Artykuły

Pociąg do dziwnej historii

Trasa ekspresu Kraków - Berlin, pełna jest mrocznych, polsko-niemieckich historii. W sobotę można się w nią wybrać wraz z artystami. Pasażerowie, którzy zazwyczaj przysypiają nad gazetą ze słuchawkami w uszach, zostaną zaproszeni przez artystów teatrów Gorkiego i Starego, żeby spojrzeć na to, co dzieje się za szybą i w samych wagonach - mówi Michał Olszewski, współautor scenariusza Kraków-Berlin XPRS

600 km z Krakowa do Berlina EuroCity przejeżdża w 10 godzin i 14 minut. 11 czerwca w pociągu nikt jednak nie powinien się nudzić - Stary Teatr z Krakowa, Teatr im. Gorkiego z Berlina i Dom Norymberski przygotowały akcję "Kraków - Berlin XPRS". To element programu Polsko-Niemieckiego Festiwalu Nowoczesnego Sąsiedztwa "Sąsiedzi-Nachbarn-2.0".

Rozmowa z Michałem Olszewskim

Ryszard Kozik: Co będzie takiego specjalnego w składzie, który 11 czerwca o godz. 7.30 odjedzie ze stacji Kraków Główny?

Michał Olszewski, pisarz i dziennikarz, współautor scenariusza "Kraków - Berlin XPRS": To, że pasażerowie, którzy zazwyczaj przysypiają nad gazetą ze słuchawkami w uszach, zostaną zaproszeni przez artystów teatrów Gorkiego i Starego, żeby spojrzeć na to, co dzieje się za szybą i w samych wagonach. Na peronach stacji, na których będzie się zatrzymywał, i w samym pociągu przygotowaliśmy wiele ekscesów.

Jakich?

- Na peronie w Krakowie - minispektakl Starego Teatru "Pożegnanie pociągu" w reż. Mikołaja Grabowskiego, zaś na końcowej stacji wszyscy chętni będą mogli udać się do Teatru im. Maksyma Gorkiego, by obejrzeć tam "Być albo nie być" Milana Peschela.

Ale wróćmy do pociągu. Krytyk kulinarny Wojciech Nowicki i dziennikarz "Gazety" Stanisław Mancewicz zaproponują własną wersję warsu. Będzie pokaz mody wzorowanej na strojach śląskich, pojedynek wierszy autorstwa dwóch słynnych gliwiczan: Horsta Bienka i Adama Zagajewskiego. Pojedzie z nami wagon filmowy. Będzie także można zobaczyć scenki pokazujące mroczne karty historii tej trasy.

Jest ich sporo. Po tej linii przetaczały się masy ludzkie, zazwyczaj w tragicznych okolicznościach. W 1945 r. ze wschodu jechali polscy re - czy też, jak chcą oni sami, ekspatrianci. Jeszcze w latach 80. korzystali z niej Górnoślązacy emigrujący do Niemiec. W 1939 r. żołnierze niemieccy jechali z zachodu, by obsadzić Gliwice. W 1946 r. na zachód jechali wysiedleni w trakcie akcji "Wisła" Łemkowie. A w czasie wojny jeździli nią więźniowie obozów koncentracyjnych. Roi się więc na niej od duchów przeszłości, mrocznych znaczeń i symboli. Jednym z najmocniejszych momentów jest widok na zrujnowaną kopalnię w Mysłowicach, u bram której rozpoczęło się pierwsze powstanie śląskie.

Tyle poważnych tematów w akcji, która ma też być zabawą?

- Całe to zdarzenie jest skomplikowane i niejednorodne, bo opowieściom o zdarzeniach ciężkich i mrocznych będą towarzyszyły piosenki, poezja i pomysły satyryczne. To wybór świadomy - nie chcemy tworzyć jednoznacznie czarnego obrazu tej trasy, bo byłby on po prostu nieprawdziwy.

A akcje na peronach?

- Powiem tylko, że pojawią się postaci historyczne, planujemy spotkanie z gen. de Gaulle'em, niewykluczone, że pojawi się Fidel Castro. Gorące powitanie zostanie zgotowane pasażerom na dworcu we Wrocławiu.

A czy to prawda, że wagon Warsu pojedzie tylko do granicy, bo nie spełnia niemieckich norm sanitarnych?

- Nie wiem dokładnie z jakich powodów, ale faktycznie wars na tej trasie jeździ tylko do granicy. Innym absurdem jest to, że w tym wagonie nie można serwować alkoholu, co zawsze dziwi Niemców, którzy nie mogą zrozumieć, dlaczego na korytarzu mogą stać ludzie z puszkami piwa, a nie można w wagonie restauracyjnym kulturalnie zamówić lampki koniaku. Na tej trasie można też spotkać całkiem żywe ślady historii najnowszej, gastarbeiterów z całej Europy i wysłuchać ich opowieści. Albo usłyszeć anegdotę historyczną. Podobno gdy Józef Stalin tuż przed I wojną przedarł się przez zieloną granicę i dotarł do Jaworzna, to na dworcu w barze poprosił łamaną polszczyzną o zupę. Bufetowa zorientowała się, że to Rosjanin i mu zupy odmówiła. Wiele lat w Jaworznie była legenda, że za tę zupę Stalin mścił się później na Polakach.

Dla mnie odkryciem było to, że właściwie do I wojny światowej jednym z centrów podróżniczych naszego świata była zupełnie dziś zapomniana, zrujnowana stacja w Mysłowicach. To z niej rozpoczynała się podróż emigrantów z zaboru austriackiego i części Kongresówki do Ameryki. Wsiadali do pociągu w Mysłowicach, jechali okrężną trasą przez Racibórz do Berlina i dalej do Bremy, Hamburga, tam się przesiadali na statek. Nie wiedziałem też, że Mysłowice były centrum handlu żywym towarem. Nieświadome niczego kobiety, które chciały jechać zarabiać pieniądze do Stanów i Brazylii, były werbowane przez sutenerów i trafiały do domów publicznych.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji