Artykuły

"Otello" z Bydgoszczy

Bydgoski Teatr Polski zjawił się w Warszawie po raz pierwszy. Dochodziły o nim słuchy, że miał na swym koncie kilka ładnych osiągnięć artystycznych, że zdobył sobie publiczność miejscową i dobrze spełnia swe zadania. W Warszawie zaprezentował "Otella". Nie przestraszył się ryzyka. Szekspir w stolicy w wykonaniu "prowincjonalnym"? I w dodatku "Otello", który przy braku doświadczenia aktorskiego - a nawet czasem i z nim - tak łatwo może zamienić się w nieznośną zgrywę. To niebezpieczne.

Ale zespół bydgoski pokazał przedstawienie, które sprawnością swą, jasnością, czystością przynosi mu zaszczyt. Nie ma tu wielkich kreacji aktorskich, ale wszyscy grają starannie i rzetelnie według swych sił i środków, stwarzając bardzo udany obraz całości. Przedstawienie reżyserowane przez Zygmunta Wojdana jest interesujące, ani chwili nie nuży, ma kształt zwarty i dramatyczny, bez niepotrzebnych ozdobników. Zjednywa swoją skromnością i powściągliwością, jest zręcznie skonstruowane i sensownie przeprowadza myśl wysuniętą na plan pierwszy.

Myśl tę wyłożył sam reżyser w programie. Szło mu o analizę kłamstwa, którego motywem jest pragnienie władzy u Jagona. Ale i bez wyznania reżysera myśl tę można odczytać z przedstawienia. Jago, którego gra Czesław Stopka, jest młody, silny, rwie się do kariery i gotów jest dojść do niej po trupach. Co więcej, jest przekonany, że tylko w ten sposób może ją osiągnąć. Ten Jago nie ma w sobie nic z szatańskiego zła, jest po ludzku wyrachowany w swym zbrodniczym działaniu. Stopka potrafił pokazać w nim przy całe nikczemności jakieś rysy dramatycznej wielkości.

Otella gra Stefan Kwiatkowski. Jest to Otello o ujmującej powierzchowności, łagodny i szlachetny - to są główne cechy postaci. Jego pierwotna, dzika natura ukazuje się w wybuchach i uniesieniach - ale tylko na krótko. Końcowe sceny Kwiatkowski gra na przyciszeniu, w rozpaczliwym, zapiekłym skupieniu, bez żadnych gwałtownych efektów zewnętrznych i przez to sceny te wywierają przejmujące wrażenie. Wydaje mi się, że nazwiska tych dwóch aktorów warto zapamiętać.

Dalej trzeba wymienić piękną, prostą i szczerą Desdemonę - Ewę Jastrzębowską i intrygującą sylwetkę Emilii Janiny Bocheńskiej. I jeszcze wystąpili: Mieczysław Wielicz (Brabancjo), Jerzy Gliński (Kasjo), Mirosław Gawlicki (Rodrygo), Zygmunt Wojdan (Doża) oraz wielu innych. Łącznikiem między scenami reżyser uczynił Błazna (Andrzej Wohl), który aranżował zmiany dekoracji, zaczynał, prowadził i kończył spektakl. To był także udany pomysł w tym przedstawieniu, które obejrzeliśmy z prawdziwą przyjemnością.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji