Artykuły

Warszawa. Robert Gliński dyrektorem Powszechnego

Robert Gliński ma w najbliższych dniach zostać dyrektorem Teatru Powszechnego. Po raz kolejny tak ważna decyzja zapada bez możliwości dyskusji.

W komentarzach, które pojawiły się, gdy nazwisko Roberta Glińskiego wyciekło do mediów, nie słychać entuzjazmu. Raczej wątpliwości, dlaczego kolejny raz miasto nie zdecydowało się na publiczną dyskusję na temat wyboru dyrektora teatru. Dlaczego warszawiacy nie mogą poznać programu kandydata? Czy w przypadku tak ważnego teatru jak Powszechny nie należało przeprowadzić konkursu? Zwłaszcza że wśród osób, które wymieniano przy okazji tego stanowiska, pojawiały się nazwiska m.in.: Iwana Wyrypajewa, Michała Zadary, Piotra Kruszczyńskiego.

Jan Buchwald, który był dyrektorem w Powszechnym od czerwca 2007 roku, kończy swoją pracę w sierpniu. Pogłoski, że zastąpi go Robert Gliński - reżyser filmowy, rektor łódzkiej Filmówki, współzałożyciel Gdyńskiej Szkoły Filmowej - zaczęły pojawiać się już kilka tygodni temu.

W podobny sposób w grudniu 2009 roku miasto nominowało Grzegorza Brala, szefa alternatywnego zespołu Pieśń Kozia, i Macieja Klimczaka, dyplomatę, na dyrektorów Teatru Studio.

- Nie otrzymaliśmy informacji, kogo biuro kultury bierze pod uwagę, z kim prowadzi rozmowy, nie wiedzieliśmy, w jakim kierunku to zmierza Po prostu przyniesiono kandydatów w walizce, weszli jak rewizor - mówili pracownicy Studio. Środowisko teatralne szeroko krytykuje takie praktyki. Reżyser Paweł Wodziński we wczorajszym felietonie na e-teatr.pl pisał, że ostatnio coraz rzadziej stanowiska dyrektorskie powierza się wykwalifikowanym do tego reżyserom teatralnym. "Proponuję rozszerzyć takie działania na inne instytucje. (...) Dyrektora warszawskiego metra można by zastąpić dyrektorem kopalni węgla kamiennego. (...) Szefem wodociągów powinien zostać natychmiast specjalista od basenów" - pisze.

"Wygląda na to, że w Warszawie właściwie wszystko jedno, kto zostaje dyrektorem teatru, dlaczego akurat ta osoba i co ma z nominacji wyniknąć. W stołecznym biurze kultury ostatnio ulubiona chyba sztuka to Nasza mała stabilizacja" - komentuje krytyk teatralny Wojciech Majcherek na blogu www.wojciech-majcherek.blog.onet.pl.

Marek Kraszewski, dyrektor biura kultury, mówi, że nie chce organizować konkursów na dyrektorów teatrów, a publiczną dyskusję na ten temat uważa za niepotrzebną.

Tymczasem wielu twórcow jest chętnych do szefowania stołecznym scenom m.in.: dramatopisarz i reżyser Iwan Wyrypajew, który przedstawił miastu projekt centrum artystycznego. Michał Zadara i Maja Kleczewska proponowali stworzenie miejsca, w którym mogliby przygotowywać spektakle najbardziej rozpoznawalni artyści pokolenia 30-40-latków, m.in. Jan Klata, Barbara Wysocka oraz Kleczewska i Zadara. - Chcielibyśmy zebrać potencjał artystyczny, który jest dziś rozproszony po całej Polsce - mówi Michał Zadara. Ich teatr sięgałby po, jak mówią, wielki repertuar polski i europejski - ostatni znaczący "Hamlet" miał premierę w Warszawie dwanaście lat temu. Oznacza to, że przynajmniej jedno pokolenie licealistów wychowało się bez możliwości zobaczenia go na scenie - dodaje Zadara.

Marek Kraszewski, mimo że nie sprawdzili się jego kandydaci w Teatrze Studio, upiera się, że jego sposób wybierania dyrektorów jest dobry. Nie chce ujawniać, z jakich kandydatur w Powszechnym zrezygnował, nie oczekuje, że kandydaci będą ogłaszali swoje programy. O osobie, którą Marek Kraszewski zarekomenduje pani prezydent, decyduje wyłącznie biuro kultury.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji