Artykuły

Tragifarsa o niespełnionej miłości

Spotkanie z Teatrem Pantomimy Henryka Tomaszewskiego jest nową przyjemnością dla miłośników tej pięknej sztuki. Kunszt Tomaszewskiego i jego zespołu doskonali się. osiąga coraz większą precyzję i jasność, coraz większą siłę wyrazu, potrafi coraz lepiej wyrażać myśli, które twórca tego teatru pragnie przekazać widzom.

"Menażeria cesarzowej Filissy" jest tragikomiczną opowieścią o losach niespełnionej miłości pięknej monarchini. Inspiratorem nowego programu scenariusz pantomimy Franka Wedekinda o cesarzowej Nowej Fundlandii. Ale Tomaszewski poszedł w swej inscenizacji znacznie dalej i dał widowisko, któremu mógłby także patronować Jerzy Żuławski i jego dramatyczna opowieść o Erosie i Psyche. Zachowując atmosferę erotyczną początków naszego stulecia (co uwidoczniło się w bardzo pięknych secesyjnych dekoracjach, zaprojektowanych przez Kazimierza Wiśniaka i kostiumach Władysława Wigury) prowadzi Tomaszewski wątek o niespełnionej miłości aż do naszych czasów. Pojawiają się więc w ostatniej scenie hippiesi, "dzieci kwiaty", gitarzyści i motocykliści. Od wytwornych manier dworu królewskiego z dawnych czasów przechodzimy więc wraz z twórcami spektaklu kurs losów ludzi na przestrzeni blisko 200 lat, by wylądować w czasach Mansona, a nawet wybiec nieco naprzód w kierunku ery robotów. Zamierzenie bardzo ambitne, które Tomaszewski miał prawo nazwać moralitetem. Kryje się pod nim głęboka treść, analiza bezsilności człowieka wobec przemian świata, a szczególnie jego bezradności we wzajemnych stosunkach pomiędzy kobietą i mężczyzną.

Można nie zgadzać się z filozofią, jaką głosi to przedstawienie, można dyskutować z tezą o niemożności znalezienia wspólnego języka pomiędzy ludźmi, można zarzucić temu przedstawieniu nadmierny pesymizm i zwątpienie w człowieka, ale nie można odmówić mu mistrzostwa artystycznego i perfekcji w stosowaniu opanowanych do granic możliwości środków wyrazu.

Teatr dramatyczny przeżywa dziś okres bardzo aktywnych poszukiwań w dziedzinie gestu, ruchu i ekspresji ciała. Te środki wyrazu stają się dziś nie mniej ważne, a niekiedy nawet ważniejsze od słowa. W związku z tym Teatr Pantomimy nabiera osobliwego znaczenia.

Spektakl "Menażerii cesarzowej Filissy" ma jeszcze jedną zaletę. Ujawnił w pełni talent Danuty Kisiel-Drzewińskiej, która stała się bohaterką wieczoru. Zagrała rolę tytułową z maesterią primabaleriny i siłą wyrazu wielkiej aktorki dramatycznej. Po tym przedstawieniu powinno być o niej głośno nie tylko w Polsce. Ma wdzięk, lekkość, świetną technikę i ową perwersyjną leniwą zmysłowość, bez której nie można zagrać cesarzowej Filissy z utworu Wedekinda. Powinna zagrać Lulu, jedną z wielkich ról, napisanych przez tego zbyt mało znanego u nas, wybitnego dramaturga niemieckiego,

Obsada męska ma tym razem mniejsze pole do popisu. Wymienić tu jednak należy Janusza Pieczarę w roli markiza Casti Piani, Czesława Bilskiego (Ciemnoskóry), Ryszarda Stawa (siłacz), Stefana Niedziałkowskiego (motocyklista) i Wiesława Starczynowskiego (gitarzysta), oraz Jerzego Reterskiego (Ludovico), Jerzego Kozłowskiego (Max-Pipifax), Andrzeja Szczużewskiego (Mr Adison), Ewę Czekalską (Molly) i Krystynę Marynowską (Ochmistrzyni).

Czekamy zawsze z niecierpliwością na nowe przedstawienia Tomaszewskiego i jego Teatru Pantomimy. Miejmy nadzieję, że mimo licznych wyjazdów zagranicznych nie da nam czekać zbyt długo na następne spotkanie.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji