Artykuły

Menażeria cesarzowej Filissy

Wrocławski Teatr Pantomimy: MENAŻERIA CESARZOWEJ FILISSY, błazenada mimiczna w 8 obrazach z prologiem i apoteozą, inspirowana utworem Franka Wedekinda Die Kaiserin von Neu Fundland. Scenariusz, choreografia i reżyseria: Henryk Tomaszewski; dekoracje: Kazimierz Wiśniak, kostiumy: Władysław Wigura, muzyka: Zbigniew Karnecki. Prapremiera 1 lutego 1972 (fot. Joanna i Tadeusz Drankowscy)

Gdy zaczynało się to wszystko od składankowych kompozycji współgrających ze sobą tematycznie obrazków, bądź też rozbieżnych w treści skeczy i etiud pantomimicznych - już wtedy, aczkolwiek olśnieni perfekcją rzemiosła mimów Tomaszewskiego, zadawaliśmy sobie pytanie: czy droga rozwoju teatru Pantomimy potoczy się spiralnie, ku doskonaleniu małych form, czy też będzie wiodła do pełno-spektaklowych przedstawień. A jeśli ten drugi wariant miałby się stać ideą i programem Pantomimy - rozmyślaliśmy - to czy rodzaj sztuki obywającej się bez słowa, wytrzyma całowieczorne spektakle.

Zapowiedzią orientacji teatru w zakresie wyboru form były łączone w całość choreodramy: Byk i Poczta, Ogród miłości i Suknia. Wreszcie przyszła kolej na pełną deklarację; Gilgamesz, Odejście Fausta i Sen nocy listopadowej, rozpoczęły złotą serię wspaniałych, kunsztownie zrealizowanych widowisk, wyprowadzanych z organicznie jednorodnej i jednolitej anegdoty.

Należy do nich również ostatnia, najnowsza ekspozycja dokonujących się przeobrażeń formalnych Pantomimy - Menażeria cesarzowej Filissy.

To, co tym razem pokazał Henryk Tomaszewski zaskoczyło przecież koneserów wietrzących w obranym przez Pantomimę kierunku poszukiwań wartości intelektualnych, odejście od funkcji rozrywkowych i rezygnację z (nadmiernej komunikatywności.

Przekorna wyobraźnia twórcy spektaklu zaowocowała bujnie w rzeczy scenicznej, której wręcz rozrywkowy komplet środków przekazu wprawił w zakłopotanie tropicieli aspiracji już tak wyłącznie wysokich, że niewidocznych gołym okiem. Spodziewano się, że będzie dziwnie, nieodgadniono i wielowarstwowo, tymczasem było bardzo śmiesznie. Po prostu śmiesznie. Tyle, że nie śmiech pusty przecież budzi gorzka w swych konstatacjach filozofia Filissy.

Mimowie grają "budujący moralitet". Grają w konwencji błazenady, arlekinady i zgrywy o wprost cyrkowej proweniencji, bo taka jest właśnie stylistyka Menażerii. Poezja sztuki cyrkowej usprawiedliwia grubokreślną prostotę utworu, jarmarczną barwność, określa równocześnie jego walory artystyczne, definiuje właściwości formalne symfonii parodystycznych, groteskowych ruchów, gestów, wyrazów twarzy. Wyrazistość i czytelność nie schodzą przecież do poziomu wulgarności, wszystko jest utrzymane w ryzach dyscypliny artystycznej, w ściśle określonych granicach dobrego smaku.

Przeistaczająca się z dziecka w kobietę powabną i żądną wrażeń cesarzowa Filissa, wplątując się w coraz to nowe historie miłosne, popada równocześnie w nieustanne konflikty z rzeczywistością, natrafia na rozmaite przeszkody-pułapki, które niwecząc jedno uczucie, już pchają Filissę w ramiona następnych kochanków. Mówiąc żargonem - który tu bardzo pasuje zresztą - zalicza tych kochanków Filissa całą galerię. Nie zaspokojona przez perwersyjnego kawalera Casti Piani, rozgoryczona ulotnością uczuć "romantycznego iluzjonisty kochania i kochanka iluzji" Ludovico, rozczarowana słabością buńczucznego wodza Napoleona Większego (który nadziawszy się na własną szablę usiłuje ją sobie bezskutecznie wyrwać z pupy!), miast sama paść ofiarą żonglującego miłością "ostatniego galanta la belle epoque" Maxa-Pipifaxa, ona to swego kochanka pożera dokładnie, po kawałku, całkowicie (aż do zniknięcia w zapadni). I oto mamy tragiczne skutki rozbudzenia łakomstwa w kobiecie, która już nie potrafi się powstrzymać w swej zachłanności; odrzuca nawet "twardą walutę" Mr. Adisona (kapitalna "zabawka mechaniczna", nakręcany businessman!), by poddać się jurnym urokom czarnoskórego jaskiniowca. Zafascynowana lumpenproletariacką obcesowością atlety Genka, zostaje w efekcie okradziona przez niego i jego kochankę Molly. W końcu doprowadzona do stanu ostrej depresji nerwowej przez szaleńca hipnotyzera Hidalli, szuka ratunku u boku Czarnych Aniołów, Dzieci Kwiatów, członków "komun radosnych bóstw". Wraz z nimi głosi hippieidalne hasło: kochajmy się!

Pokazane w kilku konfiguracjach losy "trudnej miłości", eksplodującej w ostatnim obrazie triumfalnym hasłem hippiesów, przecież stawia w ogóle pod znakiem zapytania futurologiczna prognoza : robot mechanicznie reagujący na umizgi Filissy, sugeruje chaplinowską tezę, iż postęp techniczny nie wróży nic dobrego miłości, i szczęście czysto ludzkie sprowadza do zera.

Zamiarem Henryk Tomaszewskiego było ukazanie, w warstwie filozoficznej spektaklu, spraw losu ludzkiego na przykładzie różnych, krętych kolein losu miłości. Lecz zamiar ten - być może świadomie, zgodnie z kanonami mody na "nastolatkowość" - został podporządkowany jednostronnym dyspozycjom subiektywnym bohaterki, został zdominowany przez osobowość Filissy. Danuta Kisiel-Drzewińska w tej roli nadała jej cechy na wskroś współczesnej dziewczyny, która problem różnych miłości traktuje w zasadzie jako sumę różnych tylko kochanków. Kolekcjonuje ich po prostu. Jest taka, jak większość jej rówieśniczek. Więc modelowa w urodzie blondwłosego, arcyzgrabnego aniołka z małą duszyczką przebiegłej kurewki. Jest upozowana na debilne dziecko ciekawe życia i wrażeń, ale w swej aktywności i chęci powodowania sytuacji nieustannego "dziania się", usiłuje grać różne role, choć wszystko co robi świadczy tylko o bezmyślności rozpustnej idiotki. Gra jakieś teatrzyki, kreuje kogoś innego, zakłada różne maseczki, chce być liryczna i wyuzdana, chwilami nawet nie wie czego chce, rozmyśla gorączkowo rozbieganym wzrokiem i paluszkiem w buzi i chyba właśnie wtedy jest najbardziej autentyczna; gdy myśli bowiem - to wciąż to jedno ma na względzie: gdzie by tu, z kim i jak... Nic to, że jest cesarzową. Jak to śpiewano w kabarecie "Owca"? - "Najlepsze są panienki z bardzo dobrych domów".

Patrząc na scenę, usiłujemy momentami usprawiedliwiać ślicznego głuptasa. Ale czy nie miał jednak racji Lec w niejednej ze swych "myśli nieuczesanych": wszyscy czekamy na wielką miłość, lecz czy ją sobie uskładamy z małych miłostek?

Dzięki cechom, nadanym postaci Filissy, przez obdarzoną idealnymi warunkami seksolatki odtwórczynię tej roli - moralitet zyskuje na autentyzmie, staje się sprawą bardzo współczesną, aktualną.

Operując sprawnie językiem sztuki cyrkowej, reżyser zbudował niezwykle plastyczne, wspaniałe w ruchu, dynamiczne i sugestywne w swej wymowie widowisko jarmarczne. Ruch i gest mimów, dynamika ciała, wyczarowują na scenie nie tylko przebieg samej anegdoty, ale także jej tło - zjawiska towarzyszące działaniu i określające to działanie pojęcia abstrakcyjne. Czytelność przy tym - zdumiewająca!

W sumie - precyzyjnie, czysto, z wielką maestrią interpretatorską zagrane przedstawienie. Wartościowe artystycznie, nie pozbawione ambicji moralizatorskich, a równocześnie - bardzo zabawne. Wiele sytuacji budzi śmiech i oklaski, przy otwartej kurtynie. Zwłaszcza podoba się scena przedostatnia: imitujący oszalałą jazdę modny motocykl wyścigowy, oślepiające światła bijące w widownię, chłopiec z gitarą i długowłosy narkoman w skórze, którym towarzyszy Filissa: w pomnikowej pozie, z wyciągniętą do góry ręką. Zgryźliwie skrzypiące strzępy melodii z Love Story w muzyce, nie pozostawiają złudzeń o co tutaj idzie. Filissa jako Statua Wolnej miłości!

Skoro już o muzyce: typowa dla maniery collage'u. Natrętnie cyrkowa, gdy trzeba łzawa, to znów łomotliwa, Przecząca. Spełnia funkcję o wiele bardziej znaczącą, niż tylko ilustratorską. Buduje sytuacje, wyprowadza z nich klimaty i nastroje, wywołuje aromat cyrkowej budy. Jest w każdej cząstce spektaklu. Potrzebna, nieodzowna, sugestywna.

Że spektakl rozrywkowy?

Daj nam Boże więcej rozrywki na co dzień!

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji