Artykuły

Mrożek we Współczesnym

Jedną z ciekawszych sztuk wysławianych obecnie na stołecznych scenach jest "Ambasador" Sławomira Mrożka grany w Teatrze Współczesnym. W roli tytu­łowej występuje Zbigniew Zapasiewicz. Towarzyszy mu Maja Komorowska, Krzysztof Kowalewski, Hen­ryk Bista i Marcin Troński. "Ambasadora" zaleciłbym zwłaszcza młodszemu poko­leniu - starszemu jest zapew­ne znany.

Akcja toczy się w ambasa­dzie państwa A w państwie B. Zachowanie Ambasadora, odpowiadające z grubsza standardom zachowań dyplo­matów krajów anglosaskich, przeciwstawiono sposobowi bycia i myślenia Przedstawiciela państwa B - przypomi­nającego raczej doświadcze­nia zza naszej wscho­dniej granicy. Anglosaskiej wstrzemięźliwości wypowie­dzi, utrzymywaniu dystansu, adekwatności gestów Amba­sadora, przeciwstawiona zo­stała pozorna otwartość, rze­koma szczerość, "szeroka dusza" Przedstawiciela.

W miarę spokojne życie ambasady przerywa wizyta Przedstawiciela, który w ramach kurtuazyjnego przywitania Ambasadora ofiaruje mu ogromny globus. Na globusie tym nie zazna­czono jednak kontynentów. Przedstawiciel wyjaśnia, że uczyniono tak dlatego, iż kontynenty nie zostały jesz­cze ostatecznie uformowane: z punktu widzenia ich pań­stwa, czyli - w ich mniemaniu - z punktu widzenia obiektywnego. Rzecz kom­plikuje się jednak, gdy oka­zuje się, że w globusie prze­dostał się na teren ambasady schowany Człowiek - pra­cownik fabryki globusów. Prosi on o udzielenie azylu. Przedstawiciel kategorycznie żąda wydania azylanta. Am­basador postanawiał go bro­nić.

Groteskowa raczej sytuacja staje się punktem wyjścia do szerszych rozważań Mrożka dotyczących polityki, wiary, honoru, człowieczeństwa. Kluczowym miejscem utworu jest rozmowa między Człowiekiem i Am­basadorem dotycząca wiary. O sile Ambasadora decyduje jego łączność ze swym państwem, wiara w jego potęgę. O sile Człowieka decyduje jego łączność z Bogiem, jego wiara. Mówi on: "Pan wierzy w prezydenta, by być Amba­sadorem; ja wierzę w Boga, by być człowiekiem". I choć wiara Człowieka, prostego - jak sam twierdzi - pracowni­ka fabryki globusów, odbie­ga w wielu miejscach od na­szych, katolickich wyobrażeń dotyczących stosunku do Bo­ga, to jednak jedno wydaje się pewne: to właśnie wiara w Kogoś transcendentnego stanowi centrum, istotę wy­powiedzi Człowieka. Jego światopogląd koncentruje się wokół dość niejasnego poję­cia Boga i wolności.

Państwo B pozornie całko­wicie opiera się na ideologii i nie liczy się z rzeczywisto­ścią. Wyrazem tego jest choćby wspomniany globus, na którym nie zaznaczono kontynentów. Państwo B chce urządzić cały świat we­dług swych własnych "jedy­nie słusznych" założeń. Na siłę chce uczynić człowieka szczęśliwym, decydować o nim nawet wbrew jego woli (tego rodzaju pomysły znane są myśli europejskiej co naj­mniej od czasów "Państwa" i "Praw" Platona). Gdy jed­nak Człowiek decyduje się na ucieczkę z tego "raju", ca­ły system idealnego państwa może się zawalić. Dlatego też potrzebna jest siła, by za­pobiec ucieczkom obywateli z idealnego państwa "szczę­ścia". W ostateczności oka­zuje się jednak, że tak na­prawdę liczy się tylko siła, gdyż argumentacja Przedsta­wiciela nie wytrzymuje lo­gicznej krytyki ze strony Ambasadora.

Sytuacja ulega dalszemu skomplikowaniu, gdy Przed­stawiciel w sposób cyniczny oświadcza Ambasadorowi, że jego państwa już nie ma, rozpadło się. Za Ambasado­rem nie stoi więc żadna real­na siła. Państwu B potrzebna jest jednak ambasada pań­stwa A. Przedstawiciel wyja­śnia ten pozorny paradoks w sposób następujący: ludź­mi rządzą namiętności - przede wszystkim lęk i nie­nawiść. Kto umie rządzić owymi namiętnościami, umie rządzić ludźmi. Tak więc w państwie B lęk jego oby­wateli należy ukierunkować ku własnej władzy, zaś nie­nawiść - skierować ku jasno określonemu wrogowi. Pań­stwo A jest więc paradoksal­nie potrzebne państwu B. Po­trzebna jest również jego am­basada. Gdy jednak oka­że się, że Ambasador nie bę­dzie chciał wydać azylanta, "dziejową koniecznością" stanie się wybór "mniejszego zła" i... zajęcie ambasady si­łą.

Ostateczny wynik kon­frontacji dwóch sposo­bów patrzenia na świat i na politykę pozostaje nie wyja­śniony. Ambasador pragnie bronić Człowieka, zaś pozor­nie jedynie groteskowy Przedstawiciel "władzy lu­du" zapowiada zajęcie amba­sady i pogwałcenie wszelkich umów międzynarodo­wych. Żadne logiczne argu­menty nie trafiają do przeko­nań "władzy ludu" - pozo­staje tylko siła. Nie liczy się ani racja, ani takie wartości jak honor, uczciwość, wol­ność. Ważna jest tylko si­ła poparta "nadbudową" o rzekomej "konieczności dziejowej". Czy w tym ukła­dzie, w tej konfrontacji, znaj­dzie się jednak miejsce dla... Człowieka?

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji