Artykuły

"Na pniu" w wykonaniu Jana Kozaczuka

Ponad rok temu, w marcu 2010 roku, usiadłam na widowni w rzymskim bunkrze industrialnym "L'Officina" w pozycji widza przedstawienia "Na pniu" w wykonaniu Jana Kozaczuka - pisze Barbara Minczewa w Naszym Świecie.

Sytuacja była wyjątkowa: przestrzeń dawnej fabryki była oryginalnym, ale i trudnym percepcyjnie (zarówno dla widowni, jak i dla samego aktora) miejscem akcji teatralnej. Nieustannie przechodzący tu i ówdzie uczestnicy owego dużego wydarzenia artystycznego, w ramach którego odbyła się rzymska premiera Na pniu, nie ułatwiali chłonięcia atmosfery spektaklu i słów wypowiadanych przez aktora, choć trzeba przyznać, że to zamieszanie wprowadzało pewną niepowtarzalną atmosferę interwencji artystycznej w przestrzeni publicznej. Mimo tych trudnych warunków, Jan Kozaczuk udowodnił wtedy, że jest w stanie nas oczarować niezależnie od sytuacji, co jest trudnym zadaniem i wymaga wyjątkowego magnetyzmu scenicznego - cechy, która musi być efektem nieskazitelnej techniki aktorkiej i znajomości rytmów scenicznych, ale i jest też naturalną predyspozycją, bowiem nawet najlepsi aktorzy mogą nie sprostać trudnemu zadaniu bycia samemu na scenie. Tamto doświadczenie wzbudziło moją szczerą sympatię i zainteresowanie tym, jaki jest i jak się rozwinie teatr Jana Kozaczuka.

W tym roku moja funkcja się zmieniła - miałam okazję zagłębić się w świecie scenicznym Na pniu uczestnicząc w organizacji tego przedstawienia w przestrzeni rzymskiego teatru "Atelier Meta-Teatru" na Zatybrzu. Znalazłam się zatem już nie w wygodnej pozycji widza czy krytyka teatralnego (a przynajmniej nie tylko), ale - jeśli mogę się tak wyrazić - w pozycji osoby częściowo odpowiedzialnej za ostateczny kształt spektaklu. Zmieniło się też moje spojrzenie na to przedstawienie, i nie mam tu na myśli zmiany moich obserwacji ujętych w recenzji tego przedstawienia, którą napisałam rok temu, ale jego bardziej subiektyny i personalny odbiór. Jednocześnie, jako krytykowi teatralnemu, trudno mi o czysto fenomenologiczną reakcję pozbawioną pewnych założeń czy teorii, dlatego pozwolę sobie na kilka obserwacji wykraczających poza to, co napisałam w recenzji z zeszłego roku.

Z pewością styl, który Jan Kozaczuk wypracował dla swojego teatru, jest bardzo wyrazisty i konsekwentny, co można stwierdzić po ostatniej premierze tego aktora-reżysera w Warszawie, Słów, które uleciały w wiatr, nie można już łapać za skrzydła. Wyraźna inspiracja sztuką współczesną, użycie nowych technologii medialnych, niezwykła dbałość o każdy element przedstawienia, od warstwy muzycznej po charakterystyczny, dopracowany minimalizm środków scenicznych i - przede wszystkim - zgłębienie i wydobycie najskrytszych sensów każdego wypowiedzianego słowa, to najbardziej dobitne cechy stylu Jana Kozaczuka. Aktora, który ma odwagę tworzyć niebanalny, własny teatr, w oparciu o osobiste doświadczenia i smak estetyczny. Głębię tekstu, który już przecież słyszałam, podkreślił tym razem jeszcze bardziej. Być może to zasługa innej przestrzeni, która sprzyjała skupieniu, albo mojego personalnego, innego nastawienia? W zeszłym roku wydawało mi się, że Na pniu potrzebuje miejsca nie-teatralnego, czyli nie sceny "pudełkowej" klasycznego teatru, bowiem to przedstawienie spełnia się dzięki trzem podstawowym i niepodważalnym elementom - aktora, ekranu, na którym wyświetlone zostały materiały wideo, oraz ascetycznej scenografii. Myślałam, że wprowadzenie tego spektaktu do teatru zniszczyłoby jego potencjał dialogu z widzem, wprowadziłoby niepotrzebny dystans między aktorem a widzem. Okazało się jednak, że moje przekonanie było błędne - owszem, Na pniu może być wykonane wszędzie, ale teatr nie tylko nie odebrał temu przedstawieniu jego głębi, a wręcz wzmocnił amosferę intymności tej niezwykłej wymiany egzystencjalnych doświadczeń między Janem Kozaczukiem i jego widzami. 23 czerwca 2011 słowa oparte na Lolicie Nabokowa i Leczeniu uzależnionego umysłu Lee Jampolsky'ego znów wybrzmiały z niezwykłą mocą, trafiając do włoskiego widza z całym swym ciężarem gatunkowym i prowokując go do refleksji.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji