Artykuły

Rzeszów. Remigiusz Caban dyrektorem "Siemaszki"

Dyrektorski fotel w Teatrze im. W. Siemaszkowej należy już oficjalnie do Remigiusza Cabana. W piątek podpisał dokumenty. Dzień wcześniej Waldemar Matuszewski zrezygnował z pracy na stanowisku dyrektora artystycznego.

Marszałek Mirosław Karapyta przypomniał, że do konkursu ogłoszonego przez zarząd województwa przystąpiło czterech kandydatów: Remigiusz Caban, Waldemar Matuszewski, Szymon Kuśmider i Jacek Zembrzuski. Ten ostatni nie stawił się na rozmowy z zarządem, podczas których kandydaci mogli przedstawić swoje wizje teatru. Kuśmider chciał zmian w strukturze organizacyjnej teatru, Matuszewski oparł swój program o współpracę z sąsiadami, w ramach Unii Teatrów Polska-Słowacja-Ukraina. Caban stawiał na spektakle plenerowe na dziedzińcu teatru i edukację teatralną młodzieży.

Poza tym cała trójka deklarowała to samo: promowanie w teatrze klasyki ale także współczesnej dramaturgii oraz młodych, zdolnych reżyserów. - Program Remigiusza Cabana był najbardziej spójny. Tylko on widział rozdzielenie funkcji dyrektora naczelnego i artystycznego, pozostali chcieli zmienić statut teatru i połączyć te dwa stanowiska - tłumaczył marszałek. Zarządowi spodobało się w prezentacji Cabana coś jeszcze: - Jako jedyny miał świadomość, że program nie może być budowany w oderwaniu od możliwości finansowych teatru - mówi marszałek.

Zarząd wybrał kandydata, który nie tylko gwarantuje spokój w teatrze - bo od razu zapowiedział, że żadnej rewolucji, także kadrowej, nie planuje - ale także nie będzie uciążliwy dla zarządu, bo godzi się na ograniczenia finansowe i nie będzie domagał się zwiększenia dotacji. - Na pewno o to nie chodzi - gorąco zaprzecza naszej tezie marszałek. - Jeśli dyrektor będzie miał dobre uzasadnienie, niech domaga się większej dotacji. Caban wygrał osobowością, która daje perspektywę rozwoju dla teatru. Ma twórczy sposób myślenia - wyjaśnia co ostatecznie miało przekonać zarząd.

Remigiusz Caban współpracuje z rzeszowskim teatrem jako reżyser od trzech sezonów i - co sam szczególnie podkreśla - dobrze już zna zespół "Siemaszki", nie tylko aktorów ale i administrację. - To fachowcy, którzy wiedzą jak teatr ma funkcjonować - mówi. Dlatego nie martwi się, że kompletnie brakuje mu doświadczenia menadżera, odpowiedzialnego również za finanse teatru. Nie przejmuje się tym także marszałek. - Zrobimy mu szkolenie. Zresztą bardziej interesuje mnie to co ma do zaproponowania artystycznie - mówi Karapyta.

Pierwsza deklaracja Cabana po objęciu nowego stanowiska wcale nie dotyczyła jednak propozycji artystycznej: - Mogę od razu uspokoić zespół - nie będzie zmian kadrowych. Mam przekonanie, że w aktorach drzemie jeszcze duży, niewykorzystany potencjał. Chcę go pobudzić. Mam na to cały sezon. Jeśli mi się nie uda, będę się zastanawiał co dalej z tym zrobić - mówi nowy dyrektor. Na razie ma dużo większe problemy: zorganizowanie sezonu artystycznego, który właśnie się zaczyna i znalezienie nowego dyrektora artystycznego na miejsce Matuszewskiego, który nie widział możliwości współpracy z nowym szefem. - Mam kogoś na myśli ale na razie nie mogę zdradzać nazwiska - mówił wczoraj. W związku z odejściem Matuszewskiego z teatru nowy dyrektor ma jeszcze jeden kłopot: bez reżysera zostaje "Hamlet", do którego próby już się rozpoczęły, a który miał zainaugurować Rzeszowskie Spotkania Teatralne w październiku. - Chciałbym żeby premiera się odbyła, pomysł uważam za trafny. Ale już wiadomo, że zostanie przesunięta - mówi Caban. Intensywnie szuka nowego realizatora tego spektaklu, zdradził, że prowadzi zaawansowane rozmowy z "reżyserem z Wysp Brytyjskich". Zapewnia, że chciałby zwiększyć obsadę spektaklu, tak, by grało w nim jak najwięcej rzeszowskich aktorów. Identyczny sposób przypodobania się zespołowi stosował już poprzedni dyrektor, zaraz po tym jak objął stanowisko. Caban jednak odcina się od Przemysława Tejkowskiego, który jako naczelny chętnie przecież angażował go w rzeszowskim teatrze. Caban nie odwdzięczy mu się propozycją objęcia stanowiska dyrektora artystycznego, bo - jak mówi - "nie wchodzi się dwa razy do tej samej rzeki". Na razie na przyszły sezon zaplanowane są tylko dwie premiery: "Żar" o Ignacym Łukasiewiczu i - bardzo ogólnie -"Hamlet". Na jesienne spotkania teatralne Caban chce przywrócić spektakl własnego autorstwa "Murzyn (może odejść)". Przyszły rok stoi pod wielkim znakiem zapytania. Na progu sezonu pozostają tylko przypadkowi reżyserzy z łapanki. Nowy dyrektor określa to nieco innymi słowami: - Nie zawsze najbardziej pożądani reżyserzy są najlepsi. Mam zamiar odkryć dla podkarpackiej publiczności reżyserów młodych, jeszcze nie znanych - opowiada.

Największe novum w wizji teatru wg Cabana to scena letnia na dziedzińcu teatru, gdzie odbywały by się spektakle plenerowe. Sam przyznaje, że to nie jego idea. - Pomysł na wykorzystanie dziedzińca sformułował jeszcze Bogdan Ciosek. Ja jestem kolejnym dyrektorem, który chce podjąć to wyzwanie. Czy się uda? - zawiesza głos.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji