Artykuły

Przezroczyści

"Wodzirej" w reż. Remigiusza Brzyka w Teatrze IMKA w Warszawie. Pisze Jacek Wakar w Przekroju.

W Teatrze Imka "Wodzirejowi" stępiono kły

Generalnie pomysł jest dobry: pokazać PRL bez nostalgii, sprawdzić, co z tamtych czasów przetrwało nie tyle wokół nas, ile w nas. W dalszej perspektywie Imka planuje spektakle o generale Jaruzelskim i kosmonaucie Hermaszewskim; teraz na pierwszy ogień poszła wariacja na temat legendarnego "Wodzireja" Feliksa Falka. Uwaga, falstart!

Znam niewiele filmów, które tak fantastycznie przetrwały próbę czasu. Nakręcony 34 lata temu "Wodzirej" to wciąż kino nowoczesne, mocne w rytmie, precyzyjne w scenariuszu, gorzkie jak piołun, w najlepszym tego słowa znaczeniu eklektyczne. A rola

Jerzego Stuhra? Klękajcie, narody! Dlatego wyjścia są dwa: albo zostawić dzieło Falka w spokoju i tylko raz na jakiś czas je sobie przypominać, albo - kiedy już młodych twórców przypili - spróbować uderzyć jeszcze mocniej. Choćby przenosząc akcję w świat telewizyjne!rozrywki naszych czasów, na korporacyjne korytarze, do gabinetów medialnych bonzów. No i pokazać dzisiejsze wcielenie Lutka Danielaka - kanalię nowego chowu.

Tymczasem Remigiusz Brzyk popełnia podstawowy grzech dzisiejszego "progresywnego" teatru. Zamiast złapać widzów za twarz i dać coś w rodzaju thrillera o nowej Polsce, opowiada beznamiętnie i leniwie szczątki z "Wodzireja" pozostałe po obróbce dokonanej przez reżysera z dramaturgiem. Zamiast akcji są rozlazłe sekwencje przypominające lekcje na temat, "jak osiągnąć sukces". Postaci wprawdzie noszą nazwiska bohaterów filmu, ale trudno zrozumieć ich motywacje albo przeniknąć charaktery. Może dlatego, że pod ręką Brzyka stały się zadziwiająco wyblakłe, przezroczyste. Lutek Danielak w interpretacji Wojciecha Błacha wydaje się nienaturalnie zgaszony, defensywny, przestraszony. Zapewne z woli reżysera, bo są dwa momenty, kiedy coś w nim pęka. Napędza się własną wściekłością i wtedy widać, że w innym spektaklu może i zagrałby Danielaka. W tym jednak broni się jedynie to, co przeniesiono wprost z filmu Falka. Chociażby scena, w której dawna kadrowa zgadza się oczernić rywali Lutka, pod warunkiem że ten się z nią

prześpi. Najczystszy handel. Reszta dowodzi, że młody teatr najmocniejszy jest w gadaniu o sobie. Gdy dojdzie co do czego, nawet "Wodzirejowi" bez problemu stępi kły.

Pracownia

X
Nie jesteś zalogowany. Zaloguj się.
Trwa wyszukiwanie

Kafelki

Nakieruj na kafelki, aby zobaczyć ich opis.

Pracownia dostępna tylko na komputerach stacjonarnych.

Zasugeruj zmianę

x

Używamy plików cookies do celów technicznych i analitycznych. Akceptuję Więcej informacji