Artykuły

WSPOMNIENIE: Irena Kwiatkowska (17 IX 1912 - 3 III 2011)

Pani Irena Kwiatkowska nie żyje. Tyle lat wnosiła pogodę ducha i poezję. Mnożyła radość i pomagała nam znosić te polskie dole i niedole. Z dzieciństwa pamiętam jej głos w "Podwieczorku przy mikrofonie". Moja żona wspomina audycje radiowe dla dzieci "Plastusiowy pamiętnik" i "Ania z Zielonego Wzgórza". A jej powiedzenie: "Jestem kobietą pracującą, żadnej pracy się nie boję" (serial "Czterdziestolatek", 1974-77 r.), ma w sobie wiele wdzięku. Za tym, co robiła, kryła się ciężka praca. O jej życiu niewiele było wiadomo. Raczej kojarzono jej postać z uśmiechem, na dnie którego toczy się ludzka łza. Moją słabą stroną jest kino i teatr, ale? kiedy widziałem w telewizji jej postać, to zatrzymywałem się. Z uśmiechem na ustach patrzyłem. Bardzo poważnie traktowałem jej słowa. Przesadzają ci, którzy piszą, że to była muza Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego, który z myślą o niej pisał Teatrzyk Zielona Gęś. Irena Kwiatkowska czyniła wielką uprzejmość Autorowi "Zaczarowanej dorożki", że mówiła jego strofy. Są ludzie, którzy dla poetów są jak połysk wiersza. Wystarczy, że są.

Ujęła mnie jej życiowa mądrość. Trzeba było mieć sporo ogłady, żeby odrzucić wszelkie odcinanie kuponów. Bez sentymentów do przeszłości, o której potrafiła wzruszająco mówić. Prosto, bez uciekania się w anegdotę. Z poczuciem humoru. Umiała ze zgrozy życia wysnuć jaśniejszą nić życia. Przed laty bardzo mnie ujęła, kiedy mówiła o swojej rodzinie. O ojcu m.in. powiedziała: "Tata był niestety zecerem ręcznym, ale za to znakomitym. Umiał sobie materiał dobrze rozłożyć, miał swój ekslibris i kolekcjonował książki. Wchodził do domu: ?Kupiłem białego kruka?. Mama na to: ?A za co buty kupię dzieciom??. Nie przelewało się". ("Wybieram się na Księżyc". Z Ireną Kwiatkowską rozmawia Grzegorz Sroczyński, "Gazeta na Koniec Zimy", "Gazeta Świąteczna", 2009, nr 62, z 14-15 marca 2009 roku).

Odeszła aktorka, która nigdy po sobie nie dawała znać, że jest gwiazdą. Świadczy to, że to była mądra kobieta, która doskonale wiedziała, że tylko gwiazda świeci światłem własnym, a nie odbitym. Dzisiaj taka postawa to rzadkość. Zapewne zachowanie jej młodszych koleżanek i kolegów zawstydzało ją, choć po sobie tego nie dała poznać.

Pani Irena Kwiatkowska to była Pani z wielką klasą i taktem.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji