Artykuły

Niechby Graal

W październiku 1981, kiedy na jubileusz 25-lecia odbyła się we Wrocławiu premiera "Rycerzy Króla Artura", przyjęto spektakl raczej chłodno. Ładny jak zwykle - pisano, bogaty inscenizacyjnie - jak zawsze ostatnio u Tomaszewskiego, no cóż - rozbudowany fabularnie, niestety: opowiedziany i dość rodzajowy poprzez to.

Teraz "Rycerze Króla Artura" przyjechali do Warszawy i podbili ją bez reszty.

Owszem, "rodzajowa" opowieść bazująca na scenariuszu będącym swobodną adaptacją licznych legend związanych z tematem Króla Artura, Rycerzy Okrągłego Stołu i Graala, ale jakże to cieszy oko, jak odrywa (tak! tak!) od codzienności z jej zawiłościami i dramatami, jak bardzo sprzyja wytchnieniu. Temu najwartościowszemu, psychicznemu. Powiedziałabym więcej: dopiero dookolne trudności uwypukliły bezinteresowną radość z uczestnictwa w czymś, co jest czyste w intencjach i po prostu - piękne.

Właściwie można by na tym zakończyć. W swoim czasie spektakl przecież opisano. Nie szczędząc mu formalnie słusznych uwag, iż nie jest już wykładnią filozoficzną jak wcześniejsze, sprzed lat "Ziarno i skorupa", "Idea", "Sen", "Ruch" itp. Nie jest. Od lat już Henryk Tomaszewski realizuje - mówiąc językiem uproszczonym - fabuły. Literackie preteksty jednym przeszkadzają (to już nie ta Pantomima co kiedyś!...), innym wręcz przeciwnie (cóż za wzbogacenie!...). Nie podejmuję się obrony żadnego ze stanowisk wychodząc z założenia, że oba są prawomocne i - być może - oba przydadzą się Henrykowi Tomaszewskiemu, jeżeli, oczywiście, w ogóle robi sobie coś z tego co tzw. opinia publiczna sądzi o jego pracy. Już nie mówię: krytyka, bo tej nie bierze pod uwagę nikt.

Wracając do Pantomimy: napisano już o niej wszystko, w każdym prawie kraju świata. W Polsce wciąż gloryfikuje się jej okres pionierski, lata 1956-1966, kiedy to istotnie ruchem próbował Tomaszewski wyrażać abstrakcyjne idee. Było to piękne i nowatorskie w skali światowej. Dzisiejsza Pantomima jest nadal piękna i uznana w skali światowej (tu: bez zmian), ale ruchem wyraża już stany i sytuacje bardziej tradycyjne, opierając się na scenariuszu i anegdotą. Widowiska są bogatsze Inscenizacyjnie, świetne w kolorystyce, rozbudowane choreograficznie i po staremu przecież - przekazują określone przesłanie widzowi. Pan Bóg pantomimy wie najlepiej co jest lepsze, zapewne przecież, jeżeli i jest sprawiedliwym Panem Bogiem, uważa, że nieważne: co lepsze. Ważne by jedno i drugie było dobre i spełniało swój cel.

Gościnna wizyta wrocławian, teraz w lecie 1982, była jak wejście do oazy po długim marszu na pustyni. Wytchnienie - oto jak nazywa się to uczucie dokładnie. Być może to mało jak na sztukę i jej oddziaływanie, ale czy wszystko nie zależy od czasu odbioru? Dzisiaj pełne ciepła, estetyki i wcale ponętne intelektualnie wytchnienie jest wartością do cna deficytową, prawie nie występującą na rynku cywilizacyjno-kulturalnym.

Ten rycerz Lancelot i jego miłość do Ginewry, ten Galahad z Graalem, którego odnalazł, ale którego nie potrafi przekazać reszcie. Te wędrówki po lasach, ten Percewal niewinny, głupkowaty i najbardziej groźny... Okrągły Stół i jego krach - jeszcze jedna utopia rozwiała się. Zwycięży Smok, ten spod stołu. Bajeczne obrazy, nie pozbawione morału, niestety.

Wytchnienie wcale pouczające zatem, na tyle przecież wytchnienie, że owe gorzkie nauki o kruchości ludzkich zamierzeń przesłania mgiełka z poezji i nierealności.

Dawno temu był sobie Król Artur, gdzieś - kiedyś. W Walii? Dobrze. I rycerze najdzielniejsi. Z nich pierwszy - Lancelot, który oszaleje I z miłości. A Król, dobry i mądry, który uczynił ciałem ideę równości - Okrągły Stół - zginie od ciosu własnego bastarda. Oczywiście, złe czary złej Morgan, zemsta odepchniętych...

To właśnie: zemsta odepchniętych - będzie leitmotivem działań niszczących.

Tyle sensów zniesie każdy szukający wytchnienia, to ilość w sam raz, jak łaskotki.

Nie, wcale niczego nie deprecjonuję. Cieszyłam się, patrząc na tamten dwór, na aktorów-mimów elastycznych a sprężystych. Było mi dobrze z muzyką dominującą właściwie wszystkie sensy tego przedstawienia. I bardzo chciałam móc uwierzyć, jak Lancelot, jak Artur, jak Galahad w świętego Graala, by wreszcie wiedzieć, co trzeba by było zrobić. Oczywiście jedno: wyruszyć - jak tamci - na jego poszukiwania.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji