Artykuły

Nigdy dość Łomnickiego

To nie jest najświeższa premiera. Opisano już ten spektakl, oddano co cesarskie cesarzowi.

Cesarzem jest Tadeusz Łom­nicki, a cesarskie to jego rola, w przedstawieniu pt. "Ko­mediant", autora austriackiego Thomasa Bernharda, wyreży­serowanym przez Erwina Axera w jego byłym teatrze, tj. "Współczesnym". Mając to wszystko na uwadze całkowi­cie świadomie przypominam, że jeszcze i w tym sezonie, w środku Warszawy, można pójść do teatru po to, by zobaczyć Wielką Kreację. Całkowicie z dużych liter, bez żadnego nad­użycia.

Łomnicki gra aktora, zwierzę teatru, komedianta właśnie, którego życie to męcząc jazdy po prowincji, dawanie przedstawień w stodołach i wiejskich gospodach, upokorzenia, za ścianą chrząkające świnie, cały wór trosk - i który to wszystko upiększa i przezwycięża. Heroicznie. Kabotyńsko.

Który po prostu wciąż jem aktorem.

Z całym dobrodziejstwem tego daru: nadwrażliwością, subtelnością, próżnością, samolubstwem i przenikliwością, z kompleksami, strachem i pogardą dla nie rozumieją­cych teatru.

Aktor ze sztuki jest postacią bogatą i wieloznaczną, aktor grany przez Łomnickiego to także wielki zapoznany. I talent, i człowiek, i męż­czyzna, i ojciec.

Wszystko go drażni, wszy­stko podnieca, i rysuje, i do­tyka. Jest jak owoc z cienką skórką, uszkodzić go może sa­mo wzięcie do ręki. Choć jest przecież do zjedzenia. Łomnic­ki, bohater, też daje się "zjeść": otoczeniu, losowi, swojej widowni, przeciwnościom, kłopotom, niezrozumieniu wła­snej osoby przez najbliższych (bardzo dobrze grane role z tła, drugoplanowe acz wyra­ziste).

Jedzony Łomnicki to stu­dium podeptanej godności i frustracji kogoś chorego z próżności.

Wszystko razem: i godność, i szmira, i nadludzka próżność. Komediancka boskość i śmie­szność. Żałosny stary kome­diant. Wielki duch rasowego ozłatacza rzeczywistości, udawacza kogoś, co jest między światem realnym a samotno­ścią i rozpaczą jednostki.

Sztuka jest świetna, z ga­tunku tych, które określa się: do grania. Grać w niej może główną rolę tylko bardzo wybitny aktor. Wtedy wszystko ogromnieje, utwór pozyskuje głębię, perspektywę, odniesie­nia.

I to najtrudniejsze: prawdę. Nie realiów, uczuć.

Dlatego, choć dookoła pre­miery, to przecież wydarzenie to jest wciąż to. We "Współ­czesnym" u Englerta, gościn­nie w "Komediancie" Tadeusz Łomnicki.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji