Artykuły

Jeszcze nie w niebie

"U progu nieba" w reż. Pauliny Wycichowskiej w Teatrze Logos w Łodzi. Pisze Łukasz Kaczyński w Polsce Dzienniku Łódzkim.

Sezon teatralny w Łodzi zainaugurował oniryczny spektakl "U progu nieba" w reż. Pauliny Wycichowskiej, przygotowany na scenie Teatru Logos. Przedstawienie inspirowane cieszącą się popularnością powieścią "Pięć osób, który spotykamy w niebie" amerykańskiego pisarz Alboma Mitcha.

Jego główną postacią jest Eddie, emerytowany żołnierz, mechanik w wesołym miasteczku, który ginie ratując dziewczynkę przed spadającym wagonikiem. W przedsionku nieba napotyka kilka osób, które odegrały ważną rolę w jego życiu. Dzięki nim odkryje potęgę nieśmiertelnej miłości, pozwoli zagoić się dawno zadanym ranom, zrozumie sens swojego życia i złożonych w nim ofiar. Dopiero wtedy odnajdzie spokój ducha i przekroczy progi Raju.

Nie tyle z tańcem mamy tu do czynienia, co z ruchem i gestami scenicznymi wyprowadzonymi z przypisanej aktorom mowy ciała. Zabieg ten, inspirowany choreologią praktyczną Rudolfa Labana, jest ciekawy i choćby dlatego warto wybrać się do "Logosu". Widać ogrom pracy choreograficznej włożonej w uczynienie z aktorów i aktorów-amatorów kogoś na kształt tancerzy. Największe wrażenie robią sceny zbiorowe. Zwłaszcza kilka pierwszych, nasyconych dramatyzmem, ze sporą ilością gwałtownych wyciemnień sceny i zmian planu (zgrabnie poprowadzony Paweł Pilarczyk jako Człowiek z balonikiem). Reszta spektaklu zrealizowana została z konsekwencją, a zagrana sprawnie i z lekkością.

Eddiego w spektaklu gra Mirosław Henke, aktor Teatru Powszechnego w Łodzi. To duża przyjemność zobaczyć go w roli innej niż przaśny safanduła czy hipochondryk, a do takich przyzwyczaiła nas ostatnimi czasy jego macierzysta scena (a ma przecież Henke ma w dorobku role w sztukach Becketta, Wilde'a, Gogola). W "Logosie" pokazuje duży talent dramatyczny, przejmująco grając mimiką dawkuje napięcie. Emocje płynnie przelewają się w nim. Na uwagę zasługuje również początek duetu z Jolantą Rzeczycką-Henke (prywatnie małżonką, tancerką, w spektaklu grającą żonę Eddiego, Marguerite), oddający spotkanie w zaświatach. Młodego Eddiego zagrał związany z Teatrem Szwalnia Mateusz Olszewski, zeszłoroczny absolwent PWSFTviT w Łodzi, młodą Marguerite z wdziękiem przedstawiła Monika Tomczyk.

To bodaj pierwszy spektakl Pauliny Wycichowskiej, choreografki i tancerki, w którym tak obficie jako środek wyrazu pojawia się słowo. Miało ono posłużyć do zarysowania kontekstu kolejnych scen, tymczasem, wykorzystane ekspresyjnie, zaczęło współtworzyć również napięcie. Ale dialogi i wypowiedzi postaci są, niestety, najsłabszą stroną spektaklu. Gdy reżyseria Wycichowskiej czyni nieskomplikowaną historię Eddiego całkiem czytelną, uwierają one bardzo, a podawane nimi proste prawdy trącają naiwnością.

Oniryczny charakter "U progu nieba" uzyskuje dzięki dobrze wykorzystanej scenografii i umiejętnej grze światłem. Mało tego, dzięki oszczędnemu oświetleniu, przezroczystym ruchomym ściankom i rozpylaniu dymu, ciasna (kameralna to mało powiedziane) sala Teatru Logos zdaje się nie mieć granic. Efekt jest niezwykle intensywny. Na uwagę zasługuje też kompilacyjna muzyka Jacka Wierzchowskiego, skomponowana z wykorzystaniem instrumentów etnicznych.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji