Artykuły

WSPOMNIENIE: Mieczysław Karlicki (16.11 1927- 16.04 2010)

Byłam osobą dwudziestoparoletnią, kiedy w 1984 r. poznałam Mietka Karlickiego. Za sprawą dyrektora Teatru Baj Krzysztofa Niesiołowskiego, jako studentka wydziału reżyserii teatru lalek, mogłam skorzystać z pomocy pracowni plastycznej teatru przy realizacji mego warsztatu - "Pokutnika z Osjaku". Mietek jako kierownik techniczny teatru wyraził zgodę na pomoc. Wspólna kilkumiesięczna praca zakończona premierą spektaklu w podziemiach kościoła przy ul. Żytniej stała się podwaliną mojej i męża przyjaźni z Mietkiem. Zyskałam w swoim życiu szczególnego teatralnego "mentora", chociaż nigdy nie odczuwałam w jego obecności różnicy lat.

Urodził się 16 listopada 1927 r. w Pruszkowie. Dzieciństwo i młodość spędził w Puławach. Jego ojciec był tam zawodowym wojskowym. We wrześniu 1939 r. Mietek wraz z matką i bratem oraz innymi wojskowymi rodzinami został ewakuowany w okolice Równego. 17 września 1939 r. uciekinierzy znaleźli się tuż przy dawnej granicy z Rosją. W ciągu kilku miesięcy przeżyli wiele niebezpiecznych sytuacji. Uniknęli jednak wywózki na wschód. Zimą ?40 w okolicach Małkini udało im się przekroczyć granicę dzielącą okupacyjną strefę niemiecko-rosyjską. Dotarli do Warszawy, a potem do Puław.

W 1943 r. Mietek wstąpił do AK. Był łącznikiem o pseudonimie "Komar", jednym z najmłodszych uczestników puławskiej organizacji. W 1945 r. uciekł z Puław, gdy jemu i szkolnym kolegom groziło aresztowanie. Poszukiwany przez UB ukrywał się w Łuczanach (dzisiejszym Giżycku), a później w Warszawie. Szkoła Marynarki Śródlądowej w Łuczanach była przechowalnią dla takich jak Mietek uciekinierów. Oprócz nauki młodzi ludzie zajmowali się tam wydobywaniem i renowacją jachtów, które Niemcy zatopili w jeziorze. Chronili też wydobyte już jednostki przed grabieżą ze strony stacjonujących w pobliżu Rosjan.

Tuż przed świętami Bożego Narodzenia 1945 r. Mietek znalazł się pod pokrywą lodową jeziora, w wodzie pełnej pływających jeszcze trupów. Rozchorował się potem na tyfus i trzy długie miesiące walczył o życie. Jednak, jak sam potem o tym mówił, "jakoś organizm się wybronił". Był w nim bowiem zawsze wielki zapał do życia.

Ujawnił się w marcu 1947 r., ale konsekwencje tego faktu ciągnęły się za nim jeszcze jakiś czas. Kiedy podjął naukę w Wyższej Szkole Sztuk Pięknych we Wrocławiu, UB zażądało podpisania przez niego lojalki o współpracy. Odmówił i musiał pożegnać się ze studiami. Wrócił do Puław.

Duży wpływ na jego dalsze życiowe decyzje miała znajomość ze Zbigniewem Kędzierskim, założycielem Puławskiego Teatru Amatorów, inicjatorem Ogólnopolskich Puławskich Spotkań Lalkarzy. Dzięki pasjom teatralnym Kędzierskiego Mietek zyskał możliwość kontaktu ze środowiskiem lalkarzy. Od Władysława Jaremy i Henryka Ryla usłyszał zachętę do podjęcia pracy w zawodowym teatrze lalek.

W 1955 r. zatrudnił się jako adept w Teatrze Arlekin w Łodzi. To była decyzja na życie - w państwowych teatrach lalek przepracował potem 45 lat. Z Puławami pozostawał przez wiele lat w żywym kontakcie, uczestnicząc wielokrotnie w Radzie Konsultantów Ogólnopolskich Puławskich Spotkań Lalkarzy. Wybór Arlekina okazał się znaczący. System przekazywania doświadczeń nowym adeptom zawodu zakładał bezpośredni kontakt z teatrem - od bardziej doświadczonych kolegów adepci uczyli się sekretów animacji lalkowej, uczestniczyli w próbach, a jednocześnie wszyscy zaczynali od pracowni, wykonując dekoracje i lalki. Szybko się okazało, że mimo aktorskiego debiutu w 1955 r., a także zdanego w 1959 r. egzaminu eksternistycznego, przyznającego uprawnienia aktorskie, kariera w zawodzie aktora nie była Mietkowi pisana. W Teatrze Arlekin Mietek podjął zajęcia i funkcje, które w sposób twórczy i efektywny wykonywał w wielu kolejnych polskich teatrach, zarządzając techniką i plastyką teatralną. W czasie ośmioletniego prawie pobytu w Łodzi ważna też była dla niego przyjaźń z wieloma artystami, zwłaszcza z Jerzym Nowosielskim i Wacławem Kondkiem, a także ich żonami, Zofią Gutkowską i Marią Kondek. "Od nich się dużo uczyłem? Oni mnie uczyli? Dniami i nocami żeśmy dyskutowali, jeździliśmy na plenery, bardzo dużo malowaliśmy. Bardzo dużo nauczyłem się od Nowosielskiego, jeździliśmy do Zakopanego, do Hasiora, bywaliśmy w różnych ośrodkach, poznawaliśmy ludzi? Ja się od nich dużo nauczyłem?" - opowiadał po latach. Dzięki tym przyjaźniom poznał tajniki malowania obrazów, tajemnice ikon, a także za sprawą Wacława Kondka zyskał wielką miłość do rzeźby ceramicznej. Całe swoje bogate zawodowo życie łączył potem Mietek z osobistą pasja tworzenia, zaszczepioną mu w Łodzi. Do końca życia malował świętych, frasobliwych, madonny i obdarowywał nimi zaprzyjaźnione osoby. Z wakacyjnych wypraw do garncarzy przywoził unikatowe rzeźby.

W teatrze lalek szybko dostrzega się i ceni umiejętności manualno-techniczne, zmysł plastyczny, a także talenty organizatorskie. Kiedy w 1959 r. Stanisław Ochmański, młody współpracownik Henryka Ryla, tworzył zręby teatru lalek w Lublinie, zaproponował Mietkowi współpracę, licząc właśnie na jego wspomniane już talenty, ale także umiejętność pracy z ludźmi. Mietek był bowiem człowiekiem lubianym. Był pełen osobistego uroku, dowcipu, witalnej energii. Zawsze lubiły go kobiety, nie tylko za sprawą jego oryginalnej urody, lecz także specyficznej elegancji.

W 1962 r. rozpoczął swoją działalność w teatrach warszawskich. Najpierw otrzymał propozycję objęcia funkcji kierownika technicznego w teatrze Guliwer. Dla Mietka najważniejsza była współpraca z Ali Bunschem - wybitnym scenografem, autorem wielu głośnych inscenizacji, a były wśród nich takie widowiska jak lalkowa wersja baletu L. Różyckiego "Pan Twardowski" czy "Słowo o wyprawie Igora". Produkcja tego rodzaju spektakli wymagała wyjątkowych umiejętności. Odpowiadał za to Mietek, blisko współpracujący z dyrektorem i reżyserem większości przedstawień - Moniką Snarską. Pobyt w Guliwerze to również jego aktywny udział w przebudowie teatru, tworzeniu zaplecza technicznego.

W pracowni Guliwera Mietek poznał też swoją przyszłą żonę, Annę. W roku 1982 rozstał się z Guliwerem. W Baju pracował osiem kolejnych lat. Dla jego twórczych aspiracji ważniejsza była jednak dziesięcioletnia współpraca z Teatrem Lalka. Współpracę z nim bardzo sobie cenił wybitny reżyser słowacki Andrej Spisak, autor kilku fantastycznych przedstawień Teatru Lalka ("Robinson Crusoe", "Wyprawa do wnętrza ziemi", "Rudy Dżil", "Odyseja"). W swojej ocenie nie był on odosobniony. Każdy reżyser mógł czuć się z Mietkiem komfortowo. Wiedział, że ma przed sobą partnera ogarniającego całość przedsięwzięcia. Wydaje się, że Mietek był jedną z ostatnich takich postaci w teatrach lalkowych - osobiście przemierzył wszystkie teatralne ścieżki. Do końca życia zachował też dar zaangażowania, gdyż, jak mawiał "bez bebechów" nie da się robić wartościowego teatru.

Już po przejściu na emeryturę wielokrotnie bywał w naszym domu i zawsze, popijając wódeczkę, żywo gadaliśmy o teatrze i sztuce w ogóle. Mietek mimo problemów zdrowotnych zachowywał stale jakiś wielki życiowy optymizm, humor, ale także chęć działania. Malował, rzeźbił? Wciąż był młody i nieodmiennie czarował ujmującym uśmiechem. Jego śmierć była dla nas "ćwiczeniem z utraty", odszedł ktoś bliski i niepowtarzalny, nieoceniony w bezpośrednim, przyjacielskim kontakcie. I żal, że jego jedyny wnuk Szymek, który narodził się późno, kilka miesięcy przed śmiercią Mietka, nie doświadczy daru bliskiej obecności dziadka.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji