Artykuły

Wielki Borys w Warszawie

"Borys Godunow" Modesta Musorgskiego to - obok "Eugeniusza Oniegina" Piotra Czajkowskiego - najpopularniejsza opera rosyjska. Należąc do stałego repertuaru wszystkich wielkich scen operowych, musiała również - wcześniej czy później - wejść do repertuaru naszej reprezentacyjnej sceny, warszawskiego Teatru Wielkiego. Ale jest jeszcze inny powód, dla którego "Borys Godunow" szczególnie nas interesuje, mianowicie tematyka opery.

Wiadomo z historii, że następcą Borysa Godunowa na carskim tronie był Dymitr Samozwaniec, ożeniony z Polką, Maryną Mniszchówną. Akcja opery (a ściślej: dramatu muzycznego) Musorgskiego rozpoczyna się w chwili wstąpienia Borysa na tron, kończy - jego śmiercią (słynna scena, będąca numerem popisowym-wszystkich czołowych basów) lub sceną wkroczenia do Rosji Dymitra, wspieranego przez polskie wojska - istnieją bowiem dwie różne wersje zakończenia. Dymitr nie jest prawowitym carem, lecz uzurpatorem carskiej korony, podającym się za carewicza, który jakoby szczęśliwie uniknął zamordowania (z rozkazu Borysa). W rzeczywistości Dymitr był mnichem, który wpadł na pomysł udawania carewicza i w realizacji swego śmiałego zamysłu znalazł poparcie na polskich dworach magnackich. Głównie na dworze Mniszchów w Sandomierzu, gdzie rozgrywa się akcja trzeciego aktu opery (zwanego w związku z tym "aktem polskim"). Ozdobą tego obrazu jest polonez, tańczony przez dworskich gości. Warto przy okazji wspomnieć, że ten polski taniec zdobi także drugą czołową operę rosyjską - "Eugeniusza Oniegina". Tytuł opery wskazuje, że głównym jej bohaterem jest Borys Godunow, w rzeczywistości jednak dzieło ma dwóch głównych bohaterów: Borysa i bohatera zbiorowego - lud rosyjski. Bardzo wielkie znaczenie ma więc fakt, kto śpiewa rolę Borysa i jak śpiewa chór, występujący tutaj w roli ludu.

W czasie warszawskiej premiery "Borysa Godunowa" rolę tytułową śpiewał nasz najznakomitszy bas - Bernard Ładysz: W drugiej obsadzie występuje utalentowany śpiewak młodego pokolenia o najniższym głosie - Włodzimierz Denysenko. W przedstawieniu uczestniczą aż trzy chóry: mieszany Teatru Wielkiego, męski Towarzystwa Śpiewaczego "Harfa", żeński i dziecięcy Centralnego Zespołu Artystycznego ZHP - przygotowane przez chórmistrza specjalnie sprowadzonego w tym celu z Moskwy.

"Borys Godunow", wystawiony w warszawskim Teatrze Wielkim, jest nie tyle historyczną tragedią, co posępną balladą, opiewającą fragment dziejów dawnej Rusi. Tę balladową atmosferę odczuwamy w ciągu całego przedstawienia, ale koncepcja realizatorów staje się całkiem jasna dopiero w finale. Wybrano zakończenie sceną triumfalnego wjazdu Dymitra Samozwańca, którą zamyka monolog pobożnego wizjonera, "nawiedzonego" Nikołki, oceniającego smętnie toczące się wokół niego wydarzenia i przepowiadającego nadchodzące nieszczęścia ("Ginie Ruś, biedny ludu płacz!"). Przedstawienie kończy się tak samo jak się zaczęło: ponura opowieść o carze Borysie i jego czasach wyłoniła się z mroku i znowu w mrok zapadła...

W "Borysie Godunowie" występuje cała czołówka solistów naszej sceny narodowej - Krystyna Szostek-Radkowa, Barbara Nieman, Bogdan Paprocki, Edmund Kossowski, Kazimierz Pustelak, Zdzisław Nikodem. Ogólna liczba wykonawców sięga 400 osób. Całościową dyryguje nasz czołowy dyrygent, kierownik artystyczny Teatru Wielkiego, Jan Krenz. Wyreżyserował przedstawienie wybitny aktor i reżyser teatralny Jan Świderski. Dekoracje i kostiumy zaprojektował świetny scenograf operowy, dobrze znany także za granicą, Andrzej Majewski.

Wprowadzenie na scenę całej konstelacji gwiazd i tłumów ludzi nie jest jednak jeszcze wystarczającą gwarancją sukcesu przedstawienia. Owe gwiazdy muszą być właściwie umieszczone (mówiąc językiem teatralnym: obsadzone), tłumy - dobrze wyćwiczone, a główni realizatorzy - dyrygent, reżyser i scenograf - muszą działać w ścisłym porozumieniu. W przypadku "Borysa Godunowa" na scenie Teatru Wielkiego to porozumienie osiągnięto. Korzystając z szansy, jaką daje olbrzymia scena tego teatru dano przedstawienie oszałamiające nie tylko ilością występujących osób, lecz także wspaniałością kostiumów i dekoracji.

W obrazie koronacji Borysa do potężnie brzmiącej orkiestry dołączają się dzwony kremlowskich soborów, w ogrodzie Mniszchów w Sandomierzu biją fontanny, a w końcowym obrazie Dymitr Samozwaniec wjeżdża na scenę na prawdziwym koniu. Są to wszakże elementy zewnętrzne, podnoszące atrakcyjność przedstawienia, ale nie decydujące o jego sukcesie artystycznym. O tym decyduje fakt, że dyrygent wydobył z muzyki Musorgskiego jej dramatyczno-mroczną atmosferę; że scenograf, świetnie operujący barwami i światłami, stworzył podobną atmosferę na scenie; że reżyser sprawnie pokierował tłumem statystów, chórzystów i solistów; że ci ostatni na ogół bardzo dobrze wcielili się w odtwarzane przez siebie postacie.

Dzięki temu przedstawienie "Borysa Godunowa" Musorgskiego w warszawskim Teatrze Wielkim stało się dużym wydarzeniem artystycznym - można polecać je wszystkim. Ci, którzy znają to dzieło, albo przynajmniej jego najsłynniejsze fragmenty - jak polonez, scena koronacji, halucynacji czy śmierci Borysa - z radia lub płyt, mają okazję skonfrontować swoje wyobrażenie o nich z rzeczywistością sceniczną. Ci, którzy tej opery nie znają, mają okazję usłyszeć i zobaczyć jeden z najbardziej przejmujących dramatów muzycznych, wystawiony z wielką pieczołowitością o najdrobniejsze szczegóły muzyczne i wizualne, a z ogromnym rozmachem.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji