Artykuły

Ambicja i rachunek sił

"Dziady" dociekały się w tym sezonie aż trzech inscenizacji. Wydawać by się mogło, że fakt ten ma tylko krzepiącą wymowę, że "arcydramat" Mickiewicza zaczyna być szerzej obecny w świadomości teatru. Ale czy tak jest w istocie?

Na scenicznej biografii "Dziadów" odcisnęły ślad niezatarty dwie wielkie inscenizacje - Leona Schillera i Konrada Swinarskiego. Zwłaszcza ta ostatnia, będąca swego rodzaju syntezą teatralnych doświadczeń Swinarskiego, stała się niezwykle zobowiązującym punktem odniesienia. Jednakże nawet najwybitniejszy spektakl nie wyczerpuje wszystkich możliwości realizacji "Dziadów". Jeśli mają one żyć nie tylko na półkach bibliotecznych, ale i na scenie, muszą - naturalną koleją rzeczy - ulegać próbom dalszych weryfikacji, muszą po ten utwór sięgać reżyserzy, mający coś istotnego do powiedzenia.

Sprawa ma bowiem aspekt szerszy, nie tylko estetyczny, ale i ideowo-społeczny. Rola narodowej klasyki w podnoszeniu poziomu naszej zbiorowej świadomości jest szczególnie istotną. Stosunek do tradycji to ważna miara dojrzałości współczesnego teatru. "Dziady" - jedno z najbogatszych pod względem poznawczo-artystycznym dzieł polskiej klasyki - zawierają niejako summę romantycznej świadomości pokolenia, które stawiało wielkie pytania o sens historii, o tożsamość narodowego losu, o sferę powinności jednostki wobec społeczeństwa. Dlatego też miejsce Mickiewiczowskiego dramatu w naszej literackiej i teatralnej tradycji jest dość wyjątkowe. Uprzytomnienie sobie tej prawdy nie powinno oczywiście paraliżować realizatorów, a jedynie ostrzegać ich przed niefrasobliwością. Rzecz przecież nie w tym, aby dziś odczytywać "Dziady" w sposób bierny, literalny, akademicki, ale, aby zachować intelektualną i artystyczną lojalność wobec tekstu, wobec zawartej w nim sfery znaczeń. Wymaga on bowiem od inscenizatora szczególnego wysiłku - zarówno znajomości historii teatralnej recepcji Mickiewiczowskiego utworu, jak i jego samodzielnej interpretacji, rzetelności myśli i formy. Nie są to - rzecz jasna - warunki łatwe do spełnienia.

W tym sezonie trzy premiery "Dziadów" (w teatrach Opola, Jeleniej Góry i Wrocławia) przygotowali dwaj młodzi reżyserzy - Grzegorz Mrówczyński i Tomasz Zygadło oraz jeden już doświadczony twórca - Kazimierz Braun.

Mrówczyński zachował się najskromniej, prezentując tylko III część "Dziadów" w maksymalnie skameralizowanej scenerii. Zrezygnował przy tym z Salonu Warszawskiego, co nie wydaje się decyzją najrozsądniejszą, ponieważ taka amputacja sprawia, że zawarty w III części "Dziadów" polityczny dramat Mickiewiczowskiego pokolenia zostaje nagle zawieszony w próżni, wyizolowany ze społecznego kontekstu. W rezultacie całe zamierzenie nie tłumaczy się niczym. Uczestniczymy nie tyle w przedstawieniu, ile w wieczorze recytatorskim fragmentów III części "Dziadów".

Opolska inscenizacja Tomasza Zygadły jest w samym zamyśle przedsięwzięciem ambitniejszym (prezentuje ono II, III i IV część dramatu). W zamieszczonym w programie tekście odnajdujemy dosyć charakterystyczną deklarację: "Dziady", które powstały w naszym teatrze mogły powstać w wyniku czynności skromnej: mianowicie w wyniku dokładnego przeczytania dramatu Adama Mickiewicza".

Spektakl tej intencji jednakżt nie potwierdza. Skromność reżysera jest szczególnego pokroju. Zygadło doszedł po prostu do wniosku, że na recepcji Mickiewiczowskiego tekstu ciąży nadmiar stereotypów, że "Dziadów" nie można dziś wystawiać, że trzeba je odbyć na zasadzie "obrzędu pogańskiego, rozpaczliwego, ciemnego i magicznego".

I oto mamy przedstawienie psychodramę, której uczestnicy kreują kolejne partie utworu. Obowiązuje przy tym reguła wymienności poszczególnych ról, która zwłaszcza w odniesieniu do niektórych postaci (np. Guślarza, Mistrza Ceremoniału i Senatora gra ten sam aktor) daje efekty budzące zakłopotanie.

Szukanie w obrzędzie zasady porządkującej całość "Dziadów" nie jest oczywiście pomysłem nowym. Ale to jeszcze nie zarzut. Zygadło poniósł porażkę przede wszystkim dlatego, że nie zdołał ani uwierzytelnić scenicznie własnych założeń, ani dokonać wnikliwszej analizy tekstu. Z pomysłu psychodramy na dobrą sprawę nic nie wynikło poza chaosem i fałszem psychologicznym.

Kazimierz Braun - twórca w swoich artystycznych poczynaniach bardzo świadomy, wystawiając dzieło Mickiewicza we wrocławskim Teatrze Współczesnym, zdecydował się na rzecz dość ryzykowną - postanowił przekazać tekst "Dziadów" niemal w całości (wraz z "Ustępem").

Jest to z pewnością - w porównaniu z dwiema pozostałymi inscenizacjami - zamierzenie poważniejsze, ale dalekie od sukcesu. Braun także starał się zamknąć całość spektaklu w ramy obrzędu. Był to jednak raczej klucz formalny, niż interpretacyjny. Reżyser, dzieląc przedstawienie na dwa wieczory i w pierwszym pokazując "Dziady" Litewskie, w drugim zaś - Drezdeńskie, w gruncie rzeczy teatralnie udokumentował tezę o odrębności struktury obu utworów. Poświadczał to również zamysł rozdzielenia postaci Gustawa i Konrada (grają te role różni aktorzy).

Obydwa wieczory dały efekt raczej problematyczny. W pierwszym spektaklu (obejmującym część IV, fragmenty I oraz II) chyba najmniej szczęśliwą decyzją reżyserską okazał się wybór konwencji quasi-operowej. Ona właśnie sprawiła, że miłosne rozterki Gustawa nabrały tonacji prawie parodystycznej, a sekwencje obrzędowe - mimo pieczołowicie dobranych akcesoriów - nie miały ani przez moment klimatu autentyczności i temperatury ekspresji.

Na scenicznym kształcie "Dziadów" Drezdeńskich najbardziej negatywnie zaciążył brak pełnowartościowej aktorsko postaci Konrada. Również rozwiązanie inscenizacyjne i wykonawcze Salonu Warszawskiego nie miało siły wyrazu. Lepiej zorganizowane scenicznie, a przy tym ciekawsze aktorsko sceny więzienne i sceny u Senatora nie równoważyły w dostatecznym stopniu tych. słabości. "Ustęp" stanowił tylko deklamacyjne postscriptum do całej inscenizacji.

Z trzech mierzących się "arcydramatem" Mickiewicza reżyserów Mrówczyński wybrał wariant bardziej minimalistyczny, wykazał pewną bezradność, ale dał mniej powodów do zjadliwie negatywnych komentarzy. Grzechy Zygadły są cięższe. Usiłował nieproste scenicznie problemy "Dziadów" rozwiązać w sposób ułatwiony - jednym, właściwie pustym chwytem inscenizacyjnym. Twórcy opolskiej premiery zabrakło wyraźnie dojrzałości i dyscypliny intelektualnej, kultury interpretacji tekstu.

Casus Brauna jest nieco bardziej skomplikowany. Z jednej strony - demonstrował on maksymalną wierność, a nawet pokorę wobec utworu, z drugiej - nie uniknął kilku dość spekulatywnych pomysłów i jałowych innowacji stylistycznych. Reżyserski pietyzm w stosunku do tekstu okazał się więc w istocie pozorny.

Bilans wszystkich trzech inscenizacji nie jest zbyt pomyślny. Żadna z nich nie stała się ani spełnieniem, ani otwarciem nowych scenicznych możliwości odczytania "Dziadów". Co jednak z tych doświadczeń wynika? Świadczą one nie najkorzystniej o stanie świadomości teatru.

Wystawienie "Dziadów" nie może być traktowane tylko w kategoriach indywidualnej przygody reżyserskiej. Utwór Mickiewicza to jedno z tych ogniw naszej tradycji, które kształtują społeczną i estetyczną osobowość widza, zwłaszcza młodego. Dlatego sceniczny kształt "Dziadów" pozostaje sprawą istotną nie tylko d1a specjalistów.

JEŻELI teatry z Jeleniej Góry i Opola zdecydowały się powierzyć całe arcytrudne przedsięwzięcie nie najbardziej doświadczonym reżyserom, to były jednocześnie zobowiązane do szczególnie starannej opieki i kontroli artystycznej. Trudno taki wymóg uznać za spełniony. A przecież istota problemu kryje się przede wszystkim w tym, że teatr musi wiedzieć, dlaczego sięga po dzieło tej miary, co "Dziady", czy go na to stać, czy ma realne prawo do ryzyka, realną szansę powodzenia.

Nie zapominajmy, że o żywym i twórczym stosunku naszych scen do narodowej klasyki rozstrzyga nie tyle ilość znajdujących się w repertuarze pozycji (choć i ta sprawa jest ważna), ile jakość, ranga, wartość ideowo-artystyczna zrealizowanych premier.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji