Artykuły

Pogonowski pyta o Boga

Publiczność owacyjnie przyjęła pierwsze pokazy "Braci Karamazow" Teatru Provisorium w Wyższej Szkole Psychologii Społecznej w Warszawie. Przeważały opinie, że sztuka wiele by straciła, gdyby nie obecność Mariusza Pogonowskiego, aktora płockiego Teatru Dramatycznego. - W Dymitrze przede wszystkim ważna jest siła wewnętrzna. Połączenie niekontrolowanych burzliwych emocji, humoru i miłosnej pasji, obejmującej dwie kobiety. Z pewnością nie jest to postać jednowymiarowa i to starałem się oddać na scenie - mówi aktor.

Przełożenia powieści Fiodora Dostojewskiego na język sceny podjął się znany lubelski alternatywny Teatr Provisorium istniejący od 1972 r. (po 14 latach zaczął działać jako Teatr Provisorium/Kompania Teatr). Reżyser Janusz Opryński specjalnie zamówił przekład dzieła u Cezarego Wodzińskiego - znanego polskiego filozofa, profesora zwyczajnego Uniwersytetu Jagiellońskiego. I zaprosił do współpracy aktorów z całej Polski. Wśród nich Adama Woronowicza z Teatru Powszechnego w Warszawie, Marka Żerańskiego z Teatru Polskiego w Szczecinie, Magdalenę Warzechę ze stołecznego Teatru Narodowego, Łukasza Lewandowskiego - wykładowcę Akademii Teatralnej w Warszawie czy Mariusza Pogonowskiego. Po raz pierwszy widzowie mieli okazję obejrzeć ten spektakl w sobotę i w niedzielę.

Kolejna szansa - w czerwcu w Lublinie, gdzie odbędzie się oficjalna premiera.

Rafał Kowalski: Powieść niemałych rozmiarów, trzygodzinny spektakl bez przerwy, aktorzy z różnych stron Polski. Pewnie z duszą na ramieniu czekaliście na pierwszy publiczny pokaz "Braci Karamazow" w waszym wydaniu.

Mariusz Pogonowski [na zdjęciu]: - Im bliżej premiery, tym częściej na próbach górę brały nerwy. Bywało, że aktorzy wrzeszczeli na siebie, trzaskali drzwiami, nie wyrabiali psychicznie. Mieliśmy bowiem świadomość mierzenia się z genialnym tekstem. A jednocześnie musieliśmy stopić w jedno nasze umiejętności, wywodzące się z różnych szkół teatralnych. Nie jesteśmy przecież klasycznym zespołem, pracującym ze sobą od lat. Dlatego reakcję publiczności przyjęliśmy z uśmiechem i uczuciem ulgi, choć wiemy też, co jeszcze doszlifować. Ma być jeszcze więcej namiętności.

Widzowie, wśród atutów spektaklu, wymieniali twoją kreację Dymitra Karamazowa. Choć, gdy blisko pół roku temu rozpoczynałeś przygotowania do spektaklu, można było mieć wątpliwości. Nie grzeszyłeś potężną budową ciała, tymczasem Dostojewski pisze o swoim bohaterze: "Muskularna jego budowa zdawała się znamionować wielką siłę fizyczną".

- Od tego czasu poprawiłem się chyba pod tym względem. A mówiąc całkowicie poważnie, w Dymitrze przede wszystkim ważna jest siła wewnętrzna. Połączenie niekontrolowanych burzliwych emocji, humoru i miłosnej pasji, obejmującej dwie kobiety. Z pewnością nie jest to postać jednowymiarowa i to starałem się oddać na scenie. Cieszą mnie reakcje widzów. Obok roli Henryka w "Ślubie" Witolda Gombrowicza, kreację Dimitra uważam za najważniejszą w mojej dotychczasowej karierze.

Przed rozpoczęciem spektaklu Janusz Opryński mówił publiczności, że wasza wersja "Braci Karamazow" ma nawiązywać do współczesności. Stąd aluzja do Katynia, Holocaustu czy Kościoła?

- Gdybyśmy chcieli przenieść na scenę całą powieść, spektakl trwałby dłużej niż trzy godziny. Reżyser zrezygnował więc z wątków niemających większego wpływu na kluczowe sprawy. Nie ma tu samowarów i wakacji na wsi. Mocny nacisk położony jest za to na uniwersalne pytania, związanie z Bogiem i diabłem. Czy tego drugiego sami sobie wymyśliliśmy, usprawiedliwiając np. okrucieństwo wobec dzieci? Czy nie za łatwo rezygnujemy z istnienia Boga, twierdząc, że wszystko jest dozwolone, nic nie jest zakazane? Czy nie wypaczamy nauki Jezusa Chrystusa w niektórych działaniach Kościoła? A z drugiej strony, jeśli Bóg istnieje, dlaczego do tego okrucieństwa wobec dzieci dopuszcza, jest obojętny? Z takimi pytaniami mierzył się Dostojewski, mierzymy się i my.

Masz nadzieję, że rola Dymitra Karamazowa otworzy ci drzwi do dalszej kariery?

- Czemu nie? Zyskałbym na tym i ja, i płocki Teatr Dramatyczny. Dzięki gościnnym występom doskonaliłbym swój warsztat, który prezentowałbym płockiej publiczności. Biorąc udział w spektaklu "Bracia Karamazow", staram się np. jak najgłębiej czerpać z doświadczenia Janusza Opryńskiego czy Adama Woronowicza, aktora kapitalnego, jakich naprawdę mało. Miałem też okazję poznać prof. Cezarego Wodzińskiego, filozofa z ogromną wiedzą i pasją, który dodatkowo miał z nami wykłady. To wszystko jest dla mnie ogromnie budujące.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji