Artykuły

Kraków. Pinokio przełożony na język muzyki

- Komponując ten utwór, nie myślałem o muzyce. Wyszedłem od tekstu. Zmierzyłem się z nim, przełożyłem go na język muzyki - mówi VIKTOR FORTIN, kompozytor musicalu "Och, Pinokio!".

Dziś o godz. 18, w Operze Krakowskiej, przy ul. Lubicz, odbędzie się polska premiera Pańskiego musicalu "Och, Pinokio!".

- Jest to spektakl dla dzieci, ale dzieciom w teatrze będą towarzyszyli dorośli, więc moim założeniem było, aby przedstawienie było zrozumiałe dla dzieci i jednocześnie nie nudne dla dorosłych. Razem z librecistą poszukiwałem formy zrozumiałej i ambitnej.

Poszukiwał Pan, ale czy ją Pan znalazł?

- Oczywiście, że tak. Postanowiliśmy zawrzeć w spektaklu wiele współczesnych elementów, jak np. telewizję czy gry komputerowe. A wszystko, dlatego, że są to dziedziny, od których dzieci są w pewnej części, niestety, uzależnione. Nie oddaliliśmy się jednak za bardzo od pierwowzoru Collodiego, wyobrażając sobie, że ta historia mogłaby się wydarzyć i w naszych czasach. Pod względem muzycznym udało mi się skomponować utwór, w którym przy każdorazowym słuchaniu można odkryć coś nowego. Za każdym razem słyszeć więcej.

Z jakich fragmentów jest Pan najbardziej zadowolony? Co się Panu najbardziej udało?

- Pieśń filozoficzna, czyli o tym, co znajduje się za górą, pieśń miłosna pomiędzy wróżką a lutnikiem oraz muzyczne motywy przy scenie rodeo w Krainie Pieczonych Gołąbków.

Prapremiera "Och, Pinokio!" odbyła się w 1994 r. w Austrii...

- ...w operze w Grazu. Od tego czasu wystawiono spektakl ponad 50 razy. Za każdym razem widowisko cieszyło się stuprocentową frekwencją. Następnie utwór zrealizowany został w 1999 r., w Estonii, gdzie był grany przez kolejne dwa lata.

A to, że Polacy zaproponowali Panu wystawienie tego musicalu, zaskoczyło Pana?

- Nie wiem, dlaczego tak się stało, ale mnie to ucieszyło.

- Czy Pan się nie obawia, że reakcja polskich dzieci na spektakl może być inna niż austriackich? Mamy przecież - jako narody - trochę odmienne poczucie humoru i inną muzykalność.

- Wszystko zależy od tłumaczenia sztuki i od reżyserii. Trudno jest mi coś więcej na ten temat powiedzieć, bo nie znam polskiego. Język muzyczny natomiast jest na tyle uniwersalny, że jest zrozumiały dla wszystkich.

Aby Pana uspokoić, powiem, że spektakl został wyreżyserowany przez Macieja Wojtyszkę, znanego w Polsce reżysera, autora licznych książek, w tym także dla dzieci. Zaś słowa piosenek tłumaczył poeta Michał Zabłocki.

- To jestem spokojny. W Estonii sztuka także została przetłumaczona i bardzo się podobała dzieciom.

Co najbardziej podobało się w tym przedstawieniu?

- We wszystkich recenzjach i komentarzach powtarzały się stwierdzenia, że o ile z tego typu muzycznych przedstawień zapada w pamięć jeden przebój, tak w "Och, Pinokio!" można odnaleźć wiele muzycznych hitów.

Maciej Wojtyszko wyrażał się bardzo pochlebnie o Pańskiej muzyce, twierdząc, że pełna jest zabawnych analogii do znanych arii. Powiedział, że jest to wręcz historia muzyki w pigułce. Czy Pan się zgadza z takim stwierdzeniem?

- Komponując ten utwór, nie myślałem o muzyce. Wyszedłem od tekstu. Zmierzyłem się z nim, przełożyłem go na język muzyki. Oczywiście, jeżeli akcja rozgrywa się np. na targu we Włoszech, to muzyka będzie á la włoska. Komponując, jednak nie myślałem o stylach i analogiach.

W oryginale utwór został napisany na orkiestrę kameralną. Dlaczego?

- Dostałem takie zamówienie. A wszystko dlatego, że spektakl miał być grany na scenie wybudowanej nad orkiestronem, zaś muzycy musieli się pomieścić w loży burmistrza, bo w głębi sceny za kurtyną znajdowały się dekoracje do innego przedstawienia. Kiedy jednak przedstawienie odniosło sukces, przeniesiono je na całą scenę, ale orkiestra kameralna już pozostała.

Z jakimi nadziejami i obawami będzie Pan oglądał dziś premierę swojego musicalu w Operze Krakowskiej?

- Z nadzieją, że nie dokonano zbyt wielu skreśleń, że artyści, których zobaczę na scenie, podołają temu przedstawieniu. I jeśli tak będzie, to nie mam żadnych obaw.

Czy denerwuje się Pan przed tą premierą?

- Nie.

- A czego można Panu życzyć przed debiutem w Polsce?

- Sukcesu.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji