Artykuły

"Bolesław Śmiały" i "Skałka" S. Wyspiańskiego

"Skałka" miała być repliką "Bolesława Śmiałego". Stanisławowi Wyspiańskiemu marzyła się jednak całość, w której akty "Skałki" stanowiłyby intermedia w dramacie o tragicznym królu. Jednak dopiero w 1958 roku podjął się Emil Chaberski wystawienia dwóch ze sobą zespolonych sztuk w myśl sugestii autora, tworząc spektakl pięcioaktowy.

W bydgoskimi Teatrze Polskim treść obu dramatów zawarto w dwóch odsłonach, przy czym MATYLDA KRYGIER i JAN BŁESZYŃSKI jako autorzy układu tekstu i reżyserzy "Skałką" posłużyli się jako punktem wyjścia a "Bolesława Śmiałego" w ich ujęciu należałoby sobie pomyśleć jako swego rodzaju retrospekcję. Przedstawienie rozpoczyna się wyeksponowaniem akcji wokół srebrnej trumny ze zwłokami św. Stanisława, już przedmiotu pośmiertnego kultu oraz uobecnieniem na scenie wątków dotyczących zmagania się (wiek XI!) pogaństwa z chrześcijaństwem.

W pierwszej części przedstawienia inscenizacja zademonstrowała moc efektów audiowizualnych, jak np. wierną kopię trumny z katedry wawelskiej czy przejmujące zawodzenia chóru. Położenie silnego akcentu na oprawie scenograficznej, której autorem jest Ryszard STRZEMPAŁA zwłaszcza duża rola śpiewu chóralnego i muzyki (opracowanie MATEUSZA ŚWIĘCICKIEGO) spowodowały, że poniektóry widz miał wrażenie uczestniczenia w widowisku operowym. Mógł być nawet tym widowiskiem olśniony i oczarowany. Ale czy przy tych wszystkich efektach dostatecznie jasno zarysowały się ideowe i myślowe wiązania dramatu? Mam co do tego pewne wątpliwości.

Wyspiański inspirowany średniowiecznymi kronikami i dziwnym snem nie pisał dramatu historycznego ani nawet psychologicznego. Dramatyczno-poetyckie wizje mają u niego charakter historiozoficzny o dużym ładunku symboliki. Nawet dla komentatorów Wyspiańskiego wiele partii "Bolesława" i "Skałki" sprawia trudności interpretacyjne. Nie siląc się w ramach krótkiej recenzji na szczegółowe eksplikacje a idąc za "Argumentum" Wyspiańskiego, powiedziałbym, że rzecz sprowadza się do konfliktu dwóch postaw: woli mocy i żądzy sławy z jednej i posłuszeństwa ogólnym prawom moralnym z drugiej strony. Bolesław to "człowiek, który na wszystko się waży".

Jak Popiel z rapsodu Słowackiego w krwawych czynach, będąc nieustraszonym tyranem, pragnie zahartować naród. "Król Śmiały - czytamy w "Argumentum" autora - czarów (tj. klątwy) się nie lęka. Zabije. Rycerz Stanisław pada. Ostaje król na czele narodu - król zbrodzień z narodem trwożnych. A ów umarły jest znów "Sam". Samotny wielkością przez wieki rosnącą. Wielkością narodowi bezużyteczną".

Niektórzy komentatorzy łączą "Bolesława" z pasją Wyspiańskiego do demaskowania mitów i widzą pewien związek, usytuowanych we wczesnym średniowieczu dramatów z "Weselem" i "Wyzwoleniem". Tak więc wielkość biskupa Stanisława rosłaby przez wieki ("narodowi bezużyteczna"), ale ostał się król z narodem "trwożnych". Nie sposób tutaj rozplątywać gmatwaniny symboli i symbolicznych postaci, żeby wymienić choćby sadzawkę na Skałce, sens wystąpienia Rapsoda i jego liry, znaczenie dzielonego korowaja (symbolu Polski w podziałach), figury Krasawicy (ujętej zresztą niekonsekwentnie), rusałek. Niejasności i anachronizmów jest sporo w dramacie o Bolesławie - dramacie, który zrodził się ze snu i posługuje się obrazami jako środkami ekspresji.

Wieloosobowy zespół wykonawców grał może już aż nadto dynamicznie, miejscami krzykliwie. Niby orkiestra, posługująca się jedynie "blachą"! ZBIGNIEW OLSZEWSKI był jako król Bolesław bardzo sugestywny dzięki dobrym warunkom zewnętrznym i sile ekspresji. JAN BŁESZYŃSKI dość trafnie kontrastował jako biskup Stanisław z postacią swego antagonisty w dramacie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji