Artykuły

Komedia socjalno-bytowa

Obrotny młody człowiek postanawia "wyjść na ludzi" i "urządzić się w życiu. Na jego postawę składają się cechy, określane czasem jako rozsądek, realizm, trzeźwość oraz nieuleganie emocjom. Toteż szuka on dojścia do osób na stanowisku, od których dużo zależy, celem wyrobienia sobie tzw. pleców. Podlizuje się wpływowym osobom, prawi im pochlebstwa, uniżenie przyznaje rację we wszystkim. M.in. pomaga pisać pewnemu dygnitarzowi teksty na okoliczność wystąpień publicznych. Naturalnie - obojętne mu na jaki pisze temat i jakim ideom ma dać wyraz. Pisze więc np. "traktat o szkodliwości reform w ogóle".

Można by pomyśleć, że przytaczamy zawartość jakiejś polskiej sztuki z II połowy XX wieku, będącej jedną więcej satyrą na powszechnie znane i wprost zbanalizowane zjawiska. A tymczasem chodzi tu o komedię Aleksandra Ostrowskiego z roku 1869. Cóż - tacy pisarze jak Ostrowski, Gogol, Czechów, albo i Sałtykow-Szczedrin okazują się ogromnie odporni i na upływ czasu i na wszelakie wstrząsy historii. Odporni znacznie bardziej, niż np. Balzac, Stendhal, Thackeray, Bernard Shaw czy Maupassant, choć przecież oni też pisali o dorabianiu się, robieniu kariery etc.

"Pamiętnik szubrawca" grany był w Polsce częściej pod tytułem "I koń się potknie" (jeszcze inny tytuł: "Trafiła kosa na kamień"). Zaliczano go do tzw. w XIX-wiecznej literaturze rosyjskiej "komedii bytowych", ukazujących obraz pewnych środowisk społecznych, ich obyczajowość, swoistą "rodzajowość". Aż się prosi, żeby dzisiaj nazwać wiele utworów tego typu współcześniej - tzw. "komediami socjalno-bytowymi", choć to na pewno przekład bardzo dowolny. Istotnym motorem działania postaci w tych sztukach bywa przecież często troska o coś, co określano u nas jeszcze niedawno jako "jeszcze lepsza jakość życia". Od nazwiska Jegora Głumowa, bohatera "Pamiętnika szubrawca", utworzono zresztą termin "głumowszczyzna", oznaczający właśnie postawę - rzec można - bezkompromisowego bicia się o tę jakość, "pchania" w górę.

Pochlebstwo i zakłamanie okazują się dla Głumowa skutecznymi receptami na sukces. Zyskuje uznanie czynowników z dosyć wysokich szczebli. Ma szansę na karierę i na małżeństwo z posażną panna. Potyka się jednak o własny "żółciowy" pamiętnik, w którym szczerze pisze co myśli o swoich protektorach. Szczere te słowa, rozpowszechnione na skutek mściwości zazdrosnej kobiety, ściągają na Głumowa gniew towarzystwa. Spodziewamy się zresztą, że gniew nietrwały. Kiedy Głumow w finale sztuki wypowiada się na głos równie szczerze jak w pamiętniku, uważając, że nie ma nic do stracenia, zebrani słuchają go z dość mieszanymi uczuciami, m.in. nawet z odrobiną podziwu. Skłonni są przyznać rację generałowi Krutickiemu, który mówi, że bystry Głumow jeszcze może im się przydać. Doceniają też zapewne fakt, że i oni są warci Głumowa i on jest wart ich wszystkich.

Ironię komedii Ostrowskiego, a zarazem jej rodzajowość dobrze wydobył spektakl w Teatrze Polskim, reżyserowany przez Alojzego Nowaka. Może - momentami - trochę zanadto dbano o lojalność wobec dramaturga, który - w przeciwieństwie do Gogola - np. unikał bardzo drapieżnej satyry i wyostrzonej w karykaturalnym kierunku deformacji? Wydaje się, że w tym przypadku pewne nawet wyostrzenia i wyjaskrawienia wcale nie byłyby wadą. Zwłaszcza że przecież główny kierunek uderzenia satyry Ostrowskiego nadal zachowuje aktualność.

Trudna jest rola Głumowa. Bohater sztuki ma przecież w sobie coś z kameleona, przystosowuje się elastycznie do oczekiwań każdego kolejnego rozmówcy, błyskawicznie zmienia maski i osobowości, zależnie od potrzeby. Zarazem - przy poborach miękkości i potulności - potrafi sobie znakomicie podporządkowywać otoczenie. Adam Szymura, grający Głumowa, nie zawsze umiał zaakcentować w pełni te jego cechy. Czasem stawiał mocniej na komizm rozgrywek Głumowskich, niż na te podteksty. Znacznie lepszy był w dalszych częściach spektaklu niż na początku, a najlepszy - w mocno zarysowanym, "żółciowym" wystąpieniu w finale. Dużą porcję komizmu, zaprawionego satyrą, wnieśli na scenę Marian Maksymowicz jako naiwny i sprytny równocześnie wujaszek Mamajew oraz Mieczysław Ziobrowski w roli generała Krutickiego (dygnitarza niezbyt bogatego w inwencję). Mamę Głumowa, Głafirę, z pewnym trudem ukrywając gwałtowność i despotyzm pod maską potulności, grała Lidia Maksymowicz. Zalotną i sprytną Kleopatrę Mamajewa grała Teresa Jabłońska, kochającą niezwykłe zjawiska, bogatą Turusinę - Anna Sobolewska. Liberałem Gordulinem był Marian Szczerski. W charakterystycznej roli pątniczki Maniefy wystąpiła Małgorzata Kozłowska, Niedoszłą narzeczoną Głumowa, potraktowaną sympatycznie i z wdziękiem, kreowała Iwona Biała. Scenografię - wnętrza w tonie i w kolorycie epoki - opracowała Małgorzata Schubert.

Spektakl Ostrowskiego miał charakter pożegnalny. Dyrektor Alojzy Nowak, długoletni kierownik artystyczny bielskiej sceny, przenosi się do Bydgoszczy, aby objąć dyrekcję tamtejszego teatru. Pozostawił po sobie w Bielsku i w Cieszynie ogromny wkład pracy. Wyraża się on - i w wielu przez niego interesująco wyreżyserowanych spektaklach i w umiejętności nadania podbeskidzkim scenom przemyślanej, odpowiadającej potrzebom widzów linii repertuarowej. Okres jego dyrektorskiej "kadencji" będziemy więc na pewno długo i dobrze wspominać.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji