Artykuły

Opole. Nowy sezon w Kochanowskim zaplanowany

Co najmniej osiem premier zaplanował na następny sezon dyrektor Teatru Kochanowskiego. Nie może jednak podpisać żadnej umowy z twórcami, bo nie wie, czy po 30 września będzie jeszcze pełnił tę funkcję.

Kończy się sezon w teatrze, czas pomyśleć o następnym. Ma pan już plany?

- Plany mam, ale nie wiem czy powinienem o nich mówić.

Dlaczego?

- 30 września kończy się mój 4-letni kontrakt. Ostatni rok był pełen sukcesów - nasze przedstawienia - "Odyseja" i "Wieczór Trzech Króli" zdobyły prestiżowe nagrody. "Zmierzch bogów" zgarnął trzy Złote Maski. "Treny" zdobyły Grand Prix Opolskich Konfrontacji Teatralnych. Zapraszają nas na zagraniczne występy do Kijowa i Turynu. Moja praca z opolskim zespołem coraz lepiej owocuje, jest się czym pochwalić, więc chciałbym pracować tu dalej, ale na razie nie wiem, jakie zamiary wobec mnie mają władze Opolszczyzny.

O ewentualnej pracy w Opolu w nowym sezonie rozmawiałem z wieloma twórcami, ale to wszystko są dżentelmeńskie umowy, bo nie wolno mi już podpisywać żadnych zobowiązań, które sięgałyby poza 30 września.

Porozmawiajmy więc o tym planowanym sezonie, pamiętając cały czas, że on będzie taki, jeśli pan tu zostanie...

- Pierwszą premierę planuję na 10 września. Będą to "Małe zbrodnie małżeńskie" Erica Emmanuela Schmitta (tego od Oskara i Pani Róży). To bardzo inteligentny i zabawny tekst, a zagra go małżeństwo - bardzo popularna para aktorów Beata Wnęk-Malec i Leszek Malec - obchodzące 20-lecie pracy zawodowej. Rzecz wyreżyseruje Marcin Sosnowski. Dwa tygodnie później odbędzie się oficjalna premiera spektaklu Bullerbyn. O tym, jak dzieci domowym sposobem zrobiły sobie las i co z niego wyrosło inspirowane Dziećmi z Bullerbyn Astrid Lindgren w reżyserii Anny Smolar, które jeszcze na początku lipca pokażemy na spektaklach przedpremierowych.

Kolejna premiera, chyba po raz pierwszy w historii tego teatru odbędzie się za granicą.

- Maja Kleczewska wyreżyseruje "Dziady" Mickiewicza, a ich premierowy spektakl odbędzie się - 8 listopada w Teatrze Narodowym w Kijowie. To dla nas bardzo ważne przedsięwzięcie, bo jest to część autorskiego projektu "Kochanowskiego" , realizowanego w ramach dużego projektu Instytutu Adama Mickiewicza, związanego z prezydencją Polski w UE i promocją kultury polskiej. Nasz wyjazd do Kijowa - gdzie pokażemy także "Odyseję" - jest już potwierdzony.

Kleczewska to bardzo gorące nazwisko polskiego teatru. Pracę kogo z młodych "topowych" reżyserów mamy szansę jeszcze w Opolu zobaczyć?

- Wraca do nas po dłuższej przerwie Paweł Passini, którego opolska publiczność na pewno zapamiętała z "Klątwy" oraz "Ifigenii w Aulidzie". Teraz ten twórca zaprosi naszych teatromanów na szaloną baśń teatralną, powstałą na podstawie "Słownika chazarskiego". Tę powieść Milorada Pavicia krytyka światowa uznała za arcydzieło, porównywane do dzieł Borgesa, Marqueza, czy Eco. Jest to księgą mądrości i wtajemniczenia, a jednocześnie fascynującą przygodą, w której spotykamy świętych, filozofów, wojowników, tajemniczych łowców snów i diabła w mnisim habicie. To będzie duża produkcja, rozgrywająca się na wszystkich scenach i foyer teatru, której premierę szykujemy na przełom roku.

Ostatnio kilka razy widziałam w "Kochanowskim" Mikołaja Grabowskiego. Czyżby to zapowiedź współpracy tego wybitnego reżysera z naszymi aktorami?

- Mikołaj Grabowski wiele lat temu reżyserował w Opolu i od pewnego czasu myśli o kolejnej opolskiej przygodzie teatralnej. Dyrektor Starego Teatru chce u nas wystawić "Dwanaście stacji" opolanina, Tomasza Różyckiego. Bardzo mi zależy na tej realizacji.

Czy szykuje pan coś dla widzów, którzy w teatrze lubię się pobawić, zrelaksować?

- Oczywiście. To będzie klasyka lekkiego repertuaru, komedia z najwyższej półki - "Kwartet" Ronalda Harwooda, czyli rzecz o tym jak czworo emerytowanych śpiewaków operowych przygotowuje spektakl w domu spokojnej starości. Uświetnimy tym 45-lecie pracy na scenie Ewy Wyszomirskiej i 40-lecie pracy na scenie Waldemara Kotasa.

Dawno nie było w naszym teatrze monodramu.

- A teraz będą dwa w ramach jednego wieczoru - bardzo ważne teksty Becketta: "Szczęśliwe dni" z Judytą Paradzińską i "Ostatnia taśma Krappa" z Mirosławem Bednarkiem.

Czym chce pan zakończyć następny sezon?

- Adaptacją powieści "Powolny człowiek" noblisty Coetzeego. To będzie pierwsza koprodukcja i to międzynarodowa, w której oprócz naszego teatru weźmie udział Teatr Wielki z Poznania i festiwal Malta. Obsada - aktorzy, śpiewacy, muzycy - będzie międzynarodowa.

Premiera odbyłaby się w lipcu 2012 w Poznaniu, a jesienią przedstawienie byłoby grane w Opolu.

Jak co roku zapytam pana czy pojawi się u nas ponownie Marek Fiedor?

- Bardzo mi na tym zależało i co roku ponawiałem propozycje, dając Fiedorowi wszystko, co może reżyserowi dać dyrektor teatru - swobodę repertuaru, terminu, cały zespół, odpowiedni budżet. Marek Fiedor najpierw odwlekał decyzję, a w końcu - rok temu - powiedział, że nie jest zainteresowany współpracą. Bardzo żałuję, ale to zamyka temat.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji