Artykuły

Borys Godunow w Teatrze Wielkim

Ukoronowaniem licznych imprez muzycznych, poświęconych uczczeniu 50 rocznicy powstania Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich, była premiera dramatu muzycznego Modesta Musorgskiego "Borys Godunow" w Teatrze Wielkim w Warszawie. Oczekiwano jej z wielkim zainteresowaniem, ponieważ to monumentalne, jedno z najwspanialszych dzieł w światowej literaturze operowej, wymaga olbrzymiej obsady, solistów, nie tylko o doskonałych walorach wokalnych, ale także aktorskich, wielkich chórów i mas statystów. To wielkie arcydzieło może być realizowane tylko przez nieliczne, dysponujące doskonałym, kilkusetosobowym aparatem wykonawczym teatry muzyczne. Ten fresk historyczny w monumentalnej oprawie wirtualnej l doskonałej interpretacji muzycznej olśniewa bogactwem scen, dramaturgią i głębią wyrazu.

Teatr Wielki w Warszawie, dysponując świetną, najnowocześniejszą techniką sceniczną miał możliwość wystawienia arcydzieła Musorgskiego z wielkim rozmachem i przepychem. Toteż scenograf Andrzej Majewski dał "Borysowi" świetną, chwilami wręcz imponującą oprawę. Jego pełne inwencji i dobrego smaku dekoracje, po każdorazowym podniesieniu kurtyny wywołują głośne brawa widowni. Ponury dziedziniec klasztoru Nowodziewiczego pod Moskwą, plac Kremlowski przy soborze Wasyla Błażennego, ogród w posiadłości wojewody Mniszcha w Sandomierzu. Karczma nad litewską granicą, carskie komnaty i inne sceny, należą do najwspanialszych, jakie oglądaliśmy i to ale tylko w kraju.

W "Borysie Godunowie" głównym bohaterem jest lud. Toteż operowanie masą chórów i statystów, wtopienie w całość wizualną, ożywienie tłumu i pokazanie jego roli, jako aktywnej siły tworzącej historię, wymaga nie lada mistrzostwa ze strony reżysera. Wytrawny reżyser teatralny i znakomity aktor Jan Świderski, debiutujący chyba na scenie operowej, zaimponował inwencją, kunsztem i głębokim zrozumieniem dramatu Musorgskiego, opartego na tragedii Puszkina i wątkach z "Historii państwa rosyjskiego" N. M. Karamzina przekład Joanny Kulmowej).

Wielkie masy chórów (wzmocnionych chórami Towarzystwa Śpiewaczego "Harfa" i Związku Harcerstwa Polskiego) brzmiały potężnie i pięknie, co jest zasługą Ludowego Artysty RFSRR Aleksandra Chazanowa z Teatru Wielkiego w Moskwie.

I wreszcie, to, co jest decydujące o powodzeniu przedstawienia - obsada. Tu Teatr Wielki dał czołówkę swoich najlepszych wykonawców. Mało jest na świecie artystów obdarzonych odpowiednimi walorami do kreowania postaci tytułowej. Możemy być szczęśliwi, że mamy Bernarda Ładysza, który nie tylko błyszczy swoim wspaniałym głosem i znakomitą muzykalnością, ale który grą aktorską potrafi wzruszać i wstrząsać do głębi. Jego Borys, brutalny car-satrapa, postrach bojarów - przeraża, ale chwilami wzrusza tragizmem swoich przeżyć. Jego dwie wielkie arie - w scenie koronacji i w scenie śmierci trudno zapomnieć.

W "Borysie" wszystkie główne postacie - to role męskie. W niewielkich partiach kobiecych wystąpiły Hanna Rumowska (Maryna Mniszchówna), Barbara Nieman (Ksenia, córka Borysa) i Krystyna Szostek-Radkowa (Karczmarka). Spośród męskich ról na czoło wybija się Zdzisław Nikodem w roli kniazia Szujskiego. Znakomity wokalnie, dał także dużą kreację aktorską. Obmierzła, obrzydliwa służalczość wobec cara, naprzemian z apodyktyczna bezwzględnością wobec bojarów - symbolizowała w jego interpretacji zatęchły klimat dworu i potworność zakulisowych, zbrodniczych rozgrywek. W roli Grigorija, późniejszgeo Dymitra Samozwańca, wystąpił Bogdan Paprocki, wokalnie i aktorsko bez zarzutu. Podczas triumfalnego wjazdu Dymitra w finale, nawet zaimponował tym... że śpiewając nie spadł z niespokojnego (żywego!) konia.

W pozostałych rolach sukces odnieśli między innymi Anna Vranowa (Fiodor syn Borysa), Irena Ślifarska (Niania), Zdzisław Klimek (Sczełkaczow), Edmund Kossowski (mnich Pimen), Robert Młynarski (Jezuita), Leonard Mróz (Warłaam), Kazimierz Dłuha (Misaił) i Kazimierz Pustelak (Nikołka-niewidomy). Nawet najmniejsze role stały na wysokim poziomie całego przedstawienia, co oczywiście jest zasługą reżysera. Poloneza w obrazie polskim odtańczono w układzie Leona Wójcikowskiego. Pod względem muzycznym całość przygotował i orkiestrę poprowadził Jan Krenz. Pierwsza, oryginalna wersja Musorgskiego uważana była za zbyt ascetyczną i niedopracowaną. Toteż "Borys Godunow" jest wystawiany rzadko w oryginalnej wersji jego autora, częściej zaś w innych opracowaniach przeważnie, moim zdaniem w najlepszym Mikołaja Rimskiego-Korsakowa (np. w Moskwie i innych operach radzieckich) Krenz przyjął najnowszą wersję Dymitra Szostakowicza, pozostawiając kilka fragmentów opracowanych przez Rimskiego-Korsakowa. Czy to było konieczne, czy nie lepiej było zostawić w całości najczęściej grywaną wersję Korsakowa jest rzeczą dyskusyjną. W sumie muzyka pod niezawodną batutą Krenza brzmiała również doskonale.

Przedstawienie jest wspaniałe, jedno z najlepszych w repertuarze Teatru Wielkiego, jest pięknym hołdem dla rocznicy, jakiej jest poświęcone.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji