Artykuły

Bajka o awansie

Najnowsza premiera Teatru Śląskiego jest pierwszym w jego historii artystycznym przedsięwzięciem polsko - austriackim i dlatego, jak powiedział dyrektor Bogdan Tosza, sztuka Ferdinanda Raimunda nie mogła wejść na katowicką scenę kuchennymi drzwiami, lecz główną bramą. W tłumaczeniu na język konkretów, oznacza to, że na przedstawienie "Chłop milionerem" nie szczędzono grosza, oprawiając je w ramę bogatej inscenizacji i angażując cały zespół aktorski.

Ferdinand Raimund, dramaturg I połowy XIX wieku, jest autorem grywanym przez Austriaków często i uważanym za jednego z ojców ich narodowego teatru. Nawiązujący w swoich sztukach do tradycji ludowych i mieszczańskich, uprawiał też Raimund swoistą dydaktykę, która sprawia, że jego utwory nabierają cech uniwersalnych, bardziej bowiem dają świadectwo naturze ludzkiej niż dosłowności realiów. "Chłop milionerem" jest taką ponadczasową bajką (z wyraźnym morałem) o wieśniaku, który, za sprawą czarów stał się butnym i pożądającym władzy bogaczem-utracjuszem, a potem musiał za te paskudne przywary odpokutować, co wywołało w nim bielsze strony charakteru. Historia ta grywana jest zwykle z komentarzem, czyli kupletami, aktualizowanymi przez kolejne pokolenia realizatorów. W Katowicach obejrzeliśmy sztukę w nowym przekładzie Marka Szalszy, z kupletami Macieja Wojtyszki do oryginalnej muzyki Josefa Drechslera i kompozycji Bogumiła Pasternaka, udanie wtopionymi w styl całość.

Jako się rzekło, przedstawienie przygotowane zostało z rozmachem, a jego reżyser - Piotr Szalsza starał się nie uronić niczego z przesłania pierwowzoru. Jest to więc moralitet i komedia, bajkowa śpiewogra i satyra polityczno- obyczajowa jednocześnie, a każdy z tych tropów przynosi zmianę poetyki. To dobry pomysł, ale nie do końca sprecyzowany w wyborze konwencji nadrzędnej, która spajałaby poszczególne obrazy w zgrabną całość. Myślę, że najlepszy byłby konsekwentny, życzliwy dystans do scenicznego świata (z przerwą na powagę dyskursu bohatera z Młodością i Starością), dystans, który daje świetne efekty w wielu momentach spektaklu (biesiada Fortunata, scenka z górnikami, finał), ale w innych wymyka się reżyserowi z rąk, mącąc klarowność interpretacji. Wina to przede wszystkim samej sztuki; bardzo już ona jest staroświecka, a czas zatarł jej oryginalność. Większa surowość reżysera wobec przydługiego (absolutnie!) tekstu wyszłaby więc spektaklowi tylko na dobre.

Przedstawienie nabrało niezwykłej urody za sprawą kostiumów Burgis Paier. Austriacka scenografka zredukowała niemal do zera dekoracje, zawieszając miejsce akcji w uniwersalnie metaforycznej próżni, z finezyjnym przepychem odziała natomiast postacie. Trzy światy, czarodziejski, alegoryczny i realny, paradują w kostiumach zróżnicowanych, zawsze jednak oryginalnych, pełnych fantazji i dowcipu. Oparte na kontrastowym zestawieniu umownych znaków (portki polskiego górala z tiulowym welonem przekornego ducha) i kolorów (szkocka krata na grzbietach nowobogackich, jadowita żółć Zawiści, współczesne asocjacje Kręgli), wywodzą się te kostiumy wprost z nieskrępowanej, nieco surrealistycznej, wyobraźni artystki i nadają spektaklowi charakter barwnego, odrealnionego snu.

Na scenie - tłoczno; gra przecież cały ansambl. W roli głównego bohatera - Fortunata Korzenia wystąpił Adam Baumann, który stworzył dwie jakby postacie, mocno akcentując w geście i sposobie bycia, różnice w portrecie pewnego siebie bogacza i przerażonego obrotem spraw (i czarodziejskich sprawek) biedaka. Najzabawniej wypadła z jego udziałem scena rozpustnego przyjątka, najbardziej wstrząsająco (sic!) rozmowa z odchodzącą Młodością, której prawdziwą świeżość i czar nadała Anna Kadulska (najlepszy głos w spektaklu) oraz nadchodzącą Starością, w kapitalnej interpretacji Czesława Stopki. Maria Stokowska zagrała Kontencję (Królowa Zadowolenia) jako kobietę elegancką i zalotną, Agnieszka Wróblewska (Lotka) "postawiła" na naiwność młodego dziewczęcia, zaś Antoni Gryzik, w roli Ajaksika, na żart, tworząc postać tatrzańskiego elfa. Podobał nam się Jerzy Kuczera jako księżniczka Lakrymoza i choć klucza do zmiany płci nie potrafiliśmy dopasować, uznaliśmy, że w bajce wszystko zdarzyć się może.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji