Artykuły

Zdrada

Głównym problemem sztuki Ireneusza Iredyńskiego pt. pt. "Żegnaj Judaszu" - wystawionej w stołecznym Teatrze Powszechnym - jest zdrada. Rzecz dzieje się współcześnie. W pewnym kraju, którego nazwy autor nie podaje, działa tajna opozycyjna organizacja (nie poinformowano nas również o celach i charakterze tego związku). Jeden z członków organizacji został aresztowany przez policję. Przy pomocy tortur usiłowano go skłonić do podania szczegółów spisku oraz wskazania osoby przywódcy. Aresztowany nazywa się Judasz. I o dziwo, człowiek którego imię stanowi od wieków symbol zdrady, nie wydaje nikogo z uczestników konspiracji. Z braku dowodów winy zostaje przez policję zwolniony.

Iredyński przekazuje nam znaną prawdę: najsurowszym sędzią naszego postępowania nie jest ani państwowy aparat wymiaru sprawiedliwości, ani opinia publiczna. Jest nim nasze własne sumienie. Ani pieniądze, ani podróże, ani pełne blasku zagraniczne hotele nie byłyby w stanie zagłuszyć wyrzutów sumienia. Judasz powiesił się. Są jednak wyjątki od tej reguły. Młoda, pozbawiona wszelkich skrupułów dziewczyna, udająca zakochaną, umiejętnie wykonuje funkcje agentki policji i przyjmuje za swe usługi odpowiednie wynagrodzenie. To ona wydała spiskowców na tortury i śmierć.

Iredyński w mistrzowski sposób tworzy akcję sceniczną konstruuje i rozwiązuje konflikty. Należy on bez wątpienia do czołówki naszych autorów teatralnych. Spektakl nie został jednak ani dobrze wyreżyserowany, ani dobrze zagrany. Zabłysnął jedynie Kazimierz Kaczor jako komisarz policji. Panu Kaczorowi nie często przydziela się poważne, odpowiedzialne role. Wreszcie otrzymał taką rolę w "Judaszu" i znakomicie wywiązał się z zadania. Dobre dekorację Wacława Kuli.

Jeszcze jedna sztuka, grana obecnie w Warszawie, dotyczy problemu zdrady. Tym razem chodzi o mękę zazdrości w "Otellu" Szekspira. Trzy razy widziałem tę tragedię. Pierwszy raz jako szesnastoletni uczeń gimnazjum w małym powiatowym mieście. Grała wtedy "Otella" w sposób bardzo interesujący objazdowa trupa teatralna. W drugim, spektaklu szekspirowskie) tragedii - w latach trzydziestych - wykonawca głównej roli był wielki aktor Kazimierz Junosza-Stępowski. Zastanawiałem się, czy po tym przedstawieniu warto jeszcze raz oglądać "Otella". Poszedłem jednak do Teatru Polskiego i okazało się, że bardzo dobrze zrobiłem. Ignacy Gogolewski jest doskonałym Otellem, choć innym niż jego znakomity poprzednik Junosza-Stępowski. Rolę Jagona gra Stanisław Mikulski. Na pochwałę w pełni zasłużyły: Hanna Balińska (Desdemona) i Jadwiga Polanowska (Emilia). Reżyseria Augusta Kowalczyka sprawna i nowoczesna. Jedynie dekoracje wywołują krytykę. Na ich temat pisał już Wiech. Trzeba z uznaniem podkreślić fakt, że sztuka, grana jest w nowym doskonałym przekładzie Bohdana Drozdowskiego. Tylko dla tego przekładu warto było wznowić "Otella".

Prof. Maciej Żurowski przypomina w programie teatralnym, iż Tomasz Rymer napisał w 1697 r. o "Otellu", że jest to "krwawa farsa", dająca się streścić w formie trzech wskazówek: dla panien, "żeby bez pozwolenia rodziców nie uciekały z Maurami", dla wzorowych żon, "żeby pilnowały rzeczy osobistych", dla mężów, "żeby mieli w ręku matematyczne dowody zdrady, zanim ich zazdrość stanie się tragiczna". Żarty na bok. "Otello" to głęboka, doskonała tragedia. Sztuka o miłości, zazdrości, intrydze.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji