Artykuły

Czemu kłamiesz kochanie?

"Dzień aktora" poprzedziło wystawienie "Lekkomyślnej siostry" i rewii "Pod innym adresem", a po nim Teatr im. J. Słowackiego pokazał w "Ognisku" lekką komedię muzyczną z pogranicza farsy i operetki pt. "Czemu kłamiesz kochanie...?". Nie można więc narzekać ostatnio na brak wrażeń scenicznych. Komedia ta pojawiła się pod dobrym znakiem i jest wynikiem bardzo szczęśliwego zbiegu okoliczności. Na tle bardzo udanych dekoracji J. Smosarskiego z rozkwitłą jabłonią, jak głównym motywem, rozmiłowany w widowiskach muzycznych reżyser W. Radulski zdołał zebrać wyjątkowo zgraną obsadę aktorsko-śpiewaczą, w której każdy dał z siebie na co tylko go stać.

Na czoło wysunęła się p. Danuta Karell, jako przedsiębiorcza aktorka Zuzia, która śpiewała, grała, tańczyła i czarowała w całej rewii toalet, jak chyba nigdy dotychczas. P. Rewkowski, jako popularny autor na wywczasach w Kanadzie był pełnym werwy, rozśpiewanym i wesołym amantem, jakim go chyba dawno nie widziano. Doskonałą w typie, dowcipną sylwetkę kamerdynera Cromwella dał p. Ratschka. Może nie dość lekkim, choć przecież zabawnym poetą (zapewne egzystencjalistą) i niebieskim ptakiem (okrągłym jak indyk świąteczny) był p. Bożyński, który m. in. czyta przezabawne urywki powieści. Świetnie utrzymaną w tonie groteskowej karykatury diwą filmową (a może raczej pieśniarską) była p. Sempolińska. W śmiesznej sylwetce brata Zuzanny - Boba, pełnego naturalnej nieporadności zadebiutował jako aktor p. E. Chudzyński, dotychczas znany jako poeta i autor dramatyczny. Postać lokaja bezpretensjonalnie odtwarza p. F. Stawiński.

Ta zręczna komedia muzyczna wiedeńczyków Lengfeldera i Tischa nie pozbawiona jest nie tylko humoru, ale i przyjemnej melodyjności. To już zasługa kompozycji muzycznych Maerkera i Franka, które były bardzo dobrze podane przez p. W. Rapackiego - przy fortepianie. Nie znaczy to by widowisko odbyło się bez pewnych niedociągnięć. Nie brakło słabizn w poszczególnych tekstach piosenek, w grze można się było dopatrzeć trochę fałszów. Przedstawienie zaczyna się niejako, a przedostatnia scena wydaje się przedramatyzowana i wypada z tonu całości. Ale ta całość właśnie robi przyjemne wrażenie i jest niewątpliwie dobrym przykładem lekkiego repertuaru. Naprawdę przyjemne dla oka i ucha przedstawienie.

Na premierze prasowej wywoływano obecnego na sali współautora, dra Tischa, który jest wiedeńczykiem pochodzącym z Polski.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji