Artykuły

W piątek, 18 marca, w "Narodowym" - zapowiadana już przez nas "Zemsta" Fredry w reżyserii Jerzego Krasowskiego. Obrotową scenę "Narodowego" znakomicie wykorzystano dla wzniesienia skomplikowanej konstrukcji starego zamku (scenografia - Jerzy Rudzki): Kolejne jej obroty ukazują coraz to nowe zakamarki i komnaty, fragmenty dziedzińca, i oczywiście najsłynniejszy w komedii - mur. W roli Cześnika Raptusiewicza zobaczymy Witolda Pyrkosza, Rejenta Milczka - Józefa Nalberczaka, Dyndalskiego - Kazimierza Wichniarza, który w tej roli obchodzić będzie 50-lecie pracy artystycznej. Papkina gra Wieńczysław Gliński i Józef Skwark, Podstolinę - Krystyna Królówna, Klarę - Ewa Serwa i Joanna Malczak, Wacława - Marcin Sławiński, Jan Poradowski.

- Która to z kolei Pana "Zemsta"? - spytał Kurier na pierwszej próbie generalnej dyrektora "Narodowego" i reżysera Jerzego Krasowskiego.

- Po raz pierwszy - mówi Jerzy Krasowski - reżyserowałem "Zemstę" w 1968 r. we Wrocławiu. W roku później zrealizowałem ją w Moskwie, ale była to w zasadzie replika wrocławskiego przedstawienia. Teraz, w ponad ćwierć wieku wracam do tekstu Fredry.

- Czy jest coś co łączy te realizacje?

- Przede wszystkim generalne spojrzenie na sztukę, poprzez obyczaj, dokumenty epoki i najważniejsze - poprzez tekst. Fredro napisał utwór, który współcześni odbierali jako satyrę na epokę. Tymczasem, poprzez wiek XIX. okres braku państwowości, nawarstwiała się tradycja innego grywania Fredry, odczytywania sztuki jako apologii szlachetczyzny. Doszło do tego, że na tejże narodowej scenie Juliusz Osterwa reżyserując "Zemstę" w latach dwudziestych rozpoczynał ją... przejściem księdza z Monstrancją. W swojej "Zemście" staram się pominąć tę całą warstwę, która nie pochodzi od Fredry. Nie oznacza to wcale, że chcę obniżyć rangę bohaterów, pokazać Cześnika z wiechciem w bucie. Nie. Ale Cześnik, to nie Wojewoda z "Mazepy". Stworzymy go w "Narodowym" w takiej kondycji, w jakiej widział go autor. Będzie to inna "Zemsta". Sadzę, że najbliższa temu, co napisał Fredro.