Artykuły

Po "Wyzwoleniu"

Dominującym wrażeniem po wyjściu z przedstawienia "Wyzwolenia" Wyspiańskiego był zamęt i zmęczenie. Takie jakie odczuwać może zawodnik biorący udział w biegu maratońskim, który choć jest wspaniałym wyczynem dla tego, który w nim uczestniczy, a w "Wyzwoleniu" uczestniczy każdy Polak i nikt inny prócz Polaków uczestniczyć nie może, stanowi wyczerpujące przeżycie.

Przez ten zamęt i zmęczenie dopiero dojrzeć można blaski kreacji Wyspiańskiego. Jest to zresztą, kreacja wyjątkowo trudna, której akcja toczy się na kilku płaszczyznach, które zróżniczkować trudno, a zrozumieć dokładnie nie sposób na podstawie samego tylko "Wyzwolenia". Dlatego tez reżyser i główny bohater Konrad stoją przed zadaniem z którego trudno dobrze się wywiązać. Wyrazić na scenie, na przestrzeni kilku godzin, poprzez dialogi, bez wyraźnego toku akcji ideologię czynu i rozprawić się przy tym z całą tradycją polskiego romantyzmu nie jest rzeczą artystycznie łatwą.

Teraz, w pół wieku po pierwszym wystawieniu "Wyzwolenia" - tej rozprawy Wyspiańskiego z wieloma skłonnościami myślowymi Polaków, widzimy że nie była ona ostateczna i że dużo starych nawyków wciąż w nas tkwi, tak celne wydają się niektóre wypowiedzi "Wyzwolenia". Są też i takie które straciły na aktualności i one to wraz z zawiłą formą sztuki powodują wątpliwości czy jej wartość artystyczna jest trwała, czy też reakcja nasza na nią teraz nie pozostaje w związku z teraźniejszym położeniem narodowym.

Kluczową postacią "Wyzwolenia" jest Konrad i od niego w dużej mierze zależy powodzenie sztuki. W roli tej Z.Blichewicz był czasami niedosłyszalny z tylu sali, a często skala jego ekspresji wydawała się niewystarczająca by oddać wszystko to co Konrad czuje i przekonać że to czuje, a często przekonać trzeba że czuje więcej niż mówi. Konrad w interpretacji Blichewicza był monotonny; czy monotonności w tej roli da się całkowicie uniknąć nie wiem, odnosiło się jednak wrażenie, zwłaszcza w porównaniu z innymi postaciami, które były jakby wypieszczone przez reżysera, że z Konradem obszedł się po macoszemu.

P. Zygmunt Nowakowski we wzruszającym przedstawieniu zacytował kilka krótkich ustępów z roli Konrada. Po tych cytatach, te same słowa w ustach prawdziwego Konrada po podniesieniu kurtyny brzmiały anemicznie.

Z innych postaci, p. Kora Brzezińska jako Muza i p. Dygatówna jako Harfiarka, a Zięciakiewicz jako Karmazyn i Rewkowski jako Geniusz dali doskonałe interpretacje, podczas gdy witraże p. Żeleńskiej dodawały scenie dziwnego uroku i atmosfery. Ujmowało natomiast atmosferze i urokowi ustawiczne, głośne i zupełnie bez żenady kasłanie publiczności.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji