Artykuły

Demirski odpowiada Zawistowskiemu

Czy urzędnicy państwowi myślą, że mogą bezkarnie używać języka pogardy, niedomówień i haniebnych aluzji wobec ludzi, dla których powstały instytucje, którymi starają się kierować? Otóż nie mogą tego robić bezkarnie. Może słowa Zawistowskiego przeleją w końcu czarę goryczy. Mam nadzieję, że swoimi insynuacjami Zawistowski przysłuży się szerszej debacie o stanie polskich instytucji kultury i polskiej polityki. Zbliżają się przecież wybory - list Pawła Demirskiego.

W ostatnich artykułach prasowych na łamach GW Trójmiasto, pośrednio dotyczących mnie, Władysław Zawistowski pisze o pamięci. Zapamiętałem Zawistowskiego, który - gdy pracowałem jeszcze w Gdańsku - wręczając mi marszałkowską nagrodę za sztukę o Lechu Wałęsie kilkukrotnie mylił jej tytuł. Z nerwów. Należę do ludzi, którzy - odwrotnie niż Zawistowski - w zdenerwowaniu potrafią się wysłowić. Co więcej, czuję się w obowiązku zabrać głos, kiedy obraża mnie samorządowy urzędnik.

O ile ludzie ze środowiska teatralnego, przyzwyczajeni do aroganckich wypowiedzi polskich urzędników od kultury, reagują na słowa Zawistowskiego ze zwyczajnym wzruszeniem ramion i niesmakiem, o tyle czytelnicy niezwiązani z tym środowiskiem i nieznający realiów polskich instytucji kultury mogą zostać wprowadzeni przez tego urzędnika w błąd.

Nie mam pojęcia, dlaczego samorządowy urzędnik uważa, że może bezkarnie obrażać członków rozmaitych - w tym ministerialnych - komisji, przyznających teatralne nagrody, oskarżając ich o sytuacje korupcyjne. Nie wiem w jaki sposób Zawistowski wyobraża sobie wpływ Macieja Nowaka na kapitułę Paszportu Polityki czy decyzje jury Międzynarodowego Festiwalu Teatralnego Boska Komedia. Czy Zawistowski uważa, że redaktor naczelny miesięcznika "Dialog" Jacek Sieradzki lub prof. Czapliński kierowali się w przyznawaniu nagród XVII Konkursu na Wystawienie Polskiej Sztuki Współczesnej jakimiś pozamerytorycznymi względami? Kto zawiesił ich niezależność? Czy urzędnicy państwowi myślą, że mogą bezkarnie używać języka pogardy, niedomówień i haniebnych aluzji wobec ludzi, dla których powstały instytucje, którymi starają się kierować? Otóż nie mogą tego robić bezkarnie. Może słowa Zawistowskiego przeleją w końcu czarę goryczy. Mam nadzieję, że swoimi insynuacjami Zawistowski przysłuży się szerszej debacie o stanie polskich instytucji kultury i polskiej polityki. Zbliżają się przecież wybory. Nie mam pojęcia, skąd biorą się wyobrażenia Zawistowskiego o mechanizmach domniemanego nepotyzmu w środowisku teatralnym. Jako obywatel naszego państwa mam nadzieję, że nie powstają one z wiedzy Zawistowskiego o funkcjonowaniu partii politycznych bądź Urzędu Marszałkowskiego.

Chciałbym w tym miejscu zadać poważne pytanie. Skąd, urzędniku Zawistowski, bierzesz takie wyobrażenia? Jakim prawem zarzucasz mi i innym twórcom nepotyzm i koniunkturalizm? Chciałbym Ci, urzędniku Zawistowski, przypomnieć - skoro piszesz o niemałych pieniądzach, które podobno zarabiam w teatrze, że - po pierwsze - jestem - podobnie jak Jan Klata, Michał Zadara i wielu innych - artystą, który - pomimo instytucjonalnych trudności - stara się budować markę polskiej kultury od Moskwy przez Berlin po Nowy Jork. Po drugie - jeżeli urzędnik od kultury podważa sens finansowania sztuki przez państwo, powinien też podważyć sens pobierania swojej urzędniczej pensji. Po trzecie - jako człowiek lewicy jestem za silnymi, przejrzystymi instytucjami, które nie są tworami schizofrenicznymi, opartymi na nadziei, że "pomimo wysychania źródeł finansowania teatry będą sobie radzić". Nie chcę żyć w państwie, w którym urzędnicy mający za zadanie troskę o instytucje kultury nie wstydzą się mówić o jakimś abstrakcyjnym wysychaniu dotacji dla teatrów. Czy źródła finansowania wysusza jakieś palące - dajmy na to - peruwiańskie słońce? Czy "Pakt dla kultury" okazuje się być tylko PR-owym działaniem? Czy ten sens chce Zawistowski przemycić w swojej wypowiedzi? Czy tnący koszta funkcjonowania państwowych instytucji kultury urzędnik jest do czegoś tym instytucjom potrzebny?

Póki co, urzędnicy w rodzaju urzędnika Zawistowskiego istnieją tylko po to, żeby być dla mnie niewysychającym źródłem inspiracji do postaci w rodzaju urzędnika z mojego tekstu "Tęczowa Trybuna 2012" (indywidualna nagroda dla Michała Opalińskiego w XVII Konkursie na Wystawienie Polskiej Sztuki Współczesnej). Za tę inspirację dziękujemy. Ciąg dalszy nastąpi. Następna sztuka pod tytułem "Był sobie Tower Press i Mendel Gdański" właśnie się pisze.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji