Artykuły

Szekspir z porażeniem mózgowym

"Miranda" w reż. Oskarasa Korsunovasa z Teatru Miejskiego w Wilnie na XV Festiwalu szekspirowskim w Gdańsku. Pisze Jan Bończa-Szabłowski.

W jubileuszowym XV Festiwalu Szekspirowskim przeważają autorskie, często bardzo osobiste, wizje dramatów Szekspira

Ci, którzy sporo obiecywali sobie po "Mirandzie", najnowszej realizacji Oskarasa Korsunovasa z Teatru Miejskiego w Wilnie, mogą czuć satysfakcję. Powstało dzieło wybitne, przejmujące, osadzone w naszej rzeczywistości, choć mocno odwołujące się do treści uniwersalnych. Zobacz galerię zdjęć

"Miranda" powstała z pewnego niedosytu Korsunovasa wywołanego islandzką "Burzą". Litewski twórca przygotował wtedy pełną fajerwerków opowieść o magii teatru. Prospero był w niej reżyserem a mieszkańcy wyspy aktorami jego teatru. Po tamtym przedstawieniu Korsunowas uznał, że pominął jeden z ważniejszych wątków u Szekspira - relacje ojca i córki. Pojawiają się one także w "Hamlecie" (Ofelia/Poloniusz) oraz są głównym tematem "Króla Leara".

"Miranda'' to rzecz o wykluczonych i wzruszająca opowieść o sile wyobraźni i potędze marzenia. Rozpisana jest na dwójkę aktorów. Prospero jest starym człowiekiem opiekującym się córką z porażeniem mózgowym. Ich "wyspa" jest niewielkim mieszkaniem z meblościanką wypełnioną książkami. Prospero ma poczucie przegranego źycia, czuje się jednym z desydentów skazanych na samotność. Miranda mimo swych nieskoordynowanych ruchów żyje marzeniami o karierze baletnicy. Wyobraża sobie, że tańczy jedną z ról w "Jeziorze łabędzim", do którego muzykę często słyszy w radiu. Ojciec chcąc ją wyciągnąć z letargu, czyta jej szekspirowską "Burzę". Wciela się też w niektórych mieszkańców wyspy.

To mistrzowska rola Povilasa Budrysa. Kiedy za oknem jest burza i walą pioruny - niemal w jednej chwili potrafił przeobrazić się ze starego, zmęczonego życiem Prospera - w okrutnego Kalibana; ale też w stosownej chwili, w mgnieniu oka - w młodzieńczego, pełnego miłości Sebastiana. Wielkie uznanie należy się także Airidzie Gintautate. Jej Miranda pięknie ukazuje metamorfozę bohaterki, która będąc zgorzkniałą, udręczoną chorobą dziewczyną gotowa jest uwierzyć sile marzenia. Wznieść się ponad swoje cierpienie, być ulotna jak Ariel z opowieści Prospera.

Świetne aktorstwo dopełnia szczypta metafizyki emanująca ze spektaklu. Dramat, groteska i melancholia tworzą w nim zadziwiającą mieszaninę. Jak wiele przedstawień litewskiego reżysera także,, Mirandę'' można odnieść do konkretnych warunków politycznych. Reportaże widoczne w telewizorze umieszczonym w tyle pokoju sytuującą akcję na przełomie epok Breżniewa i Gorbaczowa. Prospero zapijający samotność, nie mogący dodzwonić się do nikogo mógłby być pisarzem pomijanym przez oficjalne czynniki, nie wydawanym, bo narażającym się oficjalnej władzy komunistycznej. Ale spektakl czyta się też doskonale w naszych czasach. Jako poruszająca opowieść o ludziach wykluczonych ze społeczeństwa sytych i bogatych, dla których jedynym ratunkiem pozostaje miłość do drugiego człowieka i siła marzenia.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji