Artykuły

Niech "Śmiałość" w "Świętość" narodu uderzy

Reżyserów wyznających autonomię teatru i jego nadrzędność wobec literatury, inscenizacja sztuk Wyspiańskiego popycha dość często do budowania przedstawień bardzo od Wyspiańskiego dalekich. Jedną z przyczyn owego zjawiska bywa - jak sądzę - swoiste pomieszanie pojęć. Przyjmowanie, iż wyższość teatru nad literaturą, to tyle samo, co wyższość wyobraźni reżysera nad wyobraźnią pisarza. Wyspiański zachęca do takiej supozycji ponieważ sztuki jego rozpatrywane od strony czysto literackiej posiadają z pewnością sporo ułomności.

"Bolesława Śmiałego" wystawia się dosyć rzadko, ale że można i trzeba postępować z nim nieco inaczej niż w swoim czasie Kajzar i Szajna - w osiem lat po inscenizacji wrocławskiej - wystarczająco przekonuje przedstawienie tegoż dramatu w bydgoskim Teatrze Polskim. Jest ono również widowiskowo bujne i również nie brak w nim efektownych pomysłów, lecz cała kreacyjność wyreżyserowanego, w Bydgoszczy przez Matyldę Krygier i Jana Błeszyńskiego spektaklu sprowadza się w głównej mierze do unaoczniania zasadniczych elementów wizji poety. Wizji dodatkowo przez Wyspiańskiego skonkretyzowanej napisaniem "Skałki" - sztuki mającej "Bolesława" uzupełniać i uściślać jego wymowę polityczną, społeczną, filozoficzną.

W spektaklu Matyldy Krygier i Jana Błeszyńskiego idzie najpierw I akt "Skałki". Biskup Stanisław wraz z Sieciechem i Królów bratem warcholą przeciwko Bolesławowi, zwołują lud, by w końcu gromadnie udać się na Wawel. Dalej następuje I akt "Bolesława": sceny starć króla z przybyłymi na zamek wielmożami, Królów bratem i biskupem. Później jest znów "Skałka" - jej akt II. Realizatorzy robią w nim pewne przestawki, opuszczają scenę z Pandorą, ale wydobywają skrupulatnie motywy Przetargu biskupa z Rapsodem i podjęcia przez drugiego z nich, zerwanej uprzednio, ludowej pieśni, która w nowym wydaniu rozsławi między innymi także męczeństwo Stanisława. "Bywało brzęczał w koło gai - gai widzę w oczach ścięty" - mówi Rapsod. I tą wypowiedzią Rapsoda, stanowiącą mit o przelanej "świętej krwie" kończy się I część przedstawienia.

Następna rozpoczyna II akt "Bolesława". Głównymi ogniwami scenicznych wydarzeń stają się teraz: wniesienie skrzyni z koronacyjnym strojem króla, reminiscencje wspomnieniowe z wyprawy na Ruś. śmierć Strzemiona, pieśń Rapsoda Na dworze Konrada, uczta, sąd nad niewiernymi żonami i wreszcie biskupia klątwa, od której spektakl zaczyna, zmierzać ku finałowi. Realizującemu się najpierw poprzez wybrane sceny z III aktu "Skałki" (fragmenty rozmowy biskupa ze Śmiercią o metafizycznym porządku świata) i rozgrywany z czasowymi przemieszczeniami - ukazującymi funkcjonowanie legendy o śmierci Stanisława w wiekach późniejszych - akt III "Bolesława".

Akcja "Bolesława" i "Skałki" toczy się w przedstawieniu bydgoskim w kilku sytuacyjnych planach. Ze sceny w głąb widowni wysuwa się, pokryty czerwoną materią, język podestu. Na jego końcu, wśród publiczności, stoi karło, na którym zasiada król. W głębi sceny oglądamy sarkofag z trumną Stanisława. Po prawej i lewej stronie przestrzeń sceniczną ograniczają łuki naw katedry wawelskiej. Kiedy akcja sceniczna rusza z miejsca, ożywają podtrzymujące trumnę posągowe postaci aniołów i niosą ją w kierunku królewskiego siedziska. Zatrzymują się w połowie drogi i w chwilę później zawieszona na wyciągach trumna wędruje ku górze. Pod nią pojawia się korowaj - symbol piastowskiego rodu.

Matylda Krygier i Jan Błeszyński poczynili pewne skreślenia w tekście, dokonali w nim, tu i ówdzie, przestawek, lecz pozostali wierni dramaturgicznej strukturze inscenizacyjnego zamysłu Wyspiańskiego. Zamysłu, w którym wielką rolę odgrywa symbolika miejsc akcji, układów przestrzennych między nimi oraz określona, i również symboliczna, kompozycja scenicznego ruchu.

Wyspiański chciał, by konflikt Bolesława ze Stanisławem widz mógł oglądać w dwu perspektywach: Wawelu i rezydencji biskupiej, więc w przedstawieniu bydgoskim ową dwuperspektywiczność wykreślają połączone czerwonym krajcem, karło królewskie i sarkofag, który w momencie gdy opuszcza go trumna zaczyna pełnić funkcje bądź to ołtarza, bądź kruchty kościoła na Skałce.

Wyspiański - dla wyznaczenia relacji między królem, biskupem i społeczeństwem - proponował budowę widowiska opartego na zasadzie montażu, kontrapunktowego układu teatralnych sytuacji i propozycja ta w spektaklu Matyldy Krygier i Jana Błeszyńskiego również znalazła zastosowanie. Oto, przykładowo, początek I aktu "Bolesława". Pod zawieszonym nad sceną korowajem zgrupowały się symbolizujące pierwotne siły natury Rusałki, Świst, Poświst, Wieści, Echo i Krasawica. Gdy ma wejść nadchodzący ze Skałki Królów brat z orszakiem wielmożów, najpierw Krasawica, a później także towarzyszące jej postacie, przenoszą się w miejsce, gdzie stale rezyduje król, by niejako strzec tronu władcy. Pozostają tam przez czas dłuższy. A kiedy w głębi sceny, naprzeciw nich i króla, rozlokują się również chłopi, którym przewodzi biskup - opisany układ sytuacyjny zaczyna dobitnie unaoczniać związek, władzy królewskiej z sięgającą czasów mitycznej słowiańszczyzny, tradycją i opozycją obydwu tych sił wobec reprezentowanych przez biskupa dążności do organizowania społeczeństwa na drodze kościelnej sakralizacji.

Wreszcie Wyspiański - sugerując granie "Bolesława" i "Skałki" w poetyce omówionych tu już po części symboli - chciał również, co najważniejsze, by widowisko atakowało żywotne problemy narodowego bytu w czasach współczesnych jemu samemu. "Bolesław" i "Skałka" nie różnią się pod tym względem od "Wyzwolenia" czy "Wesela". I tak jak one są dla nas pouczające po dzień dzisiejszy. Ale, ażeby powiedzieć jak i na ile również to najważniejsze przesłanie poety realizuje bydgoski spektakl - musimy zwrócić uwagę na jeszcze jedną warstwę inscenizacji.

Akcja "Bolesława" i "Skałki" rozgrywa, się w głębokim średniowieczu, lecz Ryszard Strzembała zaprojektował scenografię kopiującą niektóre z architektonicznych elementów (np. wnętrze wawelskiej katedry, znajdujący się w niej sarkofag z trumną biskupa Stanisława) budowli istniejących w Krakowie i dziś. Skopiował również trzy witraże Wyspiańskiego, z których dwa umieścił po bokach rampy, a trzeci - "Polonię" - usytuował w głębi sceny. Fragmenty dekoracji, sprzęty, rekwizyty oraz kostiumy stanowią w spektaklu rodzaj collage'u. Z obu stron kulis widać maski, kosy, kule armatnie, sztandary. Chłopi występują w dziewiętnastowiecznych strojach ludowych. Bolesławowym wojom wyrastają u ramion skrzydła husarskie. Sieciecha oglądamy w stroju sarmacko-szlacheckim. Rusałki wyglądają tak, jakby zeszły z obrazu któregoś z młodopolskich, zafascynowanych ludowością, malarzy. W chórze kalekich pątników pojawiają się kostiumy z epoki secesji.

Wyspiański w "Bolesławie" i "Skałce" mówi o faktach, które marzyły się w średniowieczu, lecz scenografia Ryszarda Strzembały relatywizuje konkretność historycznego czasu. Aranżuje w spektaklu proces stapiania się czasu konflikty króla z biskupem z czasem wieków późniejszych i z czasem teraźniejszym. Rozwinięcie zaś tego procesu obserwujemy w określonym, (często kolistym) prowadzenie scenicznego, ruchu, w stylizowaniu (wielce wymowna jest tu na przykład rejtanowsko zakomponowana śmierć Strzemiona) układów grupowych, i w organowej muzyce pobrzmiewającej echami pieśni naszych narodowych powstań. I tak właśnie być powinno. Kondensacja różnych czasów historycznych, przetwarzanie ich w jeden czas mityczny, zarówno u Wyspiańskiego jak i w spektaklu, jest bowiem jedną z podstawowych przesłanek do wyrażenia myśli, iż zwycięstwo kościelnej legendy o męczeńskiej śmierci biskupa Stanisława nad prawdą rzeczywistych wydarzeń zaraziło trumiennym bakcylom późniejsze polskie dzieje. Że w owej mrocznej legendzie tkwi praźródło lwiej części mitów obezwładniających wolę naszego narodowego działania.

Tu należałoby wszakże przypomnieć, że prócz mitów niosących letarg i niemoc, Wyspiański, rozróżniał mity życiodajne. Te ostatnie sam usiłował tworzyć. W "Bolesławie" i "Skałce" trumienna legenda biskupa przygniata uosabiającego aktywność narodową króla, lecz postać Bolesława jest także zmitologizowana. W bydgoskim przedstawieniu króla gra w sposób żarliwy i emocjonalny - Zbigniew Olszewski. Jego młodzieńcza sylwetka wyraźnie kontrastuje z hieratyczną, zrytualizowaną kostiumem i kaznodziejskim tonem wypowiedzi biskupem Jana Błeszyńskiego. Królowi towarzyszy jednak również pewien ceremoniał, wywodzący się z mitycznego świata słowiańszczyzny - świata, który reprezentuje Krasawica. A ponieważ występująca jako Krasawica Anna Mozolanka gra równocześnie jak gdyby dwie postaci: pobudzającą Bolesławą do czynu królewską powiernicę i przewodniczkę, składającego się z Rusałek, Echa, Wieści, Śwista, Poświata, chóru - mityczny rodowód władzy Bolesława rysuje się w przedstawianiu szczególnie ostro. I tym wyraźniej, że Krasawica Mozolanki fascynuje aktorstwem precyzyjnym, funkcjonalnie stylizowanym, wielobarwnym.

W bydgoskim przedstawieniu "Bolesława" i "Skałki" na plan pierwszy wysuwają się niewątpliwie związki i wpływy, jakie na życie społeczne mogą wywierać, tak, czy inaczej, formujące się mity. Jest to inscenizacja przestrzegająca przed ciągle aktualnym niebezpieczeństwem sakralizacji polityki. Ale mądrze i z wyważeniem semantyki słowa grana przez Hieronima Konieczkę postać Rapsoda przypomina, iż narodowy czyn więzić też może w szczególny sposób zmityzowana narodowa poezja, sztuka. Przywodzi na myśl, iż konflikt Rapsoda z reprezentującym, wolę działania królem jest w "Bolesławie" i "Skałce" podobny do konfliktu Konrada z Geniuszem w "Wyzwoleniu". W finale bydgoskiego przedstawienia padają słowa wyjęte z napisanego przez Wyspiańskiego do "Bolesława" argumentu: "Niech Śmiałość w "Świętość" narodu uderzy". I ta pointa streszcza właściwie sens całej inscenizacji.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji