Artykuły

Bestia w potrzasku

"Bestia" w reż. Janusza Wiśniewskiego w Teatrze Nowym w Poznaniu. Pisze Tomasz Miłkowski w Przeglądzie.

Premierą "Bestii" - radykalnie skróconego "Rozbitego dzbana" we własnym opracowaniu i reżyserii Janusz Wiśniewski kończy ośmioletnią dyrekcję w Teatrze Nowym w Poznaniu. W tytułowej roli bestii - sędziego Adama wystąpił Mirosław Kropielnicki [na zdjęciu], którego można było podziwiać wcześniej w wielu wybitnych rolach w spektaklach Wiśniewskiego, m.in. jako Mefista w "Fauście", Kalibana w "Burzy" i Salomona w "Lobotomobilu".

Partnerują mu z sukcesem aktorzy Nowego, m.in. Małgorzata Łodej-Stachowiak jako nieustępliwa Marta i Grzegorz Gołaszewski jako poddany trudnej próbie zakochany Robert. Wszyscy wykonawcy demonstrują tu prawdziwy kunszt aktorski, w którym słowo zostaje wypełnione emocją postaci.

W ostatnim spektaklu w Nowym, na swojej ukochanej Trzeciej Scenie (stworzonej specjalnie z myślą o "Fauście"), Wiśniewski odszedł od autorskiej formy jarmarcznego teatru na rzecz tradycyjnego teatru dramatycznego, w którym króluje aktor i finezyjna reżyseria. "Rozbity dzban" skrócony do 50 minut zyskał na klarowności i ostrości, co nie udało się do końca Peterowi Steinowi w jego skądinąd bardzo profesjonalnie przygotowanej wersji dramatu Kleista. Wprawdzie Klaus Maria Brandauer w roli sędziego wzbudzał aplauz, ale Kropielnicki śmiało może iść w zawody ze znakomitym kolegą. Obaj portretują obrzydliwego krętacza, bezkarnego deprawatora i manipulanta na granicy między komiczną maską a osaczonym zwierzęciem.

U Steina sędzia wymyka się z potrzasku nieoczekiwanym wniebowstąpieniem (to oczywista ironiczna korekta Kleista), u Wiśniewskiego spektakl kończy się - tak jak u autora (którego setną rocznicę samobójczej śmierci obchodzimy w tym roku) - samobójstwem sędziego. Degrengoladę moralną tej postaci podkreśla charakteryzacja - za każdym wejściem Kropielnickiego na scenę jego ropiejące rany na twarzy i szyi są coraz gorsze. To widomy znak, że bohatera toczy rak zepsucia.

"Bestia" to poniekąd spektakl pokazowy. Połączenie rzemiosła najwyższej klasy z przemyślaną konstrukcją i dostosowaną od tego formą. Żadnych sztuczek, aktorzy grają na wyciągnięcie ręki, nie potrzebują protezy mikroportów ani kamer wideo, szanują tekst. Tylko na koniec pada na ścianę cień wisielca - sędziego, który sam na siebie wydał wyrok - ale to akurat sztuczka zadomowiona w teatrze od wielu lat.

Co dalej z teatrem autorskim Janusza Wiśniewskiego? Nie wiadomo. Poznań traci wielkiego artystę i będzie żałował.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji