Artykuły

Zaproszenie do krainy Oz

"Czarnoksiężnik z krainy Oz" w reż. Jarosława Kiljana w Teatrze im. Słowackiego w Krakowie. Pisze Alicja Baluch w miesięczniku Kraków.

W teatrze im. Juliusza Słowackiego w Krakowie odbyła się w marcu premiera sztuki "Czarodziej z krainy Oz" na motywach powieści Lymana Franka Bauma. Wcześniej doczekała się już na świecie kilku ekranizacji i wielu inscenizacji, do krakowskiej scenariusz i część tekstów napisał Jarosław Kilian. Reżyser ten ma w dorobku inscenizatorskim dramaty klasyczne, polski dramat romantyczny, sztuki współczesne, opery, widowiska plenerowe, a i sztuki dla dzieci: "Przygody Sindbada Żeglarza" wg Leśmiana czy "Pinokia" wg Collodiego. To doświadczenie pozwoliło mu stworzyć spektakl otwarty dla widzów małych i dużych. Oprócz scen realistycznych pojawiają się też sceny fantastyczne, oniryczne, fantazmatyczne... Wszystkie razem tworzą atmosferę liryczną, wręcz metafizyczną. Podróż (a raczej porwanie przez trąbę powietrzną) Dorotki z pieskiem Toto z rodzinnego domu w Kansas, w którym mieszkała z wujkiem i ciocią, do bajkowej krainy czarnoksiężnika Oz, sytuuje ją w innym świecie, w którym poetyckość przysłania epikę, a łagodność dramatyczną walkę dobra ze ziem. Można go uznać za świat dziecięcej zabawy i wyobraźni, baśniową arkadię, a nawet ciemną dolinę, którą trzeba przejść.

Mała dziewczynka bardzo pragnie wrócić do domu, wyrusza więc w towarzystwie być może swoich ożywionych zabawek - Stracha na Wróble, któremu brak rozumu, Blaszanego Drwala, który nie ma serca, i Tchórzliwego Lwa, który się wszystkiego boi - do Szmaragdowego Grodu, do czarodzieja Oz, który ma im pomóc.

Scena mieni się kolorami, wypełnia muzyką i tańcem, tworząc porywające widowisko złożone ze słów, obrazów i gestów, które emocjonuje także widzów dorosłych. Oni też wraz z dziećmi kołyszą się do taktu, włączają do śpiewanych refrenów. Tak jak dzieci zakładają na nos przyciemnione okulary, podarowane im ze sceny, aby jeszcze głębiej doświadczyć zaczarowanej rzeczywistości. Tworzą ją piękne dekoracje, zabawne i trafne kostiumy, zwłaszcza Manczkinów, Winków, ptaków, skrzydlatych małp i mieszkańców Szmaragdowego Grodu. Różnią się one od ubrań zwykłych szarych ludzi - wujka, ciotki, a nawet Dorotki, wskazując w ten sposób na granicę owych światów, która w pewnym momencie pęka i pozwala mieszać realizm z fantastyką.

Krytycy sztuki uznają powieść Bauma za pierwsze fantasy dla dzieci. Godząc się z tą opinią, łatwiej wypatrzeć w utworze literackim i w jego przedstawieniu rysy fantazmatyczne. Fantazmat bowiem to sen na jawie, a w dziele Bauma pojawia się wiele postaci, które marzą i idą za swoimi marzeniami. Stąd konieczność przeniesienia się ich tam, gdzie te marzenia się spełniają. Warto przypomnieć w tym miejscu, że inny wielki pisarz, żyjący dużo później Paulo Coelho tak mówił w Alchemiku: Idź za swoim marzeniem a kosmos będzie ci sprzyjał...

Marzeniem, głębokim pragnieniem każdego dziecka, ale -przyznajmy się do tego - także człowieka dorosłego jest spotkanie prawdziwego czarodzieja, takiego, który spełni wszystkie życzenia. Czy takim okaże się Oz? Oto jest pytanie...

No właśnie. Wykorzystane tu przeze mnie słynne pytanie Hamleta nawiązuje do wstawek, które wprowadzili twórcy przedstawienia na polską scenę. Do zdarzeń i dialogów wypowiadanych przez postaci (ludzi, zwierzęta, tworki oraz zjawy) wpisane są cytaty z dzieł i sformułowania znane dorosłym. Dlatego tylko oni się z tego śmieją (ten przysmaczek literacki należy się pośrednikom sztuki, którzy przyprowadzili maluchy do teatru). Słyszymy zatem: "Jedźmy, nikt nie woła" (z sonetu Mickiewicza), "Rozdziobią nas kruki i wrony" (tytuł noweli Żeromskiego), "Reszta jest milczeniem" (Szekspir), "Możem na niebie zrobić węża w prążki" (tak mówią dwaj szarlatani z Gałczyńskiego), "Orła wrona nie pokona!" (hasło polityczne z okresu stanu wojennego).

Jak widać, nawet w teatrze dla dzieci pojawiają się już elementy intertekstualne, które polegają na grze z tradycją i powodują, że nowe dzieła wpisują się w stare księgi. I tak właśnie dzieje się w krakowskim przedstawieniu dającym możliwość zachłyśnięcia się powietrzem w czarodziejskiej krainie. W poszukiwaniu tego miejsca na świecie dobrze jest pamiętać, że Lyman Frank Baum przeniósł się w 1911 roku wraz z rodziną do Hollywood i tam wybudował dom, który nazwał Ozcot (Chatka Oza). Był on też założycielem i dyrektorem Oz Film Manufacturing Company w Los Angeles. Znaczy to, że Oz istniał kiedyś w "realu", więc chyba warto go szukać. I jeszcze trzeba wiedzieć o tym, że Baum otrzymał za cykl opowieści o czarnoksiężniku Ozie nagrodę im. Lewisa Carrola, twórcy surrealistycznych baśni o "Alicji z krainy czarów".

Taką "Alicją", za którą podążają inni bohaterowie sztuki, jest właśnie Dorotka w wykonaniu ośmioletniej Emilki. Wyróżnia się ona pośród pozostałych znakomicie grających, śpiewających i tańczących aktorów dziecięcą postawą skłonną do zabawy. W teatrze jest główną bohaterką zdarzeń i fantazmatów. Na końcu przedstawienia, w którym występowała (robi to na zmianę z młodą studentką PWST), została obdarowana kwiatami - jak prawdziwa gwiazda, cukierkami i pluszakami - jak prawdziwe dziecko.

Przedstawieniu "Czarnoksiężnik z krainy Oz" towarzyszy piękny program, książeczka z obrazkami i piosenkami, które wszyscy śpiewają. Do tego dołączona jest gra planszowa, powielająca jedną z dekoracji. Jest to mapa zdarzeń i odtąd każdy może sobie porzucać kostką i wybrać się w czarodziejską podróż, ale tylko w towarzystwie tych, którzy jeszcze czegoś pragną. W ten sposób mogą oni zrobić powtórkę z nadzwyczajności, raz jeszcze wejść w krainę spełnionych marzeń, w której czeka na widza Wielkie Zdumienie, bo czarnoksiężnik z krainy Oz to... No właśnie, kim on jest dla ciebie?

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji