Artykuły

Nasz pierwszy Hamlet

W Stradford-upon-Avon w wakacje oglądaliśmy z dziećmi "Hamleta" w wersji dla młodzieży, ale w wykonaniu aktorów Royal Shakespeare Company. Zamarzyłam wtedy: oj! gdyby tak nasz Teatr Narodowy przygotował kiedyś podobną "edukacyjną", ale wyborną wersję "Hamleta" - pisze Dorota Wyżyńska w Gazecie Wyborczej.

Aktorzy pewnego dużego teatru w pewnym dużym mieście w Polsce o przedstawieniach dla dzieci nie mieli najlepszego mniemania. "To chałtura" - mówili z pogardą w głosie. Burzyli się, kiedy dyrektor zaproponował im udział w spektaklu familijnym. Po kilku tygodniach prób, po premierze, po reakcji młodych widzów, zmienili zdanie. Okazało się, że można przygotować spektakl dla dzieci, "bez mizdrzenia się do widzów", bez udawania misiów, bez uproszczeń, bez aktorskich kompromisów.

Coraz więcej teatrów dla dorosłych sięga po repertuar dla dzieci. Teatr Narodowy w Warszawie gra od kilku sezonów znakomity spektakl "Opowiadania dla dzieci" według Singera. Warszawski Teatr Dramatyczny, który najwyraźniej czuje dyskomfort, grając dla maluchów, na Dzień Dziecka powraca do wyśmienitej "Pippi Pończoszanki". Teatr im. Słowackiego w Krakowie miał niedawno premierę wspaniałego widowiska -"Czarnoksiężnik z krainy Oz". Nawet na tegorocznych Warszawskich Spotkaniach Teatralnych znalazła się osobna sekcja Małe WST - przegląd najlepszych spektakli dla dzieci z całej Polski. To właśnie wtedy okazało się, że coraz więcej powstaje przedstawień dla najmłodszych, nawet tych kilku miesięcznych.

Niestety nie jestem już w stanie "przetestować" tego eksperymentu na własnych dzieciach. Natomiast jako matka ll-letniego syna i 9-letniej córki coraz częściej odczuwam niedosyt propozycji dla "starszych". I już się zastanawiam, na co moje dzieci będą chodzić za kilka lat.

Bo na co zabrać do teatru nastolat ka? Znajomy gimnazjalista broni się nawet przed doskonałym (adresowanym właśnie do niego) "Janosikiem" w Lalce. Dlaczego? Wyjaśnił mi to dosadnie: "Lalka to teatr dla maluchów, nie dla mnie". On wybiera się, o zgrozo, na farsę. Dlaczego? Bo grąją w niej aktorzy z jego ulubionego serialu.

W Stradford-upon-Avon w wakacje oglądaliśmy z dziećmi "Hamleta" w wersji dla młodzieży. Dla młodzieży, ale w wykonaniu znakomitych aktorów Royal Shakespeare Company. Co to było za pyszne przedstawienie. Prościutkie, czyste, skromne, operujące skrótem, umownością, dyskretnie odkrywające tajniki teatru od kulis. A przede wszystkim świetnie zagrane. Z pozoru "po bożemu", ale współcześnie, przewrotnie. Na widowni dzieci w wieku 8-15 lat, sporo obcokrajowców, wszyscy reagowali wspaniale.

Zamarzyłam wtedy: oj! gdyby tak nasz Teatr Narodowy w Warszawie przygotował kiedyś podobną "edukacyjną", ale wyborną wersję "Hamleta" dla młodzieży. Wykorzystując do swoich świetnych etatowych aktorów. I grał to tak jak w Anglii w godzinach południowych dla szkół z całej Polski.

Ta myśl powróciła, kiedy, siedząc ostatnio na widowni Teatru im. Żeromskiego w Kielcach, oglądałam najnowszą wersję "Hamleta", w której tytułowy bohater nie mówi monologu "Być albo nie być", a Ofelia zawzięcie układa kostkę Rubika. Oj, biedni kieleccy licealiści, dla których to będzie pierwszy "Hamlet" w życiu!

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji