Artykuły

Nasz świat schodzi na psy

"Szczęśliwe wydarzenie" w reż. Wiesława Saniewskiego w Teatrze im. Osterwy w Gorzowie Wlkp. ocenia Dariusz Barański.

Warto pójść na najnowszy spektakl w gorzowskim teatrze. Choćby po to, aby przekonać się, jak bardzo sztuka Mrozka sprzed 35 lat jest aktualna.

Tak się złożyło, że przed niespełna miesiącem mieliśmy na scenie XXI Wieku premierę "Wolności" na trochę podobny temat - do czego prowadzi totalna, niedojrzała kontestacja, bunt przeciwko tradycji i autorytetom.

Sławomir Mrozek napisał "Szczęśliwe wydarzenie" tuż po rewolcie roku 1968. Do starego, arystokratycznego domu trafia Przybysz (Krzysztof Kolba), zwabiony ogłoszeniem o pokoju do wynajęcia. Okazuje się, że pokoju nie ma. W domu zaś nie ma łazienki, elektryczności, gazu i wody, a lokator ma spać w jednym łóżku z resztą domowników. Ma też zająć się dziadkiem, starym generałem (Marek Pudełko), który rządzi w domu i nie pozwala małżeństwu (Marzena Wieczorek i Krzysztof Tuchalski) na spłodzenie potomstwa. Wnuk byłby bowiem zagrożeniem dla jego patriarchalnej pozycji, a symbolicznie dla starego porządku i tradycji.

Przybysz, sam określający się jako anarchista, czekający na upadek starego świata, przystaje do spisku z powodów ideologicznych. Przy okazji targuje dla siebie różnorakie korzyści. Dzięki jego intrydze małżeństwo zostaje na chwilę samo. Dziecko, które się narodzi, okazuje się potworem, agresywnym i niszczącym tych, którzy go stworzyli, i wszystko, co napotka na swej drodze.

Początkowo wszystko wydaje się zmieniać na lepsze. Jest elektryczność, gaz. W tym momencie bunt podnosi dziadek, a młodzi mogą robić, co im się podoba. Tylko czy im się chce?

Z tej sztuki wysnuć można jeden wniosek. Świat schodzi na psy. Despotyczny dziadek, uosobienie skostniałej tradycji, jest denerwujący i nie do przyjęcia. Jego syn jest żałosny w swoim buncie, a dziecko (Maciej Radziwanowski) przeraża. Przybysz mówi o sobie, że jest anarchistą - notabene również niezłym oszustem - który nie rzuca bomb, ale spokojnie czeka na nieuchronny upadek świata. Jego bronią jest czas. Przy oglądaniu "Szczęśliwego wydarzenia" Mrożka nasuwa się refleksja, że ten czas zdecydowanie przyspiesza.

Wiesław Saniewski celnie dobrał obsadę aktorską. Pasuje Kolba do roli Przybysza jako niemłody już kontestator z brzuszkiem, w rozciągniętym swetrze i z szalikiem. Dobrze wypadają Marzena Wieczorek oraz Krzysztof Tuchalski jako chwiejny, zakompleksiony syn starego generała. No i Marek Pudełko, który jako stary zrzęda podobał mi się najbardziej. Może to sympatia trochę "po linii"? No, w końcu mam jeszcze parę zasad i starego lichtarza nie przerobiłbym na żarówki.... Bo jak to ujął Herbert, "w gruncie rzeczy to sprawa smaku".

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji