Artykuły

Ulubieniec pani Miry

Na zaproszenie Komitetu Budowy Pomnika Miry Zimińskiej-Sygietyńskiej jeden jedyny występ w Płocku dał Andrzej Bator, baryton, znany ze swojego śpiewu w całej Europie, koncertujący na kontynentach obu Ameryk i w Australii - pisze Jola Marciniak w Tygodniku Płockim.

Dlaczego muzyk doskonalący swój warsztat w Metropolitan Opera w Nowym Jorku zaśpiewał dla płockiej publiczności? W ten sposób oddał hołd Mirze Zimińskiej-Sygietyńskiej, kobiecie, dzięki której rozpoczął swoją karierę artystyczną.

Jak sam wspomina po latach, do Zespołu Pieśni i Tańca Mazowsze trafił z ogłoszenia. - Poszukiwali zdolnej młodzieży, a ponieważ urodziłem się w małej miejscowości na ziemi lubuskiej, marzyłem o tym, żeby zobaczyć świat. W domu nic nie powiedziałem, tylko wsiadłem do pociągu i jechałem całą noc na przesłuchania do Karolina. A tam, spośród setek młodych ludzi, pani Mira mnie wybrała. Było to wielkie zaskoczenie. Wydawało mi się, że bez znajomości, bez protekcji, nie mam szans. Może to zabrzmi nieskromnie, ale pewnie odkryła we mnie talent. Ja śpiewałem "Furmana", arie sta-rowłoskie, grałem na gitarze klasycznej i pewnie tym ją ująłem. A komisja nie miała już innego wyjścia, jak tylko się zgodzić. Miałem wtedy niespełna 18 lat i byłem najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi. Zwykle wysyłali zawiadomienia do domu o przyjęciu do Zespołu, a ja od razu dostałem wiadomość, że jestem w Mazowszu. Wróciłem do domu, wieść o moim przyjęciu rozeszła się po mojej szkole w Nowej Soli i wtedy się zaczęło. Zawiść ludzJca to coś strasznego, a jej efektem było oblanie mnie na maturze.

Bez względu na wszystko, 2 czerwca 1979 roku, Andrzej Bator przyjechał do Karolina, gdzie dostał pracę. Dobrze pamięta tę datę, bowiem akurat wtedy po raz pierwszy do Polski przyjechał Jan Paweł II. Razem z nim zaczęło pracę pięć innych osób przyjętych z naboru. Pierwsze miesiące to wspólne próby, nauka pieśni, tańców. Mieszkał, jak większość członków zespołu, w bursie.

Pan Andrzej w Zespole był niespełna trzy lata, ale nauczył się tam punktualności, szacunku dla człowieka. Oczywiście najbardziej cenił Mirę Zimińska Sygietyńską. Na pytanie, jaką była kobietą, po krótkim zastanowieniu odpowiedział. - Jak zobaczyła mnie po raz pierwszy, a musiałem na przesłuchaniu tańczyć, powiedziała, że mam zgrabne nogi. A tak mówiąc serio, to była przede wszystkim bardzo wymagająca, nawet apodyktyczna. Ale trudno się dziwić, kierowała tak dużym zespołem tak bardzo różnych ludzi. Ona mi zawsze powtarzała: "Pamiętaj, brawa są zwodnicze, dzisiaj cię oklaskują, a jutro mogą wygwizdać". Dlatego uczyła nas, jak panować nad emocjami, pracować i sprawdzać się w różnych sytuacjach. Dla mnie była bardzo opiekuńcza i na pewno mnie lubiła, bo byłem jednym z niewielu, który mógł ją odwiedzać w prywatnym mieszkaniu na Krakowskim Przedmieściu w Warszawie. Jej gosposia Jasia gotowała świetną zupę, a ja biedny student czasem byłem zapraszany na ten dodatkowy posiłek. Mówiła, Andrzejku, ja sama nie zjem, pomóż mi. Jak mogłem nie przyjąć takiego zaproszenia?

Poza dodatkowymi posiłkami pan Andrzej zawdzięcza też pani Mirze umiejętność poruszania się na scenie, co przydało mu się bardzo w dalszej karierze. Uczyła go, jak się kłaniać, jak dziękować za uznanie. To dzięki niej dziś nie boi się publiczności, wprost przeciwnie, kocha ją i jak się okazuje po koncertach, z wzajemnością.

W Mazowszu niemal wszyscy byli wyjątkowi, bardzo zdolni, ale pani Mira traktowała ich normalnie, nie jak gwiazdy. Mieli swoje koncerty i uwielbienie publiczności, ale także obowiązki, z których pod żadnym pozorem nie można się było wymigać. Do dziś śpiewak wspomina upalne lipcowe popołudnie, kiedy powiedziano mu, że pani Mira na niego czeka. - Bałem się, że dostanę wymówienie, ale postanowiłem przygotować się odpowiednio do tego spotkania. Wyprasowałem koszulę, wyglansowałem buty, spodnie musiały mieć ostry kant. Poszedłem z duszą na ramieniu do gabinetu, a pani Mira spojrzała na mnie i powiedziała: "Kochanie, idziesz nie na koncert, ale do ogrodu ". Ja w garniturze, 40 stopni w cieniu, ale nie było wyjścia, trzeba było dokonać odpowiednich prac, poprzycinać drzewka sekatorem. Żar się leje z nieba, ale robię, nie ma innego wyjścia. Niestety. Nie wiedziałem, że tam było drzewko, które posadził Sygietyński i jak się można spodziewać, skutecznie je wyciąłem. Bywało mnóstwo innych śmiesznych sytuacji. Zarabialiśmy niewiele, a byliśmy młodzi, szukaliśmy rozrywek. Raz się zdarzyło, że jechaliśmy na gapę kolejką WKD i zostaliśmy złapani. Oczywiście przyszło pismo, pani Mira nas wezwała, ale się wytłumaczyliśmy, że nie wystarcza nam pieniędzy. Pamiętam, że wtedy dała mi 100 zł, żebym zapłacił karę. Niestety, do tej pory jej nie oddałem.

Pan Andrzej był trzy lata w Mazowszu, potem rozpoczął 6-letnie studia wokalno-aktorskie na Akademii Muzycznej w Warszawie, czego nie dało się pogodzić i odszedł z Zespołu. Cały czas utrzymuje kontakt z kolegami. Jeśli jest gdzieś w świecie, a tam koncertuje Mazowsze, zawsze się na nim melduje. Po odejściu z Mazowsza jego kariera potoczyła się szybko. Dostał stypendium w Metropolitan Opera w Nowym Jorku, poznał światowej sławy pianistę Tadeusza Sadłowskiego, dzięki któremu nawiązał mnóstwo kontaktów z ważnymi w tej branży ludźmi, gwiazdami sceny. Miał też szczęście poznać Luciana Pavarottiego, który dał mu parę lekcji, kursów mistrzowskich i wskazówek. - To Pavarotti kazał mi śpiewać tylko to, co lubię, a lubię najbardziej opery, które można pokazać lirycznie, zaprezentować piękną kantatę głosu.

Jedną z pasji Andrzeja Batora jest komponowanie pieśni, które potem sam wykonuje. W Płocku zaprezentował specjalnie napisane na tę okazję "Tango dla Miry". Uzyskaliśmy zapewnienie, że jeśli tylko nie staną na przeszkodzie terminy koncertów, śpiewak wystąpi podczas odsłonięcia pomnika Miry Zimińskiej-Sygietyńskiej w Płocku. Pani Mira ma zapewniony nie tylko występ chóru Mazowsza, także swojego ulubieńca.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji