Artykuły

Tragifarsa z duchami

Cokolwiek można by powie­dzieć o ostatnich przedstawie­niach Teatru Współczesnego i jakkolwiek je oceniać, jedno jest pewne: w ciągu sezonu te­atr nawiązał kontakt z nową dramaturgią europejską, pre­zentując, w kilka miesięcy po ich światowych prapremierach, polskim widzom dwie sztuki wybitnych autorów: Pintera i Ionesco.

"Macbett" jest sztuką bardzo znamienną dla drogi twórczej autora "Łysej śpiewaczki". Odchodzi on tu wyraźnie od założeń "dramaturgii absur­du", podejmuje problemy wła­dzy, wojny, mordu, dokonywa­nego na niewinnych ludziach. Czyni to w sposób specyficzny dla swego stylu, pisze tragi­farsę; osnutą na motywach szekspirowskich, ale oczywiś­cie jego "Macbett" niewiele ma (prócz głównego wątku) wspólnego z "Makbetem" Szekspira.

Pomysł Ionesco jest znako­mity. To nie Macbett, ani lady Macbett są głównymi wino­wajcami królobójstwa i zbrod­ni. Lady Macbett nie istnieje w ogóle w tym utworze. Jest tylko lady Duncan, która in­spiruje i przygotowuje zbrodnię, pragnąc pozbyć się starego, nudnego i dokuczliwego męża i zamienić go na znacz­nie młodszego i dzielnego ge­nerała. Pierwsza część sztuki jest dowcipna i zabawna, a scena strip-teasu wiedźm nale­ży do najlepszych pomysłów teatralnych Ionesco.

Niestety druga część sztuki jest znacznie słabsza. Ionesco nie umiał znaleźć rozwiązania misternie skonstruowanej sy­tuacji. W dodatku usiłował tu filozofować i tragifarsę chciał zamienić w moralitet, co mu się już zupełnie nie udało. Na temat władzy nie miał wiele nowego do powiedzenia. Chwilami zbliża się "Macbett" Ionesco do "Makbeta" Szeks­pira, ale częściej staje się je­go parodią.

Erwin Axer wystawił "Macbetta" z całą starannością i techniką właściwą temu reży­serowi. Rozbudował sytuacje sceniczne, podkreślał powiąza­nia pomiędzy "Macbettem" Ionesco i "Makbetem" Szeks­pira, jeśli nawet były to alu­zje ironiczne. Skutkiem tego lepiej docierał do widzów dia­log. Mogliśmy smakować wa­lory literackie sztuki, tym bar­dziej, że przekład Jerzego Li­sowskiego brzmiał bardzo do­brze. Ucierpiało jednak na tym trochę tempo przedstawienia i jego lekkość.

Na scenie Teatru Współczes­nego występuje plejada wy­bitnych aktorów, z których każdy wypełnia przedstawia­ną postać bogatą treścią orygi­nalnej osobowości.

Zbigniew Zapasiewicz jest świetnym Macbettem. Na po­czątku sztuki ma głupawy wygląd dzielnego generała, który zna się tylko na wojacz­ce. Kiedy zaś jawi mu się mi­raż władzy i kariery, przeobraża się w brutalnego i bez­względnego zbrodniarza, któ­remu obce są jakiekolwiek skrupuły moralne.

Ostro i pikantnie gra lady Duncan Barbara Krafftówna. Duncana gra bardzo ciekawie Henryk Borowski, ukazując nie tylko tchórzostwo i pod­łość władcy, lecz także jego spryt i chytrość. Do czołowych postaci przed­stawienia należy też dzięki wy­razistej i pełnej humoru inter­pretacji Jana Englerta - Banco. Dwóch zbuntowanych wielmożów, dybiących na tron i włości Duncana grają pysz­nie: Kazimierz Rudzki i Cze­sław Wołłejko. Ironiczne stu­dium o dzielnym żołnierzu da­je Wiesław Michnikowski. Z powodzeniem gra Oficera i Bi­skupa Ryszard Barycz. Koń­cówka przedstawienia należy niepodzielnie do Mieczysława Czechowicza, który jest nieod­parcie śmieszny, jako Macol. W mniejszych rolach zazna­czają z powodzeniem swą obecność: Barbara Wrzesińska, Edmund Fidler, Marian Friedmann, Stefan Friedmann, Ta­deusz Surowa, Piotr Fron­czewski, Józef Konieczny, Ma­ciej Englert, Antonina Girycz.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji