Warszawa. Szapołowska chce się dogadać z Englertem
Aktorka proponuje nawet pokrycie strat teatru. Grażyna Szapołowska (58 l.) chce rozstać się z teatrem Jana Englerta (68 l.) za porozumieniem stron. Gotowa jest też nadal grać w sztuce.
W środę składam dokumenty do sądu pracy! - mówi Faktowi zwolniona z Teatru Narodowego Grażyna Szapołowska [na zdjęciu] (58 l.). Aktorka nie przyszła na zaplanowany spektakl, bo brała udział w"Bitwie na głosy", a dyrektor placówki Jan Englert (68 l.) wyrzucił ją za to z pracy. I choć aktorka chce się teraz procesować, to proponuje ugodowe rozwiązania.
- Żądam anulowania decyzji o zwolnieniu dyscyplinarnym i proponuję rozwiązanie mojej umowy o pracę za porozumieniem stron - zdradza szczegóły swojego pozwu aktorka, która wychodzi też naprzeciw Englertowi. - Jestem gotowa grać jako aktorka gościnna w spektaklu "Tango" do momentu zejścia sztuki z afisza. Nigdy nie miałam zamiaru burzyć planów repertuarowych Teatru Narodowego, co się jednak stało w wyniku decyzji dyrektora - zapewnia Szapołowska. Ważnym punktem spornym są finanse. Englert wspominał o stratach, jakie poniósł jego teatr w wyniku odwołania spektaklu. We wcześniejszym wywiadzie dla Faktu aktorka powiedziała, że TVP na piśmie zaproponowała pokrycie kosztów, łącznie z wypłatą honorariów aktorskich i wykupieniem całej puli biletów. Rzecznik TVP zdementowała tę wypowiedź, a Fakt dowiedział się, że taka propozycja padła nie ze strony telewizji, a firmy produkującej "Bitwę na glosy". Potwierdza to jej szef Grzegorz Piekarski. - Producent przedstawił dyrektorowi kilka rozwiązań tej sytuacji jeszcze w lutym - mówi. W swoim pozwie Szapołowska odnosi się i do tej sprawy. - W pozwie znajduje się propozycja pokrycia przeze mnie faktycznych strat teatru - przyznaje. Czyżby chciała zrobić to z własnej kieszeni? I czy Jan Englert zgodzi się na jej propozycje? Czas pokaże.
