Artykuły

Dyrektor Teatru Wielkiego w Poznaniu, Sławomir Pietras, odebrał 6 maja w Warszawie nominację na szefa Opery Narodowej. Na razie piastować będzie stanowisko dyrektora obu scen operowych: poznańskiej i warszawskiej. W Poznaniu nie doceniono tego sukcesu. Radni Sejmiku wykorzystali Teatr Wielki do rozgrywek politycznych.

Jeszcze do niedawna scena narodowa miała 6 mln długów, jednak dzięki decyzjom ministra kultury, Waldemara Dąbrowskiego, udało się go praktycznie w całości zlikwidować. Pozostała suma, która nie zagraża funkcjonowaniu teatru. - Jest to taki prezent dla mnie na początek urzędowania - mówi Sławomir Pietras. Nowy dyrektor do Warszawy pojechał we wtorek [10 maja], by zapoznać się z dokumentami. Najważniejsze jest obecnie ustalenie repertuaru narodowej sceny. Cały czas prowadzi na ten temat konsultacje z nowo wybranym dyrektorem artystycznym, Mariuszem Trelińskim [obaj na zdjęciu]. Sławomir Pietras zapowiada także, że chciałby rozwinąć współpracę między sceną poznańską a warszawską.

Brak kontroli

Na ostatnim posiedzeniu Sejmiku Wojewódzkiego radny Zbigniew Ajchler z SDPL-UP i Janusz Kubiak z LPR zaatakowali marszałka Stefana Mikołajczaka za brak kontroli nad funkcjonowaniem Teatru Wielkiego w Poznaniu. To kolejny etap walki politycznej, tym razem z wykorzystaniem kultury. Do 30 maja czekają na odpowiedź marszałka w tej sprawie. - Z punktu widzenia dokonań artystycznych, dbałości o dobór repertuaru, wszystko w Teatrze Wielkim jest świetnie. To jednak nie może być powodem przyzwolenia na to, aby dyrektor robił, co chce. Wiemy, że Sławomir Pietras był bardzo dobrze umocowany politycznie, jednak to także nie może stanowić wytłumaczenia, dlaczego co roku ma kłopoty z zamknięciem budżetu? - twierdzi Zbigniew Ajchler, członek komisji budżetowej. - Dyrektor Pietras wymknął się spod kontroli i mówię to bez żadnych złośliwości. To taki sam dyrektor instytucji kulturalnych, jak każdy inny i nie rozumiem inności traktowania. Według radnego Ajchlera z roku na rok dofinansowanie do teatru jest większe. Są także dotacje celowe, są także pieniądze ze sponsoringu. Uważa, że opera zatrudnia zbyt dużo pracowników.

Umiejętności liczenia

Dyrektor Pietras twierdzi, że te zarzuty nie mają nic wspólnego z rzeczywistością. Teatr Wielki nie jest zadłużony i nie ma problemów z rozliczaniem sezonu. - Zarzuty, stawiane mi przez radnych, są dla mnie komplementami. Jeżeli chodzi o umocowanie, to jest nim 36 sezonów na stanowisku dyrektora teatru. Nie ma żadnego ugrupowania, które w imię powiązań politycznych dałoby mi choć złotówkę. Moje umiejętności zarządzania to atut, który powoduje, że środki na działalność wzrastają. Radny Ajchler mógłby się wnikliwiej przyłożyć do liczenia. W momencie, kiedy wpłyną dotacje celowe na Wiosnę Baletową i realizację "Graczy" i "Hrabiego Monte Christo", nie ma mowy o żadnym zadłużeniu. Kondycja teatru nie jest zła dzięki zabiegom Zarządu i Marszałka. I za to należą się im podziękowania.

Co do armii 430 pracowników, to jest to absolutne minimum, by "opędzić" działalność teatru na przyzwoitym poziomie. Próby ataków na Zarząd niektórych radnych, poprzez stawianie zarzutów teatrowi, odbieram jako nieudolne próby rozgrywek politycznych. Mogę tylko wyrazić ubolewanie. Bardzo chętnie podejmę merytoryczną dyskusję z radnymi. Jednak do tej pory żadnego z nich nie widziałem w teatrze i jak mi donoszą, nigdy w teatrze nie byli. Ja jestem tam od 36 lat od rana do wieczora i wiem na ten temat znacznie więcej. Marszałek i Departament Kultury kontrolują mnie na bieżąco. Biegła, zbierająca bilans, stwierdziła nawet niedofinansowanie. Jeżeli usiłują mi coś zarzucić, to wypadałoby znaleźć lepsze dowody.

Dotacje dla Teatru Wielkiego są największe ze wszystkich instytucji kulturalnych w Wielkopolsce. W budżecie oprócz kwot na bieżące utrzymanie (16 mln zł) znalazło się także: 8 mln zł przyznanych na modernizację i 10 mln zł na rozbudowę. Dotacje na bieżącą działalność Opery Narodowej to 62 mln zł. Jest to największa scena operowa świata. Jest tam obecnie zatrudnionych 1100 pracowników.