Artykuły

"To jest sztuka na premierę!"

Teatr Dramatyczny m.st. Warszawy wystawił dalszy ciąg słynnego dzieła Wojciecha Bogusławskiego - Zabobon, czyli Krakowiacy i górale J.N. Kamińskiego. Na scenie, którą w latach 1809-1842 kierował we Lwowie Jan Nepomucen Kamiński Zabobon pełnił potrójną rolę: krzepił serca Polaków odwołaniem do swojskiego kolorytu, uczył rozsądnego kompromisu, budził nadzieje na szczęśliwe zakończenie nie tylko zalotów Stacha do Basi.

Nie można z całą pewnością powiedzieć, czy dziś na scenie T. Dramatycznego po blisko stu pięćdziesięciu latach nie wywołuje podobnych uczuć. Podobnych - choć innych dotyka spraw.

Przedstawienie i po zakończeniu, i podczas trwania wielokrotnie porywa do oklasków. Przede wszystkim muzyczno-taneczną i plastyczną oprawą: widzowie z niekłamaną radością patrzą na polski strój ludowy, choć przetworzony i przez Cepelię, i przez cukierkową tonację starego teatru, z satysfakcją słuchają śpiewów, przyśpiewek, zwrotów do publiczności, cieszą się każdym odezwaniem muzyki. Huraganem braw nagradzają smutną opowieść z bajkowym zakończeniem, wyrażając tym podziękowanie za chwile radosnego oderwania od spraw przyziemnych, tęsknotę za gładkim i szczęśliwym rozwiązaniem własnych - naszych - konfliktów dnia codziennego, możliwość skąpania się w ożywiającym źródle pięknej dawności.

Ta dawność to nie tylko tekst z początku dziewiętnastego wieku, nie tylko polski strój i taniec, ale także delikatnie napomykany obraz dawnego teatru. Jawi się on w wystroju malowanych kulis, w zamykającym scenę prospekcie, w grze aktora frontem do rampy, w geście podpatrzonym na rycinach przedstawiających jakiegoś Smchowskiego czy Nowakowskiego, to znów w mniej udanych scenach początkowej parady czy finału.

Czy uczy jak ongi mądrego kompromisu? Uczy, bo pokazuje, że obok największych problemów polskich i wielkiej poezji więcej waży barwna ramotka niż długie i nudne dociekania katastrofistów, które fundował nam przez lata T. Dramatyczny.

Do przedstawienia prócz renomowanych aktorów zaangażowano Centralny Zespół Artystyczny ZHP pod dyrekcją Władysława Skoraczewskiego, by wystąpił w rolach Krakowiaków, Krakowianek, Górali i Góralek. Tańczyli więc i śpiewali artyści specjalnie szkoleni, ale reżyserii Ludwika Rene zawdzięczamy, że przedstawienie należy ściśle do rodzaju teatru muzycznego i nie przerodziło się ani w balet, ani w operę, a partie baletowe i wokalne włączały się w tekst dramatyczny w sposób naturalny. Toż samo należy powiedzieć o orkiestrze pod batutą Jerzego Dobrzańskiego i Janusza Jędrzejczaka, której obecność na sali, nieczęsta w teatrze dramatycznym, stanowiła o dodatkowwm wdzięku widowiska, przypominając nam teatr czasów zamierzchłych.

Spośród licznej obsady aktorskiej każda osoba niewątpliwie przyczynia się do powrodzenia spektaklu, ale kilka z nich czy to swoim pojawieniem się, czy to osobowością, czy świetnym znalezieniem w roli dawnych aktorów - ożywia scenę. Do takich postaci należy bez wątpienia organista Miechodmuch Józefa Nowaka i Ekonom Zygmunta Kęstowicza oraz trójka Górali: Morgal Jana Tomaszewskiego, Świstos Mariana Glinki i Kwicołap Lechosława Hertza. Wszyscy oni stworzyli postaci oryginalne w swojej charakterystyczności, a dzięki zwrotom do publiczności, zabawnym sytuacjom, w jakie uwikłał ich reżyser mogli wywołać żywszy oddźwięk na widowni niż postacie bohaterów. Tych losy śledzimy, ale wystarcza, gdy postać rysuje się na scenie jak wycięta ze starego obrazka, co wypisz wymaluj świetnie udało się Dorocie Małgorzaty Niemirskiej i Basi (Mirosława Krajewska), która ponadto wyposażyła swoją rolę w ciepło wewnętrzne.

Co zaś najbardziej frapujące, że muzyka Kurpińskiego w opracowaniu Dobrzańskiego i układy taneczne Barbary Bittnerówny nabrały pewnych nieuchwytnych rysów współczesnych, powodując tym większe rozbawienie i podsycając urok przedstawienia.

Dobry pomysł repertuarowy (to jest sztuka na premierę!), delikatna robota reżysera, czuwającego nad efektem, ale dopuszczającego do współpracy powołanych przez siebie pomocników, trafnie wykonane zadania wokalistów, muzyków i tancerzy, świetna zabawa w dawny teatr przyniosły zamierzony rezultat: przywróciły żywe porozumienie sceny i widowni - i w tym co nas w tradycji polskiej sztuki porywa, i w tym co ta nasza wspólnota pozwala przeżyć i przemyśleć.

Zabobon został przez T. Dramatyczny wystawiony w 20 rocznicę powstania teatru. Wybór to znamienny! T. Dramatyczny był zawsze domem współczesnej literatury - polskiej, ale głównie światowej - od Wyspiańskiego po Brechta, od Witkacego, Gombrowicza, Różewicza, Mrożka po Ionesco, Fry'a, Durrenmatta, Millera, Sartre'a. Od czasu do czasu sięgał wszakże po klasyczną literaturę wielkiego formatu i ważnego problemu, sięgał by związać konstatacje o współczesności z przeszłością, by z klasyki zaczerpnąć głębszy oddech do dywagacji o losie człowieka XX wieku. Gdy przeglądać repertuar wyraźnie dostrzeże się jak obok i poprzez repertuar ważnych tematów filozoficznych wąską nitką biegną stylowe inscenizacje Dam i huzarów, Parad, Księżniczki Turandot, Szkoda wąsów, Teatr cudów, Szkoły żon, Zemsty... Zabobonu wreszcie: zabawa w teatr miesza się tu ze stylową komedią i Polski obrazem. Tak ściśle, że do inscenizacji można niemal odnieść werset Słowackiego o Panu Tadeuszu: "bo jako zjawienie Litwa ubrana w tęczowo promienie wychodzi z lasu."

Historycznie wymienia się Teatr Dramatyczny obok T. Współczesnego Erwina Axera, T. Nowego Dejmka, tuż po T. Ludowym w Nowej Hucie Krystyny Skuszanki i Jerzego Krasowskiego. W ciągu 20 lat wyrósł na jedną z pierwszych scen kraju i jak napisał Józef Gruda w Dialogu - "Każda niemal premiera była tu wydarzeniem: literackim, aktorskim lub inscenizacyjnym - spełnieniem marzeń ludzi teatru lub inteligencji tego miasta".

I to miejsce, i to stanowisko - mimo okresów stagnacji i lat chudych - teatr utrzymał do dziś: przedstawieniem Zabobonu rzecz potwierdził.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji