Artykuły

Festiwal BuskerBus: Cudaczni artyści idą do ludzi

Po deptaku kręcili się wczoraj brodaci faceci w kapeluszach, cyrkowcy, muzycy i aktorzy ze wszystkich stron świata. Festiwal BuskerBus to ten moment w roku, kiedy zielonogórski deptak bezwarunkowo tętni życiem. Bo jak tu przejść obojętnie obok barwnej plejady artystów ulicznych - pisze Paulina Nodzyńska w Gazecie Wyborczej - Zielona Góra.

W tym roku Zielonogórski Ośrodek Kultury, organizator imprezy, postanowił zrobić wyjątek. Zdecydował, by festiwalem BuskerBus nie otworzyć, a zamknąć cykl wakacyjnych imprez. I był to bardzo słuszny wybór. Uliczny show obserwowały tłumy. W przeciwieństwie do roku ubiegłego, kiedy artystów podglądały ledwo garstki widzów. - Wszyscy z utęsknieniem czekają na wakacje, dlatego często rozjeżdżają się już na samym początku. A na zakończenie wręcz przeciwnie, wracają z urlopów - tłumaczy Mirosław Musioł z ZOK-u, opiekun projektu.

Na deptaku zaroiło się od klaunów, akrobatów, muzyków, aktorów, tancerzy... Łącznie Zieloną Górę odwiedziło blisko 30 artystów, zespołów i cyrkowców. Przyjechali z różnych zakątków świata, m.in. z Japonii, Kanady, Australii, Argentyny, Hiszpanii, Francji, Włoch, Stanów Zjednoczonych. Kilka dni wcześniej występowali w Brzegu i Wrocławiu, a dwudniową wizytą w Zielonej Górze zwieńczyli tegoroczny festiwal BuskerBus. Swoje artystyczne poczynania prezentowali na pięciu przystankach rozsianych po całym deptaku. Czego szukali na festiwalu artyści ulicy? Głównie bliskiego kontaktu z publicznością. Czego szuka publiczność? Głównie dobrej rozrywki.

I taką, na przystanku pod Teatrem Lubuskim, zagwarantował Abraham Thill z Austrii.

- Do you want to see something difficult? - pytał najmłodszych widzów komik. - Yeeees! - krzyczały rozentuzjazmowane.

Abraham uraczył garścią sztuczek z wykorzystaniem dziwnych przedmiotów, które za pomocą równie dziwnego urządzenia, wysyłał coraz to wyżej w powietrze. Plątał sznurki w skomplikowane supły, by w mgnieniu oka dumnie zaprezentować idealną linię. Sypał żartami, zaczepiał publiczność. Jednemu z widzów zabrał nawet komórkę podczas trwającego połączenia. Abraham, na oczach publiczności, śmiało kontynuował konwersację. Widzowie nie dowierzali, dzieciaki szalały.

Dla wielu uczestników BuskerBus sztuka na ulicy to jedyne źródło dochodu. Kapelusz jest więc zawsze nieodzownym elementem scenografii każdego ulicznego artysty. Raz w nim szeleści, innym razem tylko brzęczy. - W Zielonej Górze nie narzekają. Udało im się uzbierać ok. 100 zł w ciągu dnia. A mogło być gorzej. Muzycy jednego z zespołów mówili mi, że po występie w Szwajcarii zarobili... jednego franka - opowiada Musioł.

Ale wśród uczestników festiwalu są i tacy, którzy na co dzień dyrektorują filharmoniom, uczą tańczyć w prestiżowych szkołach, nagrywają płyty. W wakacje ściągają fraki i krawaty, by ze swoim talentem wyjść na ulicę. Tak jak Celine z Francji. Powołała rodzinny zespół Cie Kime, w który zaangażowała męża Daniela i córki, Tarę i malutką Drissię. Cała rodzinka przebiera się w kolorowe stroje i razem daje taneczno-teatralny show o tytule "Flower Bomb". Celine jest profesjonalną tancerką. Latem występuje na ulicy, a w ciągu roku tańczy na scenach paryskich teatrów. - Fajnie jest nie rezygnować z występów, a jednocześnie mieć wakacje i być cały czas z rodziną - wyjaśnia.

Jedynym zespołem, który reprezentował Polskę, była grupa Hoboys z Zielonej Góry.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji