Artykuły

Po prostu z... miłością

OSCAR WILDE, który gotówką szafował równie hojnie jak słowami, wpadłszy w finansowe tarapaty, napisał "trochę farsową komedię" - The Importance of Being Earnest. Sztuka okazała się nieprawdopodobnym sukcesem i kieszenie Króla Życia zapełniły się. Teatrowi Nowemu w Zabrzu, który odkurzył "Lorda z walizki" (na polskich scenach sztuka ta grywana była także pod tytułami "Brat marnotrawny" i "Bądźmy poważni na serio") serdecznie życzę pełnej kasy.

Wilde nazywał sztukę o Erneście lekką komedią dla poważnych ludzi. Chociaż wyśmiał w niej niemal wszystko, co traktowano śmiertelnie poważnie - to niczyich uczuć nie poobrażał. Zrobił to z wdziękiem, bez złośliwości. Po prostu z... miłością do ludzi i życia.

Streszczać fabuły tej eleganckiej, choć zwariowanej zabawy nie zamierzam. Co wynikło z pomyłki rozkojarzonej guwernantki, która zamieniła rękopis swojej trzytomowej powieści z niemowlęciem płci męskiej i... zapakowała dziecię do walizki - zobaczcie sami.

Reżyser Andrzej Lipski (znany i lubiany aktor, debiutujący w tej roli) sięgnął po adaptację i tłumaczenie Władysława Krzemińskiego i Ludwika Jerzego Kerna z muzyką Tadeusza Dobrzańskiego.

Ozdobą spektaklu jest więc dużo przyjemnych, lekkich i łatwych do zapamiętania piosenek, które nucimy sobie po zapadnięciu kurtyny.

Andrzej Lipski uwierzył nieśmiertelnemu dowcipowi wielkiego autora, poprowadził całość z niezwykłą kulturą, nie uciekł w błazenadę i żadne tanie gierki. Znakomity duet "Ernestów" tworzą Adam Szymura (Jack Worthing) i Antoni Rot (Algernon Moncrieff). Świetnie śpiewają, tańczą i prowadzą słowne potyczki. Jeśli miałbym wytypować zwycięzcę tego aktorskiego pojedynku - stawiam zdecydowanie na Adama Szymurę, z wielkim wdziękiem kandydują do ról ich przyszłych małżonek Krystyna Lubańska (Cecylia Cardew) i Anna Zapaśnik-Baron (Dolly Fairfax). Wielka szkoda, że obie aktorki bały się... Śpiewać, bo w to, że nie potrafią - nie uwierzę. Podbiła widownię cudowną "angielskością" Gertruda Szalszówna (Lady Bracknell). Najpierw schodziła, a potem... wchodziła przy gromkich brawach. Przejmująco wyśpiewywała "poetyckość" swojej duszy Marta Kotowska w roli panny Prism - owej roztrzepanej wychowawczyni o specyficznym poczuciu humoru, rozkochanej w języku Goethego. Andrzej Lipski stworzył także doskonały epizod wiernego służącego, a Jan Maria Dyga zapałał ślepym uwielbieniem do pechowej guwernantki. Nie udało się reżyserowi zapanować nad gwiazdorskimi zapędami najmłodszego aktora w zespole - Piotra Rybaka, ale jest to sprawa do naprawienia.

Barbara Ptak (scenografia) - jak zawsze znakomicie ubrała aktorów, a Henryk Konwiński (choreografia) i słonia nauczyłby tańczyć.

Ostatnią premierą Teatr Nowy udowodnił, że nie poddał się wszechobecnemu marazmowi i bawi widzów z klasą. Poprzedziły ją pierwsze Zabrzańskie Warsztaty Teatralne. Pomysł sprawdził się w Łodzi, Poznaniu, Warszawie, myślę, że i w Zabrzu "chwycił". Dowodem na to są liczne, ciekawe pytania młodzieży uczestniczącej w warsztatach, która z uwagą śledziła pracę nad piosenkami, szkoda, że tylko nad piosenkami. Wierzę, że warsztaty teatralne zadomowią się w Zabrzu i kolejne będą o wiele ciekawsze.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji