Artykuły

"Dziady" Swinarskiego

(...) Swinarski (...) od dawna idzie własną drogą. Doprowadziła go ona w "Dziadach" do odrzucenia i przekreślenia kilku prób odnowicielskich wywodzących się z Wielkiej Reformy. (...)

I Dziady jakby czekały na takie wystawienie. Zdawało się, że dopiero teraz oglądamy prawdziwe "Dziady", choć inne: Swinarski oczyścił je z wszelkiego sentymentalizmu. (...)

Dziś są takie: byroniczne, buntownicze, raczej wściekłe, niż symboliczne, a symboliczne inaczej, metafizycznie nie mesjanicznie. Są to "Dziady" wczesnego romantyzmu i młodego Mickiewicza. (...) Dziady Swinarskiego wydają się nareszcie takie, jak je Mickiewicz napisał, choć mógł je sobie inaczej wyobrażać na scenie. Dlatego trudno wypreparować jakąś osobną "koncepcję reżysera". Polegała ona chyba na tym, żeby, po pierwsze, wystawić "Dziady" zdjąwszy z nich wcześniejsze koncepcje i interpretacje. Niezależnie od kilku znaczących "cytatów" teatralnych, najczęściej w kostiumach. Guślarz zapala garść kądzieli, iskry lecą. Kropi wodą, posypuje ziarnem. Gromadę i nas. Guślarz wierzy i gromada wierzy, słusznie, bo ze sztuczek robią się cuda. Baby zawodzą, upiory krwawią, miotają się martwice, ognie płoną. My stoimy i klucza nam brak. (...) Swinarskiemu chodzi o drobiazgi: o przypomnienie motta do II części, że "są dziwy na niebie i ziemi..." Część II dzieje się w przedsionku, jest przedsionkiem. Do teatru magii, mitu, irracjonalizmu, wywoływania duchów. Oglądamy romantyzm jako mit i jako bunt. Oglądamy manipulowanie ludzką mocą tzw. nadprzyrodzonym i uległość "sił wyższych" ludzkim zabiegom. (...)

Część IV, o której w związku z całością można nieskończenie, Swinarski po prostu związał. Koniec z końcem. Jednością miejsca, akcji, drastyczności, prowokacyjności. Erotyki pomieszanej z religią i mistyką ale i innej drastyczności. (...) (Trela) najwyraźniej gra Mickiewicza, grającego Gustawa, grającego wariata, uważającego się za upiora. Skandalicznie, publicznie przeciw światu, dla świata i na stulecia odgrywającego swoje najbardziej prywatne sprawy, obnoszącego się z miłością i "nieszczęściem" jak z wyzwaniem ideologicznym. (...)

Przez przybliżenie, także psychologiczne, w IV ale i w III części, wybucha w "Dziadach" siła na ogół wstydliwie zamazywana i przerabiana: romantyczny indywidualizm. (...) Absolutne zaufanie do Mickiewicza sprawdziło się i tu i w wielu innych, osobliwszych scenach. A Swinarski ze szczególnym upodobaniem opracowywał co bardziej ekscentryczne i "niemożliwe" miejsca w Dziadach: arię Zosi, walki duchów, Małą Improwizację, widzenie Ewy, boską interwencję piorunem.

W części III przez całą długość sali biegnie podest. Jak tam, w przedsionku, stał ołtarz i stół. Wchodzimy na widownię, siadamy wokół tego podestu; wiemy, że za chwilę odbędzie się "straszna ofiara", zostaną odegrane "ojców dzieje" i wywołane duchy. Za nami wchodzi na widownię lud i układa się dookoła na jakichś tobołkach by, "we śnie leżeć". Teraz my jesteśmy świadkami, uczestnikami obrzędu. W złego pana mogliśmy nie wierzyć, ale w Nowosilcowa wierzymy. W Konrada także. I w rząd dusz. Lecz otoczeni jesteśmy kręgiem niewierzenia. Następuje przemieszczenie nie tylko fizyczne lecz i psychologiczne publiczności, która zamienia się z "ludem" - teraz on będzie stwarzał obcość, nie będzie się z publicznością solidaryzował. (...)

I rzeczywiście, nim otoczy widownię historią - świstem bicza jadących na północ kibitek, który "objeżdża" salę i rontem więziennych straży - otacza ją dwoma innymi kręgami: obojętnością ludu i światem ducha. To, co tu będzie się działo, to nie jest nic: to tylko romantyczny sen, męczący, ciemny. To romantyczny sen, to świat, to wszystko; chóry aniołów, hordy diabłów, duch, wolność, irracjonalność, absoluty, nieskończoność. Stamtąd spływają objawienia i koszmary. Świat ducha zstępuje na ziemię widomie w postaci dwóch przeciwnych sobie, lecz dialektycznie, archaniołów. Otacza nas niewola i potęga. Jesteśmy we władaniu dwóch światów; to znaczy, dwoma światami władamy, siły wyższe, Duchy, czekają. Tu, w "bitwie myśli", waży się przyszłość, jeden człowiek waży losy świata.

(...) Gromada ludowa, Guślarz (Roman Stankiewicz) i widma w II części a raczej w "nocy dziadów" osiągnęli w zadaniu arcytrudnym bezbłędną doskonałość - przy czym należy tu pamiętać o muzyce Zygmunta Koniecznego.

I podobnie można powiedzieć o całym zespole w "Dziadach". Była to doskonałość skrajnego realizmu. (...) Stąd silne przeerotyzowanie przedstawienia. Zaskakujące w pierwszej chwili, lecz jakże zgodne z epoką, która znaków ducha szukała w najbardziej cielesnym, we śnie. (...)

Tragiczne rozdwojenie ludzkie zostało z genialną prostotą przełożone na język teatru w scenie opętania Konrada. Przez konkretne, fizyczne zeszczepienie Konrada z jego demonem, diabłem po prostu w tym wypadku (Belzebub - Jerzy Stuhr). Zrośnięci lecz przeciwni, wrodzy, niedopasowani są jednym i to jedno, osobowość, rozrywają na dwoje. Scenie egzorcyzmu został odebrany jej wtórny, a zdawałoby się, nieunikniony komizm, który w niej gubił obraz Rollisona. Z nawiedzenia duszy przez diabła zrobiła się sprawa nieśmieszna. Walka wewnętrzna ale i zdwojenie sił. Bo opętany Konrad, przez którego mówi diabeł i który, cierpiąc, mówi z diabłem, jednym chórem dopiero teraz przenika okiem mury, jest demoniczny naprawdę i za najwyższą cenę samozatraty. Z mądrością szaleńca kusi drugiego człowieka, żeby zrobił to samo, pozbył się siebie, skoczył przez okno, odzyskał wolność. To nie była szopka. I ksiądz Piotr traktował Konrada jak przystało, z powagą "lekarza dusz". Księża i policjanci byli psychiatrami tych romantycznych szaleńców, którzy wywodzili z siebie "inne ja" przeciw światu nie dającemu się zmienić. (...) Swinarski przez romantyczny indywidualizm wydobywa dziką siłę mitu, mądrość i niebezpieczeństwa, podwójną twarz romantyczności. W snach i widzeniach postaci "Dziadów". I w samych "Dziadach".

Bo Swinarski całe "Dziady" zanurza we śnie i romantyczne twierdzenia otwierające część III punktuje aż do przesady. Wystawia raczej straszny i wzniosły sen o historii z całą drobiazgowością koszmaru niż historię jako taką. Nadawało to tzw. scenom realistycznym nadrealistycznej wyrazistości. Kiedy Senator z Bajkowem, Doktorem i Pelikanem grają w karty, to nie jest satyra polityczno-obyczajowa; raczej halucynacja prześladowanych, mściwe marzenie narodu o jego katach i zdrajcach. Podobnie salony z pamfletów zostają przeniesione w inny, wizyjny i dręczący wymiar. Męczennicy narodowi męczą sumienia i wyobraźnię, katowani katują. Męczeństwo nie jest klęską, nie wzrusza. Jest agresywne, natrętne, nie do zniesienia, nie można się przed nim ukryć. Tak, w nieznośnym natręctwie bólu, ukazała Izabela Olszewska Rollisonową, a przebiegający salę zakrwawiony Rollison bardziej przypominał marę piekielną niż polskiego świętego. I sceny w celi Bazylianów nie były smętnie-rzewną więzienną wigilią braci Polaków lecz miały dziki ton "pieśni szatańskich". Nie tylko carscy urzędnicy niepokoili się tą młodzieżą. Także polscy księża. Jak wielu w "Dziadach" jest księży! Ilu strażników ładu, podziału na dozwolone i zakazane, potępione! Nie zawsze się to rzuca w oczy tak, jak na tym przedstawieniu, gdzie księża nie tylko noszą sutanny, ale naprawdę reprezentują prawo i pilnują granic. Dlatego, jak w IV części Gustaw w Noc Dziadów przeciw Księdzu, nie przeciw ukochanej grał rozpacz i przestrogę, tak w III piekielną piosenkę na pohybel carom więźniowie śpiewają przeciw modlącemu się za "niewinne ofiary" księdzu w kpiącym menuecie rzucają mu bluźnierczo każde "Jezus Maryja" jak obelgę, jak wyzwanie. To właśnie jest "szatański" i wściekły bunt romantyczny przeciw bezsile ludzkiej, prawu, rozumowi. Lecz zważmy u siebie, że to Mickiewicz napisał "zaśpiewajmy piosnkę Lwowiczowi", Swinarski tylko pokazał ile bywa okrucieństwa w zaprzeczaniu niewoli, w walce. (...) Wielka Improwizacja. Czy Trela ją uniósł? Mówił ją w każdym razie do Boga nie do siebie; przemawiał, agitował, przekonywał, błagał, groził aż do kabotyństwa, bo musi być kabotynem człowiek otwierający duszę przed kimś, kto nie odpowiada. W każdym razie nie mówił jej w pustkę i to wyczuwane "partnerstwo" Boga było silną stroną Improwizacji. Która szła w pustkę i w której był zupełnie sam. Ziewanie ludu spiętrzało okrucieństwo sytuacji, bezgraniczną samotność Konrada otoczonego kołem obojętności, nudy, nie widzianego przez tych, których duszami chce rządzić. Obojętność ludu jest teatralnym odpowiednikiem pustego nieba. Jak bardzo drastycznie skutecznym jest odpowiednikiem, świadczyć może iż ów lud, który w czasie Improwizacji ziewa i je jajka, pojawia się w każdej recenzji, że wszyscy się nim czują osobiście dotknięci, w coś ugodzeni, że to było "za silne". A więc teatralnie to było bezbłędne. Milczenie Boga może bowiem do naszej ateistycznej wyobraźni nie przemówić, ale milczenie nieobecnego duchem ludu przemawia straszliwie. (...)

Siła wyższa jest jednak w tym przedstawieniu obecna, choć milczy dla Konrada. Za chwilę przecież z balkonu odezwie się Dyrektor Muzyki, któremu wyraźnie ręka boska pomieszała "kawałki z opery", z góry trzaśnie piorun, aż teatr zadrży w posadach, prawie zapadnie w głąb. (...) Trudno zaprzeczyć, że wyraźniejszy był w tej inscenizacji romantyczny "świat ducha" niż polski "rząd dusz". Wydobywała ona mit, ową historię, w której "było coś mistycznego i tajemniczego" jak pisał znacząco w przedmowie Mickiewicz. Ale z mitu wydobywała siłę aktywną, walkę, bluźnierczo nie poddającą się żadnym świętościom. Ale z walki wydobywała dzikość, okrucieństwo, patologię. Ale z patologii tragizm i mądrość. I tak otwierało to przedstawienie coraz dalsze kulisy, głębie, przepaście, odkrycia i pułapki. Nie było jednej linii rozwojowej, lecz takie właśnie odsłanianie się coraz dalszych i sprzecznych (choć dialektycznie, jak Duchy) znaczeń. Pisał zresztą Swinarski, że ta podwójność i otwartość najbardziej fascynuje go w "Dziadach". (...)

Swinarski odbiera sentymentalne narodowe zaduszki. Przywraca trudne, tajemnicze, niesamowite Dziady. Bez morału, pełne sprzeczności, walki. To przedstawienie zachwyca ale i dręczy.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji