Artykuły

W studiu tv "Grube ryby"

Rzadko dziś Teatr Telewizji pracuje w studiu ale tym ra­zem spektakl rozgrywa się tyl­ko w studiu Łódzkiego Ośrod­ka TV. Jak chciał M. Bałucki wszystko będzie się działo w stołowym pokoju Ciaputkiewiczów (scenografia Elżbiety Dietrych).

- Nie znoszę ani antypowieś­ci ani antyteatru - mówi BOGUSŁAW SOCHNACKI, który po raz pierwszy reżyseruje w telewizji i gra też niewielką rolę. - Od razu wyjaśniłem kolegom: "robimy po bożemu". Mnie interesuje przede wszy­stkim aktorstwo więzi między postaciami dramatu a nie za­biegi inscenizacyjne łatwo wy­paczające zamysł autora. Pod­chodzę z pokorą do tekstu i aktora. Nigdy nie grałem w "Grubych rybach" i nie widzia­łem ich na scenie.

Właśnie radca sadu Pagatowicz (zabawny i wzruszający Grzegorz Heromiński) już prawie uwierzył, że młodziutka Helenka (wdzięczna Sylwia Ka­wecka) marzy o nim, gdy tym­czasem dziewczę pragnie tylko zdobyć "dorosłą suknię", na którą on właśnie ma przywieźć materiał z Wiednia. Podstarza­ły, postawny lowelas Wistowski (Henryk Staszewski) jest rozczarowany że teoria o gru­bych rybach na którą dybią wszystkie panny, nie sprawdza się, bo i piękna Wanda (Joan­na Sochnacka) ma już partne­ra, przystojnego Henryka (Adam Marjański), którego z pewnością wszyscy pamiętają jako Janka Bohatyrowicza z "Nad Niemnem". Dramat pomyłek trwa. Urocza, ciepła babunia (Barbara Horawianka) i serdeczny dziadzio Ciaputkiewicz (Zbigniew Józefowicz) jak zaw­sze sprzeczają się i kochają.

Już ponad 100 lat "Grube ryby" wędrują po scenach. Kiedyś telewizja zadręczała widzów klasyką w marnym wydaniu; pamięć o tym pozwala twierdzić, że bez świetnych aktorów nie ma co sięgać po takie pozycje. Czy obsada, którą wybrał B. Sochnacki, usatysfakcjonuje telewi­dzów? Zobaczymy. Jest już bardzo późny wieczór. Realizacja wciąż trwa. Ustale­nie dogodnych terminów dla wszystkich aktorów to nie lada sztuka. Liczy się więc każda godzina wolnego dla aktorów poniedziałku.

Barbara Horawianka - nie­gdyś tak mocno związana z Ło­dzią, a teraz aktorka Teatru Polskiego w Warszawie - po­kazuje zdjęcia z "Pana Damazego" w inscenizacji przygoto­wanej w Łodzi na jubileusz wielkiego "Łapy". - Graliśmy wówczas z Józefowiczem parę młodych - objaśnia. - Teraz jesteśmy dziadkami. Babcie to ja grywam już od dawna. Tyl­ko że wnuki miewam coraz starsze... Lubię grać w sztukach klasycznych, są to najtrudniejsze role, ale i ogromna przyjemność.

W filmie też lubię postacie ko­stiumowe. W serialu o Helenie Modrzejewskiej zagrałam właś­nie jej matkę..

Kończy się przerwa. Zaraz choreograf Janina Niesobska za­cznie z "grubymi rybami" ćwi­czyć kadryla. - Obaj muszą być nieporadni, a oni niestety dobrze tańczą...

W mieszkaniu Ciaputkiewiczów znowu ruch. - Kiedyś, u zarania TV - mówi B. Sochnacki, tłumacząc wybór tego dramatu - J. Antczak zaczął cykl "Teatr popularny". Utwór Bałuckiego to właśnie taki teatr. Tylko że z mojej strony nie ma mowy o żadnym cyklu. Na dłuższy czas jestem wyle­czony. W telewizji pracuje się jednak zupełnie inaczej niż w teatrze.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji