Artykuły

ŁOMNICKI WOLI LIPTONA

W warszawskim Teatrze Studio w nowym sezonie wznowiono "Komedię" i "Ostatnią taśmę Krappa" Becketta w przekładzie i reżyserii Antoniego Libery. Z krótkich rozmów z widzami, którzy nie po raz pierwszy przyszli oglądać brawurową konsumpcję bananów w wykonaniu Krappa (Tadeusza Łomnickiego), wynika, jak bardzo zmiany ekonomiczne w naszym kraju wpłynęły na odbiór tego przedstawienia. Kiedyś ludziska - zamiast podziwiać kunszt aktorski - konstatowali zgodnie, że życie artysty jest wspaniałe, szczególnie takiego, który co wieczór z wyraźną przyjemnością połyka półtora banana. A trzeba przypomnieć, że były to czasy (premiera w marcu 1985), kiedy nawet na bazarze na Polnej owoc ten był egzotycznym rarytasem. Co do mnie, szczególnie boleśnie trapił mnie wówczas los tej połówki banana, którą Krapp ze złością ciskał w kąt sceny.

Ale to było kiedyś. Dziś wpływy z jednego biletu znacznie przewyższają koszt tego cennego rekwizytu, zaś autorzy spektaklu mogą być posądzeni o antyreklamę, gdy Łomnickiemu straszliwie odbija się przy słowach: "Co do mnie, zawsze wolałem Liptona". Spieszę jednak zapewnić, że sześciominutowa owacja na stojąco, której byłem świadkiem 2 listopada, nie miała najmniejszego związku z tą antyreklamą, lecz była wyrazem niezmąconego uwielbienia dla sztuki, dla Tadeusza Łomnickiego oraz towarzyszących mu pań: Anny Chodakowskiej i Ireny Jun.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji