Zastępcza wojna o filharmonię
Spierający się o przyszłość wieloletniego szefa Opery i Filharmonii Podlaskiej zdają się zupełnie zapominać o tym, że chociaż do otwarcia nowej siedziby instytucji zostało niewiele ponad rok, wciąż nie wiadomo, jak i za co będzie ona działała - pisze Jakub Medek w Gazecie Wyborczej - Białystok.
Poziom emocji w konflikcie między orkiestrą a dyrektorem białostockiej filharmonii dawno osiągnął temperaturę wrzenia. Z jednej strony muzycy grają szefowi "Czas się pożegnać" i na każdym kroku nazywają go kłamcą. Z drugiej - on karze ich naganami za odmowę przystąpienia do pracy w sytuacji, w której chcą grać, a jego zwolennicy otwarcie nawołują marszałka województwa do wyrzucania zbuntowanych filharmoników z pracy.
Szczytem absurdu, jak na razie przynajmniej, były podwójne weekendowe obchody kolejnej rocznicy śmierci Jana Pawła II. Najpierw swój program, bez muzyków, którzy odmówili wystąpienia pod jego batutą, przedstawił Marcin Nałęcz-Niesiołowski. Dzień później zaś, z gościnnie występującym dyrygentem, zagrała orkiestra. Teoretycznie białostoczanie mogą się cieszyć z takiego rozwoju konfliktu, wszak dzięki niemu oferta kulturalna uległa podwojeniu. Ani dyrygent, ani domagający się jego usunięcia muzycy złymi artystami nie są, było więc czego posłuchać. W praktyce jednak spór definiowany obecnie według haseł "za lub przeciw Nałęczowi" przesłania problem znacznie poważniejszy.
W grudniu wznoszony od kilku lat gmach przy Kalinowskiego opuszczą budowlańcy. Technikom prace przy zamienieniu bryły w nowoczesną salę koncertową zajmą jeszcze trzy miesiące. Kolejne trzy będą potrzebować różnego rodzaju urzędy, na dopuszczenie Opery i Filharmonii Podlaskiej do użytku. Wszystko wskazuje na to, że swoje podwoje melomanom otworzy ona we wrześniu przyszłego roku. Jak na razie nikt dokładnie nie policzył, ile utrzymanie gmachu, zespołu i atrakcyjnej oferty artystycznej będzie dokładnie kosztowało. Szacunki, oparte na powierzchownych obliczeniach, mówią o kwotach rzędu co najmniej 20 milionów rocznie. To mniej więcej połowa wojewódzkiego budżetu na kulturę. Jeśli nikt nie usiądzie i nie wymyśli, jak sprawić, by do tej instytucji dopłacać jak najmniej, pozostałe placówki kulturalne w Podlaskiem czeka zagłada. Już dziś ich budżety są wyjątkowo napięte. Zmniejszenie ich o połowę będzie równoznaczne z zaprzestaniem ich działalności, nie ma co bowiem liczyć na to, że w planie wydatków województwa przybędzie nagle środków na kulturę.
Dzisiaj wszyscy spierają się o to, czy województwo odpowiednio traktuje wielkiego artystę Marcina Nałęcz-Niesiołowskiego, mało kto natomiast pyta, gdzie jest plan funkcjonowania Opery i Filharmonii Podlaskiej, ani kto go ma sporządzić. W dyskusjach wokół przyszłości dyrektora, do którego odwołania zarząd województwa od miesiąca dąży, często pojawiają się argumenty, że za zasługi powinien mieć on prawo poprowadzenia pierwszego koncertu w nowej siedzibie. Nie słychać natomiast głosów pytających o to, co będzie dalej. Nie ujmując nikomu zasług, spór toczy się o niewiele znaczący symbol.
Niestety wszystko wskazuje na to, że w taki małostkowy punkt widzenia włącza się również minister kultury. Mija miesiąc od chwili, w której zarząd województwa zapytał Bogdana Zdrojewskiego o opinię w sprawie zakończenia współpracy z Marcinem Nałęcz-Niesiołowskim, którego umowa na prowadzenie filharmonii i tak kończy się przed otwarciem nowej siedziby. Z jednej strony minister w publicznych wypowiedziach podkreśla, że taka instytucja musi być zarządzana dwuosobowo, czyli przez menedżera i dyrektora artystycznego. Z drugiej zamiast jasno powiedzieć tak lub nie w procedurze rozwiązywania umowy z dyrygentem, mnoży proceduralne problemy, odwlekając istotną, już i tak mocno opóźnioną decyzję.
Występując w instytucji utrzymywanej z publicznych pieniędzy, artysta, jak wielkim artystą by nie był, musi mieć świadomość jej ciągłości i tego, że nie ma tu miejsca na podejście w stylu "po mnie chociażby potop". Marcin Nałęcz-Niesiołowski zaś konkretnego planu funkcjonowania Opery i Filharmonii Podlaskiej, z powiększonym zespołem, repertuarem i dostosowanego do nowej, mogącej spełniać wiele funkcji siedziby, nie przedstawił.