Artykuły

Sperma i krew w Starej Rzeźni

"Jerk" Gisele Vienne na XXI malta/festiwal Poznań. Pisze Marta Kaźmierska w Gazecie Wyborczej - Poznań.

Podczas spektaklu "Jerk" Gisele Vienne w teatrze Starej Rzeźni siedziałam z duszą na ramieniu, jak przykuta, na zawsze żegnając się z przekonaniem, że horrory ogląda się tylko w kinie

Mocny, przejmujący, zjawiskowo zagrany "Jerk" zostawia widza z ponurą świadomością, że ta historia wydarzyła się naprawdę. I że zawsze i wszędzie może się powtórzyć.

Znakomity monodram w wykonaniu Jonathana Capdevielle'a, wyreżyserowany przez francusko-austriacką choreografkę, reżyserkę i artystkę sztuk wizualnych - Gisele Vienne - na podstawie tekstu Dennisa Coopera przenosi nas w świat autentycznych zbrodni dokonanych przez amerykańskiego seryjnego mordercę.

Dean Corll, z pomocą dwóch nastolatków - Davida Brookesa i Wayne'a Henleya - zabił w latach siedemdziesiątych w Teksasie ponad dwudziestu chłopców. Retrospektywę tragicznych wydarzeń oglądamy oczyma rzekomego Brookesa (Capdevielle), odsiadującego wyrok za współudział w zbrodni. W ramach terapii mężczyzna uczy się sztuki lalkarskiej, a publiczność, chcąc nie chcąc, wciela się w rolę studentów psychologii. W spektaklu grają też: pacynka miś panda (jako Corll), pacynka gryzoń (jako Henley) i kilka lalek uosabiających ich ofiary.

Capdevielle w niezwykły sposób operuje głosem: wysokie, wibrujące tony przybiera wtedy, gdy przywołuje wyobrażenia o zamordowanych. Jako David lekko się jąka. Dean przemawia chrapliwym głosem, a Wayne - miękkim jak kobieta. Obrazom dokonywanych zbrodni towarzyszy przejmujące rzężenie i chrapanie, seria mlaśnięć i jęków. Scena pocałunku z języczkiem Davida i Wayne'a budzi lekkie zakłopotanie publiczności (aktor przez kilka minut zapamiętale oblizuje głowę pluszowego misia), w ślad za nim przychodzą gesty masturbacji i oralnego seksu z finałowym wytryskiem. Gdy jest już po wszystkim, z ust Brookesa wypływa obfity strumień śliny.

Podczas przedstawienia widzowie dostają dwa teksty. Prośba Capdevielle'a, by zabrać się za ich przeczytanie, jest tak sugestywna, że widownia bez szemrania pochyla się nad lekturą. W odrapanej, pustej hali Starej Rzeźni w pewnym momencie zaczyna zacierać się granica między wyobrażeniem a rzeczywistością, między teatrem a życiem. Brnąc przez drugi fragment didaskaliów, kątem oka z lekkim niepokojem zarejestrowałam, że aktor wstał z krzesła i wyszedł na dwór, zamykając za sobą drzwi.

Finał spektaklu pozostawia niepokój w duszy, ale przywraca też odrobinę wiary w porządek świata. Destrukcja i śmierć dosięga tych, którzy do tej pory czerpali z niej przyjemność, w zdegenerowanych umysłach pojawiają się przebłyski ludzkich uczuć. Zło zostaje odkryte i nazwane.

"Jerk" - przepełniony absurdalnym humorem, perfekcyjny wizualnie, wciągający jak zakazana gra komputerowa - podejmuje próbę przeniknięcia psychiki dorosłego człowieka, który pozostał dzieckiem. Zepsutym dzieckiem, którym kierują złe instynkty.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji