Złota trąbka
PODWÓRKO na scenie jest dokładnie takie, jakie znają doskonale wszystkie dzieci wychowujące się w starym śródmieściu Szczecina. No, może tylko kubły na śmieci w rzeczywistości nie są tak kolorowe. Gdzieś między trzepakiem a śmietnikiem rozciąga się królestwo smutku i beznadziei, które, zdawałoby się, tylko w dziecięcej wyobraźni stać się może cudowną krainą, w której wszystko jest możliwe - nawet cud.
Jeśli wybierzecie się do Teatru Lalek "Pleciuga" w Szczecinie na sztukę Joanny Kulmowej "Historia o Ptaku Cis" (premiera odbyła się w minioną sobotę), to się przekonacie, że cuda się zdarzają, nawet w tak brzydkich "okolicznościach przyrody". Na przekór rzeczywistości, w której stróż prawa współpracuje z gangsterem, a Wniedzielęurodzeni lokatorzy kamienic zdają się nie dostrzegać niczego poza swoim zgnuśniałym światkiem. Niewidoma dziewczynka Zorza, zbierający butelki Flacha i czarodziejski ptak ludzkiej wyobraźni - Cis - pojawiający się na dźwięk muzyki wygrywanej na złotej trąbce przez Doremusa sprawią, że Obojętni staną się Wrażliwymi, Dobro pokona Zło, a to, co Niemożliwe, stanie się Prawdziwe. Nierealne? Zapewne. Ale przecież bajki są właśnie po to, by choć przez chwilę świat stał się takim, jakim chcielibyśmy go widzieć. I taki jest Ptak Cis.
W przedstawieniu wyreżyserowanym przez "wypożyczonego" do "Pleciugi" z Wrocławia - Aleksandra Maksymiuka - na scenie dzieje się dużo, kolorowo i... śpiewająco, bo muzyka (skomponowana przez Zbigniewa Karneckiego) jest w "Historii o Ptaku Cis" bardzo, ale to bardzo ważna. I nie da się ukryć, że przynajmniej jedna z piosenek napisanych do sztuki mogłaby się stać przebojem. Inna sprawa, że nie wszyscy aktorzy mają zadatki na gwiazdy piosenki... Zgromadzonym na premierze dużym i małym widzom zdawało się to jednak niespecjalnie przeszkadzać. Bo całość i tak oglądało się przecież bardzo miło!
