Artykuły

Od Grechuty do Szajny

NAJCIEKAWSZYM z trzech pokazanych ostatnio na "Prezentacjach" programów estradowych okazał się... Teatr Studio Józefa Szajny. Przyjemne chwile spędziliśmy również dzięki sympatycznemu zespołowi "Dwa plus Jeden".

W tym samym wieczorze wystąpiła też w nieco przydługim recitalu dość surowa jeszcze grupa "Camer-Ton". Wrażenie z występu młodych wokalistów z "Camer-Tonu" byłoby o wiele korzystniejsze, gdyby ograniczyć ich produkcję do kilku najwyżej utworów.

Był jeszcze (ale osobno) recital Marka Grechuty, zapowiedziany na godz. 17 a rozpoczęty o 16. Zdążyłam jeszcze na kilka ostatnich numerów, czyli właściwie na gaszenie świec. Ale Grechuta, to Grechuta. Wiadomo! Jedni lubią drudzy nie. Przeważnie lubią. Mnie wydają się te produkcje nieco monotonne, ale osadzone w jakimś indywidualnym stylu. A to się liczy.

Tłumy cisnęły się (jak zwykle) na występ zespołu Tropicale Tahiti Granda Banda. Program miał charakter właściwie kabaretowy, nie tylko dlatego, że pierwszą jego część wypełniły piosenki tego typu. Sama "Granda Banda" jest w gruncie rzeczy grupą kabaretową, operuje satyrą i parodią muzyczną przede wszystkim. Żart słowny, zepchnięty na plan dalszy, bywa jednak w użyciu. I to na ogół trafnym! I choć permanentna błazenada zespołu jest chwilami nużąca, całość programu nasycona beztroską, wesołością, a czasem i dowcipem, dostarczyła widowni przyjemnego relaksu.

W tym kontekście spotkanie ze sztuką Józefa Szajny i jego głośnym spektaklem pt. "Dante", osnutym na "Boskiej komedii", obrazuje w sposób dobitny rozległość i różnorodność potrzeb kulturalnych publiczności. Bo na "Dantego" publiczność tłoczyła się nie mniej, niż na rozrywkowy program Tahiti Granda Banda. Premiera tego przedstawienia odbyła się w kwietniu 1974 r. we Florencji, rodzinnym mieście Dantego i tam odniosła swój pierwszy sukces. W kraju jest zaliczana do najwybitniejszych, choć i kontrowersyjnych wydarzeń teatralnych sezonu 1973/74. Cenna jest więc inicjatywa "Estrady", aby publiczności lubelskiej pokazać przedstawienie, w którym możemy odnaleźć wszystko, co najbardziej charakterystyczne dla twórczości Szajny. Nie tylko fakt hegemonii wrażeń wzrokowych nad słowem tekstem, ale i temat ludzkiego piekła nie jest w działalności teatralnej Szajny nowością. Jeżeli czymś istotnie zadziwia nas jego "Dante", to nie tyle faktem, że podjął się zbudowania spektaklu na kanwie "Boskiej komedii", ale że jest to spektakl tak umiarkowany w efektach.

Warsztat Szajny jest niewątpliwie bardzo współczesny. Znajdziemy tu wszystko, czym żywi się dzisiejsza awangarda teatralna; elementy teatru uczestnictwa, "teatru ubogiego" a nawet coś w rodzaju happeningu. Do tego kolorowe, często rozedrgane światła, muzyka Pendereckiego, efekty akustyczne (kołatka Charona, stukot kijów pokutników) wszystko to stwarza szereg nakładających się na siebie obrazów, zbudowanych bezbłędnie przez reżysera i inscenizatora. Obrazów wypełnionych także bezbłędnym działaniem aktorskim.

Ale nawet z tym wszystkim, "Dante" wydaje się beznamiętnym popisem osiągnie teatru awangardowego i rejestrem dokonań w tej dziedzinie Józefa Szajny. Brakuje tu nowszych, oryginalniejszych propozycji. Może dlatego przedstawienie to podziwiamy raczej jako "popis mistrza" niż przeżywamy. Ale warto było uczestniczyć w tym niecodziennym popisie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji