Artykuły

Bez świadków...

Zainteresowanie dramatem romantycznym nie jest przypadkowe. Romantycy rozumieli, że trudno ująć totalność świata w skończoną jednolinijną fabułę poetyki klasycyzmu. A świadomość gwałtownych pełnych sprzeczności i dynamizmu przemian historycznych doprowadziła do rozpadnięcia się zwartej struktury dramatu na poszczególne, luźno ze sobą związane, subiektywne odbicia rzeczywistości w psychice bohatera.

I tak Kordian, przerzucany przez autora dla pokazania wielości dróg i niemożności osiągnięcia rozwiązań ostatecznych, raz znajduje się w w cieniu ojczystych drzew, kiedy indziej wspina się na szczyty Mont Blanc, staje oko w oko z głową Kościoła, ogląda w Warszawie koronację Cara, mierzy się w dyskusji narodowej ze spiskowcami, zwolennikami ugody itp. Swoboda twórczości romantycznej, nie liczącej się z prawdopodobieństwem realiów i koniecznością jednolitej tkanki fabularnej, pozwala na głębsze i bardziej wielostronne wydobycie istotnych elementów tragedii narodowej. A jednocześnie rodzi się teatr idei, tak bliski nam dzisiaj, po II wojnie światowej.

W inscenizacji Jana Perza i scenografii Zenobiusza Strzeleckiego w Teatrze Ziemi Łódzkiej "Kordian" trwa niewiele ponad dwie godziny. Ale duże skróty tekstu i sytuacji (np. skreślenie fragmentów Przygotowania i całego Prologu, znaczne okrojenie sceny z Grzegorzem w I akcie czy zagęszczenie dialogu w scenie spisku) są tym uzasadnione, nawet w wypadku widowni młodzieżowej, że utwór należy do kanonu lektur szkolnych i jest ogólnie znany. Można więc pokusić się o własną interpretację dzieła, bliską współczesnemu widzowi.

Przechodząc do szczegółów warto zwrócić uwagę, że znana scena między Kordianem i Papieżem w tej realizacji zwraca na siebie uwagę nowym rozwiązaniem, reżyser bowiem dla podkreślenia jej ważności i uzyskania przestrzeni, czego nie może zapewnić mała scena teatru objazdowego, każe bohaterowi dramatu (Włodzimierz Tympalski) rozmawiać z Papieżem (Eugeniusz Rawski) z końca sali, poprzez całą widownię. Natomiast rozmowę Doktora z Kordianem, odbywającą się w szpitalu wariatów. Jan Perz przekształcił w monolog wewnętrzny bohatera. Nie ma Doktora, bohater odpowiada sobie własnym głosem nagranym na taśmie. Jest sam na scenie. Wyzyskanie współczesnych środków technicznych, taśmy magnetofonowej, podkreśla romantyczną konwencie dramatu, a nie służy - jak to nierzadko bywa - udziwnianiu klasycznego tekstu.

W pamięci widza pozostaje również scena przed sypialnią Cara, kiedy Kordian opasany nieistniejącymi sznurami, których końce dzierżą Strach i Imaginacje (Alina Jurkowska, Sabina Mielczarek i Jolanta Szemberg), idzie zabijać Cara, sam pozostając w więzach własnych lęków i zwidzeń. W scenie tej interesująco wyzyskano elementy pantomimy.

Zenobiusz Strzelecki za pomocą bieli horyzontu przydał scenie głębi i przestrzeni. Na pochyłym kolistym podeście ustawił z surowych desek konstrukcję, która przywodzi na myśl wielokrotne powtórzenie znaku krzyża. Skośne wiązania konstrukcji kojarzyć się mogą również z szubienicą, całość zaś ma swój rodowód w szopce. Na tle tego stałego elementu Perz rozgrywa całą akcję W Przygotowaniu Szatani okalają żelaznym łańcuchem kolisty podest niby Ziemię. Środkowym mansjonem uroczyście wkracza na scenę w otoczeniu Zjaw-Papug, Papież. W cieniu owej konstrukcji rozgrywa się scena Kordian-Wioletta (Barbara Więckowska). Z okazji koronacji Cara tłum (tym razem składający się z młodych ludzi ubranych identycznie jak Kordian) zajmuje tam miejsca, ci, "co na koronacyją chcą patrzeć z wysoka". Ścisła zgodność założeń inscenizacji z wizją plastyczną stworzyła sugestywne w swej surowości przedstawienie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji