Port Royal
Herezje i dogmaty walczą ze sobą w każdej religii i każdej ideologii.
Kto jest bliższy prawdy: ten, kto broni jedności i doktryny, czy ten, kto szuka własnej drogi? To pytanie stawia Henry de Montherlant w sztuce o klasztorze Port Royal w Paryżu, który w XVII w. stał się ośrodkiem jansenizmu - ruchu religijnego na rzecz obyczajowego rygoryzmu.
Konflikt między jansenistami a jezuitami polegał bowiem nie tylko na różnicy zdań co do tego, jak zostać zbawionym, lecz również, kto ma prawo nauczać. Jezuici w końcu klasztor rozpędzili, ale pozostał dylemat, który dotyczy nie tylko Kościoła - chodzi w końcu o monopol na prawdę.
Reżyser Andrzej Sapija dołożył starań, aby uatrakcyjnić dramat, w którym więcej jest retoryki niż akcji.
Tak wysmakowanych zdjęć jak zdjęcia Tomasza Dobrowolskiego nie ogląda się co tydzień: pogrążony w półmroku klasztor wyglądał rzeczywiście surowo i rygorystycznie. Retoryka przeważyła jednak i trzeba było dużego skupienia, aby docenić aktorstwo Jolanty Fraszyńskiej i Gabrieli Kownackiej w rolach zbuntowanych zakonnic oraz Igora Przegrodzkiego jako Arcybiskupa.